Już kilka miesięcy temu jeden z kardynałów tworzących tzw. grupę G (lub C)8, Oskar Maradiaga zapowiadał przyspieszenie w zakresie reform wewnątrz kurialnych i większą przejrzystość w kwestiach finansowych Watykanu. Nad tym pracowała też od lata ub.r. specjalna rada na czele której stał kard. Farina i prof. Mary Ann Glendon (wybitna prawniczka z Univerystetu Harvarda oraz była ambasador USA przy Stolicy Apostolskiej).
Postulowali oni wprowadzenie większej przejrzystości i odpowiedzialności zarówno za wewnętrzne jak i zewnętrzne operacje finansowe dokonywane pod egidą Watykanu. Miało to wykluczyć (niestety nie tak znowu rzadkie) przypadki dziwnych przepływów, ogromnych wypłat w gotówce czy przekazywaniu sporych kwot o niepewnym pochodzeniu, co naraziło Watykan na zarzut prania brudnych pieniędzy. Czarny PR związany z watykańskimi instytucjami finansowymi pogłębiło jeszcze zatrzymanie już za pontyfikatu Franciszka prałata Nunzio Scarano, który razem z dwoma innymi osobami próbował nielegalnie przewieźć ze Szwajcarii do Włoch ukryte przed fiskusem 20 mln euro.
I pomimo faktu, że Instytut Dzieł Religijnych, czyli IOR zwany potocznie watykańskim bankiem wykazał na koniec roku nawet pewna nadwyżkę wiadomo było, że los tej instytucji w charakterze głównej papieskiej instytucji finansowej jest przesądzony a sprawy finansów Kościoła czeka głęboka reforma.
Od wczoraj stała się ona faktem, a istniejący od 1942 roku IOR zostanie podporządkowany i ostatecznie zastąpiony przez powołane decyzja papieża Franciszka dwie nowe instytucje: Sekretariat do spraw Ekonomicznych, którego prefektem będzie kardynał z Australii George Pell, oraz Radę ds. Ekonomicznych. 15 osobowa Rada (w jej składzie 7 miejsc zarezerwowano dla świeckich ekspertów) ma zajmować się czymś w rodzaju kształtowania polityki finansowej Watykanu, będzie więc w jakimś sensie połączeniem naszego NBP z Radą Polityki Pieniężnej i poprzez Administrację Dóbr Stolicy Apostolskiej (APSA) stanie się czymś na kształt „banku centralnego Stolicy Apostolskiej” ze wszystkimi obowiązkami i odpowiedzialnością analogicznych instytucji na całym świecie. Z kolei sam Sekretariat ma pełnić funkcje zarządzania bieżącego i funkcjonować jak Ministerstwo Finansów. Jego szef, australijski kard. Georg Pell już kilka lat temu dał się poznać jako człowiek, któremu nie obce są zagadnienia ekonomiczne, w tym sanacja i reforma kościelnych budżetów. Dokonał tego w Australii uzdrawiając zarówno system finansowania tamtejszego Kościoła jak i wprowadzając do niego przejrzyste, żywcem wyciągnięte z kodeksów świeckich, zasady i normy.
Jak podkreśla John L. Allen, znany amerykański watykanista, już samo zamianowanie w Watykanie kogoś z poza Włoch i Europy rozbija układ jaki dominował w tych kwestiach niemal od zawsze i uwalnia ten wymiar funkcjonowania Kościoła od „złego etosu”, jak to delikatnie określił korespondent „The Boston Globe”. Papież liczy, że kard. Pell nie tylko wprowadzi zastosowane z sukcesem u siebie zasady ale będzie pilnował, aby ich również przestrzegano. Nowe „ministerstwo finansów” Watykanu będzie musiało nie tylko przygotowywać roczny budżet, ale także prowadzić rozliczenia finansowe z innymi instytucjami kościelnymi oraz rozpatrywać wszelkie sprawozdania i kontrolować wydatki ponoszone przez Watykan na całym świecie, także często nie wprost, bo przez różne agendy i kościelne instytucje czy organizacje.
Rozwiązanie przyjęte przez papieża Franciszka ma także jeszcze jedne wymiar: to przykład, że wszelkie sprawy związane z obrotem pieniądza muszą być oparte na zasadach transparentności i w żaden sposób nie mogą być wykorzystywane do innych celów niż wspieranie zasadniczej działalności Kościoła, a tą pozostaje ewangelizacja. Dlatego tez dokument papieski reformujący finanse nosi znamienny tytuł: "Fidelis dispensator et prudens", czyli „rządca wierny i roztropny”.