Episkopat postawił na swoim, no - prawie. Zamiast żądanego procenta, dostał 0, 3. A więc zamiast potencjalnych 300 milionów z hakiem - 100 milionów.
Pieniądze pójdą z dodatkowej puli, obok dziś istniejącego jednego procenta naorganizacje pożytku. Mamy więc odrębną ścieżkę zdobywania pieniędzy z podatkówdla Kościołów. Takie ustawowe uprzywilejowanie Kościołów, postawienie ponadinne organizacje pożytku publicznego, nie znajduje dziś uzasadnienia, i jestniewątpliwie sprzeczne z konstytucyjną zasadą równości wobec prawa.
Skąd jednak te 0,3 procenta. Rozumiem, że to rodzaj targu, negocjacji,biskupi zażądali na wejściu maksimum, a rząd pokazał się trochę surowy, boprzecież nie uległ naciskowi, i obniżył kwotę. Dziś negocjatorzy - biskupi uderzają w przesadny ton ataku na Kościół, zagrożenia takiego, jak za czasów komunistycznych. Zobaczymy co z tego wyjdzie, czy rząd ustąpi, dorzuci może jakiś ułamek procenta. Idzie przecież o pieniądze, które państwo chce dać Kościołom, a więc jakoś się pewnie wszyscy dogadają.
Tymczasem nie widać powodu dla którego państwo miałoby finansować Kościoły.Nie widać racji dla takiego uprzywilejowania. Argumenty, iż Kościół jest zasłużony już się zużyły, bo to one doprowadziły do powstania odrębnego, dziś widzimy, że przestępczego, niezgodnego z fundamentami praworządności, trybu odzyskiwania własności w tzw. komisji majątkowej. Pojawia się też argument, że Kościółprowadzi instytucje opiekuńcze – niech więc pozyskuje dofinansowanie na ten celna równych zasadach z innymi podobnymi instytucjami.
Zasadnicze poczucie niesprawiedliwości związane jest z brakiem równości w naszym państwie, z istnienia tych lepszych, którym się więcej należy. Także osobne spotykanie się rządu z Kościołem katolickim (komisja wspólna) a osobne zinnymi wyznaniami jest elementem takiego niepraworządnego uprzywilejowania. Podporządkowanie się rządu życzeniom episkopatu budzi zgorszenie. Dość już było fatalnych przykładów nadużyć, by podjąć decyzję o zmianie polityki państwa wobec Kościoła. Pogróżki premiera Tuska z expose, że gotów negocjować konkordat okazały się bardziej retoryczne. Zmianie ulegnie jedynie forma finansowania Kościołów.
Powoli dojrzewa, jak sądzę, w naszym kraju przekonanie coraz większejliczby obywateli, że rozdział Kościoła od państwa powinien oznaczać zakaz finansowania przez państwo działalności religijnej Kościołów. Niewykluczone, że dzisiejsze decyzje rządu zaowocują w przyszłości radykalną odmianą separacji Kościoła do państwa - na modłę francuską.
P.S. Pojawiają się informacje, że jakoby nawet we Francji państwo finansowało Kościoły. Pisała o tym w Gazecie Wyborczej Monika Olejnik, pisał Tomasz Bielecki. To raczej mylna informacja, we Francji bowiem istnieje zakaz finansowania przez państwo działalności stricte religijnej Kościołów, co jest fundamentem laickości. Jeśli państwo utrzymuje budynki kościelne powstałe przed1905 roku, o czym pisał Tomasz Bielecki, to dlatego, że zabrało je Kościołowi, iteraz musi je utrzymywać. Klucz do budynku kościelnego jest, że tak powiem, na merostwie.