W mitologii greckiej przewija się wiele niebezpiecznych stworzeń. Prawie każdy czytelnik mitów pamięta najbardziej charakterystyczną z tych bestii - Meduzę. Ta potwora z głową kobiety i włosami węża, była wyjątkowo niebezpieczna dla bohaterów mitycznego świata. Każdy człowiek spoglądający w jej w oczy zamieniał się w kamień.
Podobieństwo sytuacyjne z Cyprem jest wręcz uderzające. Przez lata europejscy politycy obawiali się spojrzeć prawdzie w oczy, jakby ta prawda miała oczy słynnej Meduzy. Pewnie uniknęliby skamienienia, ale wielu z nich z obawy przed poważną dyskusją o cypryjskim systemie podatkowym, zdecydowało się po prostu na zamieszkałą przez „finansową meduzę” wyspę nie jeździć.
Przedsiębiorca, były polityk senator VI i VII kadencji, Vice Prezydent Pracodawców RP.Prezes Zarządu Fundacji Świat Idei
Dziś jedno wiemy na pewno. Twarz cypryjskiej meduzy ma rysy Putina. To Rosjanie właściwie skolonizowali wyspę finansowo. Oddali do jej dyspozycji ogromny majątek liczony w miliardach euro. Rozumiem w tej sytuacji polityków UE, którzy nie chcą pomagać Cyprowi bez obciążania rzeczywistych beneficjentów tej pomocy. Moje oburzenie wywołały co prawda pomysły opodatkowania wszystkich depozytów w tym tych poniżej 100 tys euro, ale generalnie nie jestem przeciwny wprowadzeniu współodpowiedzialności głównych odbiorców europejskich pieniędzy.
Dlaczego niby podatnik europejski miałby dokładać do lokaty rosyjskiego inwestora? Jeżeli Rosja oczekuje sprawiedliwego traktowania, powinna na partnerskich warunkach włączyć się w pomoc Cyprowi. Rachunek jest prosty: dokładacie tyle ile macie w bilansie lokat i depozytów. Jeżeli prawdziwe są szacunki mówiące o prawie 30 mld euro czyli prawie 40 % wszystkich ulokowanych na Cyprze pieniędzy, Rosja powinna dorzucić swoją część finansowania, czyli dokładnie wymagane przez UE 6 mld euro.
Pokrzykiwania rządu Rosji o zamachu na własność i prywatne pieniądze są absurdalne. W końcu to właściciele kont cypryjskich podejmowali decyzji o trzymaniu pieniędzy w bankach, które to banki inwestowały je w greckie obligacje. Oczywiście te były najwyżej oprocentowane na europejskim rynku. Rozumiem, że jak Kali zarabiać duże pieniądze na kłopotach innych, to bardzo dobrze. Jak Kali tracić pieniądze na swoich, to jest to łamanie wszelkich cywilizowanych zasad.
Banki cypryjskie prowadziły własną politykę inwestycyjną, prawdopodobnie wymuszaną przez rosyjskich klientów nieprzyzwyczajonych do niskiego oprocentowania depozytów. Inflacja w Rosji, a za tym stopy procentowe i oprocentowanie lokat są znaczenie wyższe niż w Europie.
Za złe decyzje inwestycyjne musi odpowiadać inwestor. Gdyby nie fakt, że cały kraj należący do UE może przy tym ucierpieć, pewnie władze europejskie nie zajmowały by się tematem w ogóle. Z drugiej strony, analizując sytuację z dzisiejszej perspektywy, mogę jednak powtórzyć za prezydentem Cypru: wszystkie błędy jakie mogły być popełnione, zostały popełnione. I to nie przez Cypr , ale przedstawicieli Unii.
Niezrozumiałe są dla mnie powody, dla których pozwolono na wyciek informacji o pomyśle opodatkowania lokat poniżej 100 tys euro, które w UE obejmuje gwarancją. To naruszyło poczucie bezpieczeństwa nie tylko Cypryjczyków. Takich błędów być nie powinno. W sprawie Cypru UE powinna zaprosić do stołu wszystkich interesantów - Rosję, Cypr, banki i ostatecznie znaleźć wspólne rozwiązanie.
Brak tej współpracy może zakończyć finansowe życie wyspy i spowodować jej upadek ekonomiczny. Rynki zniosą wszystko. Nie wytrzymają tylko jednego braku przewidywalności. Przypadek Cypru jasno pokazuje, że wprowadzone po 2009 roku mechanizmy kontroli banków i instytucji finansowych w UE nie działają. Przypadek Islandii nie nauczył nas niczego. Jeżeli nie chcemy żeby nasza cypryjska Meduza zamieniła się w Hydrę , której łeb odrasta po każdorazowym ucięciu, czas na poważne zmiany w systemie zarządzania finansami UE. Czas na wspólną politykę bankową i poważniejszą kontrolę rynków . W innym przypadku jedynym skamieniałym od patrzenia w oczy cypryjskiej meduzy bytem, będzie europejska gospodarka.
Gospodarka, która jak głaz nie ruszy się z miejsca przez kolejne 10 straconych lat.