Reklama.
Nie tak dawno minister Arłukowicz – niegdyś zagorzały krytyk ustawy refundacyjnej – usiłował przeprowadzić ją przez Sejm w najgorszym możliwym kształcie. Protest lekarzy, aptekarzy i posłów opozycji zmusił Rząd do złagodzenia stanowiska.
Chwilę później proponowane przez ministra Arłukowicza rozwiązania próbowano wprowadzić w życie rękoma szefa NFZ. Nie minęło pół roku, a w obronie lekarzy stanął nie kto inny, jak... minister Arłukowicz! Sztuczka niezbyt wyrafinowana, ale skuteczna.
Rząd oferuje nam dwa rozwiązania: albo uszczuploną listę leków refundowanych albo listę szerszą z refundacją w postaci kar z kieszeni lekarzy. To drugie rozwiązanie powoli wydaje się nierealne, a największy rzecznik tego pomysłu właśnie został odwołany. Ministerstwu Zdrowia pozostaje zatem pierwsze z rozwiązań: sukcesywne, ciche uszczuplanie listy leków refundowanych. Pomysłowość Rządu dalej nie sięga. Szkoda.
Na system opieki zdrowotnej należy spojrzeć odważniej i inaczej określić priorytety.
- Szczególny nacisk położyć musimy na standaryzację leczenia oraz określenie jego rzeczywistych kosztów – to warunek konieczny sensownego gospodarowania budżetem.
- Informatyzacja służby zdrowia zagwarantuje dostęp do informacji o ilości świadczeń w procesie leczenia, ilości rozpoznań, leków etc. Co więcej, sprawny system pozwoli uniknąć finansowania choćby takich sytuacji, gdy jeden pacjent w ciągu krótkiego czasu odwiedza kilku lekarzy tej samej specjalności od każdego otrzymując receptę na ten sam lek.
- Czytelne określenie polityki zdrowotnej państwa, łącznej ilości środków przeznaczonych na finansowanie świadczeń oraz liczby podmiotów leczniczych umożliwi zaplanowanie dystrybucji środków. Propagowanie profilaktyki!
- Zaplanowanie sieci świadczeniodawców tak, by środki nie były marnowane na jednorazowe, kosztowne inwestycje.
- Do minimum ograniczyć musimy administracyjne zobowiązania lekarzy – jesteśmy po to, by leczyć, a nie wypełniać formularze.
- Zadania ministerstwa oraz NFZ muszą zostać rozdzielone tak, by dwie instytucje nie decydowały o tym samym segmencie systemu opieki zdrowotnej.
Tych kilka punktów implikuje potrzebę bliższego przyjrzenia się Ustawie Refundacyjnej i Ustawie o Lecznictwie. A mówiąc bardziej kąśliwie – wygląda na to, panie Ministrze, że czas zabrać się do pracy i... po pierwsze nie szkodzić!