W czasie, kiedy gremia przyznające prestiżowe nagrody uciekają w polityczną poprawność lub przyznają je często z wyrachowania lub jedynie „swoim” jest gremium, które nie boi się pokazać religii jako czynnika decydującego o sile współczesnych społeczeństw, ba wręcz całego świata, w którym żyjemy.
Od 1972 roku robi to Fundacja Templetona fundująca nagrodę w wysokości przekraczającej Nagrodę Nobla (co jest zresztą zamierzonym efektem) za pokonywanie barier między nauką a religią oraz wkład w rozwój duchowy świata.
W tym roku (co pewnie nie ucieszy Wojciecha Cejrowskiego) nagroda (i czek na 1,7 mln USD) trafi do Dalajlamy. Uhonorowano go za poszukiwanie związków między nauką a buddyzmem „dla lepszego zrozumienia tego co oba obszary ludzkiej aktywności oferują światu”. Fundacja, która kilka lat temu wyróżniła m.in. guru amerykańskich ordoliberałów oraz znawcy i propagatora społecznego nauczania JP2, Michaela Nowaka, a całkiem niedawno także polskiego księdza i naukowca, Michała Hellera, wskazała w uzasadnieniu, że Dalajlama stał się dziś „globalnym głosem wzywającym do uniwersalnych wartości etycznych, zaprzestania przemocy i do harmonii pomiędzy religiami na świecie”.
Tyle o tegorocznej nagrodzie, ale pozwolę sobie jeszcze na słowo o jej fundatorze i idei.
John Templeton (1912-2008) był amerykańskim finansistą i filantropem, który jeszcze za życia finansował badania naukowe zmierzające do wskazania punktów łączących naukę i wiarę, co było jego swoistą idee fix. Zgromadzony kapitał jeszcze za jego życia został pomnożony m.in. poprzez operacje giełdowe i darowizny, a dziś dzięki systemowi grantowemu służy finansowania różnorakich projektów z zakresu nauk ścisłych, ale także społecznych oraz filozofii i teologii, w tym także stypendiów naukowych dla młodych uczonych. Templeton był przekonany, że to religia jest właściwym fundamentem rozwoju każdej cywilizacji, ale musi prowadzić dialog z nauką i otaczającym go światem, a za największe nieszczęście uznawał rugowanie religii z przestrzeni publicznej lub ustawianie jej w opozycji do osiągnięć nauki.
Dlatego jeszcze za jego życia jedną z laureatek nagrody została Matka Teresa (notabene tylko ona i Dalajlama otrzymali zarówno Nobla jak i Nagrodę Templetona).
Piszę o tym, bo marzy mi się taki „polski Templeton” (i nie chodzi bynajmniej o wysokość nagrody), który pokazałby i promował role i miejsce religii w dzisiejszej, współczesnej Polsce.