Mieliśmy dziś powtórkę z ZSRR. Towarzysz pierwszy sekretarz przemawia, burnyje apładismenty, stwierdzenia o umiłowaniu pokoju, o praworządności, apele o zrozumienie do Zachodu, których celem jest znalezienie użytecznych idiotów, gotowych poprzeć i uzasadnić anschluss Krymu, jakiego właśnie dokonał.
Kocham politykę, sport i muzykę poważną, ale przez szacunek dla Was, o tej ostatniej pisać nie będę
"Ukraińcy i Rosjanie", jesteśmy jednym narodem, mówił Putin. Ciekawe czy mieszkańcy Kijowa i ludzie z Majdanu rzeczywiście są tego zdania. Równie łatwo i bezceremonialnie o przynależnościach narodowych i związkach etnicznych wypowiadali się wcześniej głównie Adolf Hitler i Józef Stalin.
Putin nie dostrzegł, że jest coś takiego jak ukraińskie państwo, ukraińska konstytucja, ukraińskie władze. Nie ma przecież władz Ukrainy. Są, jak powiedział, bandyci, banderowcy, faszyści i antysemici. To Putin ma przecież prawo decydować czy władza uznawana przez Ukraińców jest władzą, czy nią nie jest.
Mógł przez tego i owego przejść dreszcz, gdy w momencie anektowania Krymu, Putin oświadczał, że Związek Radziecki niestety został rozwiązany. Dreszcze mogli odczuwać głównie mieszkańcy Ukrainy, Kazachstanu, Mołdawii i Państw Bałtyckich, Gruzji czy Azerbejdżanu. Ale także obywatele Polski, bo czym pachnie istnienie ZSRR doskonale wiemy.
Towarzysz Putin zwrócił się o zrozumienie do Niemców. Chyba nam się to z czymś kojarzy, prawda? Już kiedyś towarzysze pierwsi sekretarze, szczególnie pewien Gruzin, też zwracał się do Niemców. Całe szczęście, że kanclerzem Niemiec jest dziś Angela Merkel, a nie piesek Putina, Gerhard Schroeder.
Putin z lubością powoływał się na Kosowo. Zignorował fakt, że ostateczny status dyplomatyczny nadano temu regionowi po dziewięciu latach negocjacji. Zignorował fakt, że Albańczycy z Kosowa byli mordowani przez Serbów. Zignorował fakt, że Zachód Kosowa nie zaanektował. Użył więc Putin całkowicie mylącej paraleli. Ale spokojnie, Putin do aneksji Krymu, ani do kolejnych agresywnych poczynań żadnych argumentów moralnych, prawnych, ani historycznych nie potrzebuje. Wystarczy wola narodu rosyjskiego - czytaj wola Putina.
Jesteśmy w przedsionku nowej Zimnej Wojny. Potrwa ona zapewne długie lata. Stawka jest w niej ogromna. Międzynarodowy ład, przestrzeganie międzynarodowego prawa, stawką jest Ukraina i przyszłość naszego regionu. Stawką jest przyszłość Unii Europejskiej, i NATO, a więc także Polski.
Nie ma co histeryzować. Trzeba o tej sytuacji myśleć spokojnie, ale i poważnie. Trzeba szukać jak najszerszego ogólnonarodowego consensusu wobec imperialnych działań Rosji. Tym bardziej, że coraz lepiej widać i słychać, nie tylko na internetowych forach, głosy wewnątrzpolskiej partii prorosyjskiej. Mówi ona o racji stanu Polski, skupiając się jednak głównie na uzasadnianiu racji stanu putinowskiej Rosji.
Sankcje wobec Rosji trzeba zaostrzyć. Pomoc dla Ukrainy musi być szybka i konkretna. Ścieżka Ukrainy do Unii Europejskiej musi być otwarta. Nie do układu stowarzyszeniowego, ale do Unii. Nadszedł test determinacji i moralności całego demokratycznego świata.