
Reklama.
Fundamentalizm, czyli nienawidzimy wszystkich „niewiernych”
Dlaczego Arabia Saudyjska? Z prostej przyczyny. W tym kraju króluje fanatyczny, radykalny odłam islamu, zwany wahhabizmem, w którym upatruje się główny powód brutalnego ekstremizmu światowego. Wahhabizm, powstały w XVIII wieku na terenie Arabii, jest oparty na fundamentalizmie, a więc głoszeniu chęci powrotu do źródeł pierwotnego, czystego islamu oraz prostoty i surowości obyczajów. Wahhabizm uznaje tylko Koran i hadisy za jedyne źródła wiary.
Dynastia Saudów popiera ekstremistyczny teofaszyzm wahhabicki, brak poszanowania praw człowieka, nietolerancję, brutalne metody zabijania (np. ucinanie głów), itd. Wspierana jest ideologia szerzenia nienawiści w stosunku do „niewiernych”, w tym przede wszystkim do chrześcijan, żydów, szyitów, sufitów, sunnitów nie wyznających doktryny wahhabizmu, hinduistów czy ateistów. Wszystkich muzułmanów nie podzielających ich przekonań wahabici uważają za błądzących, a skrajne odłamy tego ruchu nawet za niewiernych (nie muzułmanów), których życie i majątek są dla nich dozwolone. W efekcie takie poglądy prowadzą do ekstremizmu religijnego.
Ekspansja radykalizmu
Pomimo tego, że za kolebkę wahhabizmu uznaje się Arabię Saudyjską, to duża część wyznawców tego odłamu islamu znajduje się również m.in. w Katarze, Zjednoczonych Emiratach Arabskich, Bahrajnie czy Kuwejcie. Dynastia Saudów od dziesięcioleci hojnie wspiera promocję wahhabizmu poza granicami swego kraju. Mówi się nawet o ponad stu miliardach dolarów przeznaczonych na propagowanie fanatycznego ruchu wśród biedniejszych narodów muzułmańskich na całym świecie (m.in. Pakistan, Indonezja, Filipiny, Tajlandia, Indie, część Afryki). Liczba ta może być o wiele większa, ponieważ nie są znane dokładne dane na ten temat. Wiadomo natomiast, że do finansowania światowego terroryzmu Saudyjczycy wykorzystują liczne firmy-przykrywki zlokalizowane poza granicami królestwa. Duża część funduszy płynie przez organizacje charytatywne, w żaden sposób nie związane z wojskiem. Finansowane są budowy oraz działalność meczetów i madras (teologiczna szkoła muzułmańska), które nauczają radykalnego wahhabizmu. Część z środków przeznaczana jest na trenowanie imamów (muzułmańscy przywódcy religijni), a także na publikację oraz dystrybucję wahhabickich podręczników. Dla porównania, ZSRR wydał na propagowanie ideologii komunistycznej w latach 1921 – 1991 jedynie siedem miliardów dolarów.
Tajemnica poliszynela
Finansowanie i rozpowszechnianie saudyjskiego wahhabizmu odbywa się przy cichym przyzwoleniu krajów zachodnich, w tym przede wszystkim Stanów Zjednoczonych. Pomimo tego, że dynastia Saudów od lat jest głównym sponsorem Al-Kaidy, Talibów oraz innych sunnickich grup terrorystycznych na całym świecie, w tym także Państwa Islamskiego (IS), Zachód nie robi nic, by zahamować ten proceder. Zbyt cenna dla państw zachodnich jest saudyjska ropa naftowa. Stany Zjednoczone w zamian za „czarne złoto” dozbrajają Arabię Saudyjską podobno w celu walki z IS. W 2015 roku jeden z kontraktów na broń dla Saudyjczyków opiewał na kwotę blisko 1,3 miliarda dolarów.
Działania dynastii Saudów stanowią swoisty paradoks na arenie międzynarodowej, pokazując jeszcze dobitniej, że w dzisiejszej polityce światowej nic nie jest ani białe, ani czarne, lecz przeważają różne odmiany szarości. Z jednej strony Saudyjczycy finansują i propagują skrajny, ekstremistyczny odłam islamu, na którym budowana jest ideologia m.in. Państwa Islamskiego. Z drugiej strony Arabia Saudyjska jest lokalnym liderem w walce z fanatykami samozwańczego IS w Syrii. Nie jest również żadną tajemnicą, że sprawcy ataków z 11 września w Nowym Jorku byli sponsorowani przez Saudyjczyków, lecz mimo to Stany Zjednoczone nadal pozostają najbliższym partnerem strategicznym Arabii Saudyjskiej.
Źródło: