28 czerwca na międzynarodowym lotnisku Ataturka w Stambule doszło do zamachu terrorystycznego, w którym zginęły dziesiątki osób, a setki zostały rannych. Wywiady USA, Niemiec i Izraela ostrzegały wcześniej rząd w Ankarze o dużym zagrożeniu terrorystycznym w okresie od 6 czerwca do 5 lipca. Czy tej tragedii można było zapobiec?
Do zamachu doszło we wtorek w godzinach wieczornych. Dwaj zamachowcy zdetonowali ładunki wybuchowe przy punkcie kontrolnym przed wejściem do terminalu, natomiast trzeci wysadził się w powietrze na parkingu w pobliżu lotniska. Do ataku w Turcji przyznało się tzw. Państwo Islamskie.
Najlepiej poinformowane obecnie, jeśli chodzi o sytuację w Turcji, wywiady USA, Niemiec i Izraela informowały rząd turecki o bardzo możliwym zagrożeniu terrorystycznym w czerwcu i na początku lipca. Jest to okres, na który przypada czas ramadanu, a więc miesiąca błogosławieństwa, jak mówią muzułmanie, w którym to każdy czyn ku chwale boga jest po stokroć wynagradzany. Przy czym „czyn ku chwale boga” jest tu rozumiany jako zabijanie niewiernych. Wywiad zagraniczny ostrzega również Turcję o możliwych zamachach w najbliższym czasie w największych ośrodkach turystycznych w tym regionie. Do tej pory zamachów dokonywano głównie w miastach. Jednak to może ulec zmianie. Wywiad zagraniczny donosi również o rosnącej liczbie organizacji terrorystycznych gotowych do przeprowadzenia krwawych zamachów na terytorium Turcji.
Głównym celem terrorystów są oczywiście cudzoziemcy. Dużą część zabitych i rannych w zamachu na lotnisku Ataturka stanowią właśnie osoby posiadające inne obywatelstwo niż tureckie. Mimo, że władze w Ankarze, podobnie jak wcześniej rządy w Brukseli i Francji, wiedziały o zagrożeniu terrorystycznym, trudno było mu zapobiec. Oczywiście celem terrorystów jest wywołanie jak największych zniszczeń i zabicie jak największej liczby postronnych osób. Dlatego też wybierają najczęściej miejsca zatłoczone, pełne turystów, będące punktami strategicznymi dla infrastruktury i życia miasta. Jednak zabezpieczenie wszystkich takich obszarów w tak dużej metropolii, jak Stambuł, jest po prostu niemożliwe.
Należy również pamiętać o tym, że przez Turcję przetacza się największa fala uchodźców z Bliskiego Wschodu. Według wywiadu izraelskiego, 40 proc. uchodźców to Syryjczycy, z których ponad połowę stanowią dżihadyści. Pozostali to migranci, tzw. ekonomiczni. Ostatnie zamachy w Turcji to odpowiedź terrorystów na zaostrzenie przez rząd w Ankarze działań wymierzonych w Państwo Islamskie. Turcja zablokowała swoje granice, przez które przemieszczali się ochotnicy do ISIS. Wspierana m.in. przez USA, Turcja bombarduje pozycje dżihadystów oraz użycza swoich lotnisk dla koalicji antyterrorystycznej. Jak widać na odpowiedź bojowników islamskich nie trzeba było długo czekać.