Aktorzy, scenarzyści i dziennikarze spotkali się w Oslo, by dyskutować o źródłach popularności skandynawskich seriali. Szwedka Sofia Helin („Most nad Sundem”), Dunka Sofie Gråbøl („The Killing”) i Norweg Jakob Oftebro zdradzili publiczności sekrety budowania swoich postaci.
Czy policjantka Saga Norén z serialu „Most nad Sundem” mogłaby stworzyć skuteczny duet śledczy z Sarah Lund z duńskiego „The Killing"? Co było najtrudniejsze w pracy nad tymi rolami? Skąd bierze się popularność skandynawskich seriali w Europie i Hollywood, i czy ten fenomen ma swoje ciemne strony? Czemu nordyckie produkcje są mroczne? Czym się różni tempo akcji w amerykańskim „Homeland” od sposobu budowania napięcia, np. w norweskim „Mammon”? Na takie pytania próbowali odpowiedzieć goście tegorocznego panelu poświęconego fenomenowi skandynawskich seriali kryminalnych.
3 grudnia 2015 r. w Oslo, w centrum kultury Kulturkirke Jakob, spotkali się wielbiciele skandynawskich kryminałów. Na drugą edycję „Nordisk Noir” zorganizowaną przez dziennik „Aftenposten” przybyli między innymi: aktorka Sofia Helin (znana z roli Sagi Norén w „Moście nad Sundem”), Sofie Gråbøl („The Killing”, w oryginalnej wersji noszący tytuł „Forbrydelsen”) i Jakob Oftebro, w Polsce kojarzony głównie z rolami w produkcjach takich jak „Max Manus” czy „Kon-Tiki”.
- Właściwie to chodzi o to, że na północy panuje długa, ciemna zima. Między październikiem a kwietniem mamy niewiele słońca i w takich warunkach naprawdę trudno jest kręcić komedie – żartował Oftenbro.
Bąbelki, czyli od kultury niskiej do wysokiej
Na spotkaniu poświęconym miłośnikom suspensu, napięcie musiało być budowane etapami. Zanim na scenie pojawiły się gwiazdy wieczoru, goście mieli czas napić się szampana, spróbować specjałów przygotowanych przez sponsorów, obejrzeć nowe modele forda wyeksponowane w światłach reflektorów ustawionych przed mieszczącym się w dawnym budynku kościoła centrum kultury. Było dobre wino, była muzyka jazzowa na żywo i obsługa ubrana w odświętne stroje. Klimat bardziej kojarzył się z uroczystą premierą teatralną niż spotkaniem dla telemaniaków.
Bilety na „Nordisk Noir” wyprzedano w ciągu kilku dni. Spodziewałam się, że na widowni zasiądzie sporo młodzieży, ale Kulturkirke Jakob wypełniło się elegancko ubranymi osobami w średnim wieku, przyszło też sporo emerytów. Uwaga na marginesie: jeśli w Norwegii chcesz mieć miejsce w pierwszym rzędzie, po prostu przyjdź 15 minut przed wyznaczoną godziną. Miejscowi są zawsze punktualni, nawet jeśli to oznacza, że muszą potem stać w długiej kolejce.
Na wstępie redaktor działu kulturalnego „Aftenposten”, Cecilie Asker, wyjaśniła, czemu prestiżowy dziennik traktuje seriale kryminalne tak samo poważnie jak książki, i poświęca im coraz więcej miejsca na swoich łamach. Zdaniem redaktor poziom współczesnych produkcji i ich popularność otwiera serialom drzwi do salonu, w którym mości się kultura wysoka.
Bez presji czasu
Dyskusję rozpoczęli skandynawscy scenarzyści. Anna Bache-Wiig („Frikjent”) będąca gwiazdą w Norwegii, Siri Seljeseth („Unge lovende”), oraz Gjermund Stenberg Eriksen, twórca scenariusza serialu „Mammon”. Ten ostatni serial w Polsce pokazała stacja Ale Kino+ pod polskim tytułem „Układ”, a następnie HBO Polska stworzyło jego rodzimy odpowiednik, czyli serial „Pakt” z Marcinem Dorocińskim w roli głównej.
Twórcy scenariuszy zwracali uwagę, że to, co przyciąga hollywoodzkich producentów do kopiowania nordyckich pomysłów w dziedzinie tworzenia seriali, to silnie zarysowany kontekst społeczny oraz wychodzenie poza granice określone przez reguły gatunku. Podczas gdy Amerykanie tworzą seriale według sztywnego schematu, Skandynawowie dają sobie i bohaterom czas na rozwinięcie akcji oraz budowanie kolejnych pięter zagadki. Na przykład w serialu „Homeland” zwroty akcji w każdym odcinku są przewidywalne jak w zegarku. W określonej minucie następuje scena emocjonalna, potem wyciszenie emocji, następnie moment zaskoczenia. Skandynawskie produkcje też mają swoje reguły, ale są one mniej sztywne.
Scenarzyści z Danii, Szwecji czy Norwegii nie mają też poczucia, że widzowi należy wszystko wyjaśnić w prostych słowach. Uważają, że lepiej pokazać to dobrą grą aktorską niż omawiać na ekranie. Kto się nie domyśli, o co chodzi, ten może zmienić kanał.
Saga i Sarah na jednej sofie
Pod koniec na scenie Kulturkirke Jakob pojawili się Helin, Gråbøl i Oftebro. Jednym z poruszonych przez nich wątków było skomplikowanie ról kobiecych w nordyckich serialach kryminalnych. Helin i Gråbøl stały na stanowisku, że silne, problematyczne postacie kobiece takie jak Sarah i Saga to fenomen charakterystyczny dla nordyckiego kina. Oftebro nie zgodził się z nimi, gdy padła opinia, że obie policjantki są dysfunkcyjne społecznie.
- Popatrzcie na Varga Veuma (w Polsce cykl filmów o detektywie z Bergen nosi wspólny tytuł „Instynkt Wilka”) – powiedział Oftebro. – Facet się nie myje, sypia w biurze, jest kompletnie aspołeczny, non stop pali i jakoś nikt go nie nazywa dysfunkcyjnym. Saga i Sarah są po prostu ludzkie, ale jakoś sobie radzą. Widzowie lubią je za to, że te bohaterki dalekie są od ideału. Tak jak oni.
Helin mówiła o tym, że przygotowując się do roli Sagi czytała wszystko, co wpadło jej w ręce na temat zespołu Aspergera. Spotkała się też z lekarzem specjalizującym się w badaniu tego zaburzenia rozwoju. Dzięki temu zrozumiała, że jej postać ma co prawda ograniczone środki wyrazu i ograniczone możliwości kontaktu z ludźmi, ale potrafi się uczyć. Jako kobieta może też skuteczniej niż mężczyzna dotknięty ta samą przypadłością, kompensować wrodzone braki i dzięki temu funkcjonować w społeczeństwie. Aktorka starała się podczas pracy nad rolą znaleźć równowagę między konserwatyzmem poznawczym Sagi a jej zdolnością do kreowania nowych relacji.
Przyszłość S(s)agi
Zdaniem uczestników dyskusji moda na skandynawskie seriale kryminalne, podobnie jak na mroczne powieści z tego regionu Europy, nie skończy się szybko. Na północy kręci się coraz więcej i za coraz większe pieniądze. Kryminały to żyła ciemnego złota, którą po równo i we współpracy ze sobą eksploatują Szwedzi, Duńczycy i Norwegowie.
Odtwórczyni roli Sagi, odpowiadając na pytania publiczności, wspomniała najtrudniejszą scenę, jaką przyszło jej zagrać. Wskazała na fragment z ostatniej serii, w którym jej bohaterka musi zdecydować: czy ratować jedną z negatywnych postaci, czy też pozwolić jej umrzeć. Saga ma ograniczone możliwości wyrażania emocji, dlatego pokazanie jej konfliktów wewnętrznych wymaga od aktora sięgnięcia po umiejętności, jakich nie uczono go w szkole dramatycznej. To właśnie najwyższych lotów gra aktorska, za którą Skandynawowie zbierają liczne nagrody, była wymieniana jako jeden z powodów tak wielkiej popularności nordyckich produkcji. Warto wspomnieć, że w listopadzie tego roku Anneke von der Lippe, jako pierwsza norweska aktorka w historii, odebrała nagrodę Emmy za rolę policjantki w serialu „Øyenvitne”.
Na pytanie, czy powstaną kolejne odcinki „Mostu nad Sundem”, Helin odpowiedziała enigmatycznie, że tego dzisiaj nikt nie wie.
- Czy myślisz, że Saga będzie kiedyś szczęśliwa? Czy to w ogóle możliwe? – dopytywał moderator dyskusji.
- A czy ktokolwiek z nas może powiedzieć, że jest w pełni szczęśliwy? – odparowała aktorka.
Chętnie napisałabym więcej, bo druga edycja „Nordisk Noir” pełna była inspirujących wątków, ale, jak sami pewnie świetnie rozumiecie, kolejne odcinki „Okupowanych” nie obejrzą się same.