W Polsce mamy stosunkowo niską mobilność społeczną. Wiele jest tego przyczyn, że ludzie nie wyjeżdżają do innych miast za chlebem. Są problemy praktyczne, związane choćby z możliwościami mieszkaniowymi.
Są jednak także problemy kulturowe. Hasło "słoiki" (skądinąd dowcipne) ładnie obrazuje ten moment - jest wysoce symptomatyczne. Pogardliwość i poczucie wyższości dla tych, którzy postanowili się wyrwać, zmienić coś w swoim życiu, pójść na studia itp. Pikanterii dodaje temu zjawisku społecznemu, jakim jest żywiołowa reakcja na "słoiki" to, że znacząca część reagujących to z pewnością "słoiki", w takiej czy innej formie (tego jednak nie podejmuję się analizować, potrzeba bardziej złożonych narzędzi).
Popularność tego hasła odsłania też drugą strunę medalu, podświadomie płynące we krwi Polaka przywiązanie do ziemi, bycia stąd, które staje się wartością tak wysoko postawioną, że zachowania przełamujące ten schemat ocenia z politowaniem. Bardzo to ciekawe, i godne zapewne dłuższej refleksji, ale dziś święta, więc kończę.