Wszyscy, którzy urządzali sobie żarty, że w polskim Kościele ważne jest nie to co powie papież Franciszek ale to co powie Tomek Terlikowski muszą zamilknąć. Właśnie nasz rodzimy, publicystyczny „arcypapież”, postawił Watykanowi ultimatum i zażądał…odwołania z Warszawy nuncjusza apostolskiego.
Tak, to nie żart. Watykan ma wprawdzie jeszcze kilka godzin na opamiętanie i uratowanie głowy swojego ambasadora, ale musi tym samym zakazać biskupowi Pieronkowi udziału w debacie inaugurującej Kluby Obywatelskie. A debata, podczas której swoimi opiniami na temat polskiej rzeczywistości katolicki hierarcha podzieli się z drugim dyskutantem, prof. Jerzym Hausnerem, już dziś w Krakowie. Kroplą, która przelał - jak się zdaje – czarę goryczy jest fakt, że Kluby Obywatelskie to inicjatywa Platformy Obywatelskiej, a więc partyjna i polityczna. A jak wszystkim powszechnie wiadomo red. Terlikowski broni Kościoła przed jakimkolwiek politycznym wpływem i skażeniem.
Na łamach jednego z portali wyraził swoją troskę konkretnie: skoro nuncjusz kiedyś zabronił kilku biskupom udziału w manifestacji organizowanej przez PiS to teraz musi wydać podobny zakaz wobec bp Pieronka albo sam się politycznie określi i tym samym w konsekwencji poda do dymisji (bo przecież to dowód, że nie kontroluje tego co się w polskim Kościele dzieje). Ostatecznie może zostać też odwołany, co pewnie byłoby świetną nauczką dla następcy z kim w Polsce warto trzymać, albo przynajmniej komu się nie warto narażać.
Problem tylko w tym, że najbardziej wyrazisty publicysta nie rozróżnia dyskusji od zwykłej propagandowej jaczejki, gdzie zamiast sporu i wymiany opinii jest miejsce jedynie dla kiwania głową na każde słowo prezesa. Po drugie, wątpię, żeby Watykanowi zależało na tak pełnej identyfikacji kościelnej hierarchii z rządzącą partią. Z tego powodu bp Pieronek powinien być traktowany jak „dobro rzadkie” i swoisty listek figowy chroniący przed oskarżeniami o pełne i jednoznaczne kościelne poparcie dla PiS z jakim mieliśmy do czynienia choćby podczas ostatnich dwóch kampanii. I wreszcie po trzecie, wyglądałoby to wręcz karykaturalnie gdyby ktoś w Polsce był karany za dyskutowanie w środowiskach określających się wręcz jako chadeckie w tym samym czasie, kiedy papież Franciszek udziela specjalnych audiencji chrześcijańskim środowiskom skupionym np. wokół francuskiej Partii Socjalistycznej, pokazując tym samym, że chrześcijanin może być aktywny niemal w każdym środowisku politycznym pod warunkiem, że nie straci swojej ideowej i moralnej tożsamości.
Tak więc, wszystko wskazuje na to, że odwołanie nuncjusza raczej się nie uda, ale aż strach pomyśleć kto trafi na celownik Tomasza Terlikowskiego następny.