Mimo ciągłych zapewnień największych światowych mocarstw, militaryzacja i wyścig zbrojeń w kosmosie trwa w najlepsze. Prym tutaj bezsprzecznie wiodą Stany Zjednoczone, Rosja oraz Chiny. Lasery, pociski czy też działa satelitarne to tylko niektóre z narzędzi zniszczenia, jakie chcą umieścić lub też już umieścili nad naszymi głowami.
Kosmos, który de facto jest niczyją własnością, staje się coraz bardziej areną wyścigu zbrojeń. W myśl tzw. Traktatu o Przestrzeni Kosmicznej podpisanego w 1967 r. przez przedstawicieli rządów Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Związku Radzieckiego, na orbicie okołoziemskiej, na Księżycu ani gdziekolwiek indziej w przestrzeni kosmicznej nie można umieszczać broni nuklearnej ani innej broni masowego rażenia. Według tego traktatu przestrzeń kosmiczna i inne ciała niebieskie mogą być wykorzystywane wyłącznie do celów pokojowych i jakiekolwiek próby broni, manewry wojskowe, instalacje wojskowe lub fortyfikacje są tam zabronione. Czy aby na pewno?
Kosmiczny wyścig zbrojeń
W przestrzeni kosmicznej Amerykanie budują laser MAHEM, mający ponoć ogromną moc rażenia, Rosjanie pracują nad śmiercionośnym działem satelitarnym, a Chińczycy posiadają już broń, która jest w stanie zmieść z przestrzeni kosmicznej dowolny obiekt znajdujący się na orbicie naszej planety (rakiety ASAT, czyli Anti-SaTellite – przeciwsatelitarna). Notabene, Amerykanie też je mają i tak do końca nie wiadomo, które z tych państw jako pierwsze weszło w ich posiadanie.
Prawdopodobnie w kosmosie mogą znajdować się również chińskie satelity do walki elektronicznej oraz zagłuszacze komunikacyjne. W 2014 roku wystrzelona została z prowincji Shanxi w środkowych Chinach rakieta balistyczna zawierająca pocisk hipersoniczny DF-ZF, który następnie z górnej części atmosfery spadł w dół z prędkością przekraczającą nawet pięciokrotnie prędkość dżwięku i zniszczył cel znajdujący się w zachodnich Chinach. Natomiast Stany Zjednoczone chcą w najbliższej przyszłości wysłać w kosmos znaczną ilość bezzałogowych dronów X-37B. Mogą one orbitować nawet dwa lata. Rosja z kolei wystrzeliła niedawno statek kosmiczny o nazwie kodowej 2014-28E, który według NORAD-u (ang. North American Aerospace Defense Command, czyli Dowództwo Obrony Północnoamerykańskiej Przestrzeni Powietrznej i Kosmicznej) może stanowić element broni antysatelitarnej.
Takie działania światowych mocarstw raczej nie są oznaką chęci respektowania postanowień Traktatu z 1967 roku, choć podobno Chiny i Rosja chcą wprowadzenia w życie założeń projektu o zakazie zbrojeń w kosmosie. Jednak chcieć a móc to dwie różne kwestie.
Kiedyś liczyła się przede wszystkim militarna przewaga w powietrzu, jednak obecnie ważniejsza staje się przewaga w kosmosie. Gwiezdne wojny mogą stać się więc rzeczywistością i to szybciej niż nam się wydaje.