Chiran, zdjęcie Tomasz Rudomino

Około 30 kilometrów na południe od Kagoshimy, niemal na samym cyplu Satsumy, znajduje się miejsce, które Japończycy traktują jak izbę pamięci, mauzoleum, a nawet narodową pamiątkę. To muzeum w Chiran, gdzie złożono liczne okruchy z życia pilotów kamikaze, którzy mieli tam swoją bazę i stamtąd odbywali ostatnie loty w kierunku Okinawy.

REKLAMA
Wczesną wiosną 1945 roku zamieniono dotychczasowy ośrodek szkoleniowy pilotów w Chiran na bazę specjalnego przeznaczenia, a mianowicie na kwaterę „Tokkō Pilots“.
W ówczesnej japońskiej logice obrony rodzimych wysp przed inwazją amerykańską pojawił się jesienią 1944 roku plan użycia- przeciwko flocie wroga- pilotów samobójców. Był to jeden z kilku elementów wojny totalnej, obrony koniecznej.
logo
Chiran, zdjęcie Tomasz Rudomino
„Tokkō“ oznacza atak specjalny i w pełni oddaje taktykę pilotów kamikaze. Z kolei sami piloci wierzyli, że tak jak „kamikaze“, czyli boski wiatr zatopił niegdyś mongolską armadę, stojącą u wrót Japonii, tak i teraz oni, spadając niespodziewanie z nieba, rozgromią w pył amerykańskiego wroga.
W roku 1281 cesarz Kubilai Khan wylądował ze stutysięczną armią na plażach Kyūshū , ale nim najeźdźcy porządnie się wygramolili ze statków, tajfun kompletnie je zniszczył, a uciekających wojowników usiekli samurajowie. Od tamtego czasu pojęcie „kamikaze“ znaczy dla Japończyków coś więcej niż ocalenie.
logo
Chiran, Tomasz Rudomino
Tym, który stworzył korpus pilotów samobójców był wiceadmirał Takijirō Ōnishi. Jako podwładny legendarnego Isoroku Yamamoto, miał wpojone zasasdy bezkompromisowego traktowania wroga, a jednocześnie szlachetny kodeks ochrony czci i honoru Japonii. Wydał wyrok śmierci na 4000 pilotów.
Jednakże ważnym pytaniem, aby dobrze zrozumieć ideę „Tokkō“ jest to, czy piloci na tę śmierć decydowali się dobrowolnie...
Ōnishi dzień po ogłoszeniu japońskiej kapitalacji popełnił seppuku, tłumaczył to w liście pożegnalnym, że swoją śmierć ofiarowuje rodzinom tych pilotów, którzy zginęli w lotach samobójczych.
logo
Chiran, zdjęcie Tomasz Rudomino
Historia lotników z Chiran przedarła się do świadomości kilku pokoleń po wojnie za sprawą Shintaro Ishihary, znanego japońskiego erudyty, pisarza, scenarzysty wreszcie polityka, który zarządzał metropolią Tokyo jako burmistrz miasta w latach 1999-2002.
Shintaro napisał wiele książek, jest postacią kolorową, ale też silnie identyfikowaną jako ten, który uwypuklił japoński, narodowy charakter, dumę i konsekwencję upadku militarnej potęgi cesarstwa. Jednym z jego zainteresowań był los pilotów kamikaze i postaci Tome Torihamy, zwanej matką pilotów z Chiran.
Jego filmowym dziełem jest Hotaru, liryczny obraz losów młodych pilotow, którzy powracają do Chiran jako świetliki.
logo
Chiran, zdjęcie Tomasz Rudomino
logo
Chiran, zdjęcie Tomasz Rudomino
"Mamo przepraszam, że byłem nieposłusznym dzieckiem. Wybacz mi. Jestem szczęśliwy, że lecę", pisał jeden z pilotów.
Od marca 1945 startowali z Chiran by ginąć na Okinawie. Przybywali do Chiran z całej Japonii, Chin, Korei, Filipin. Młodzi, z otwartymi sercami i uśmiechem. Mówili: kochamy rodzinę, dom i Japonię.
W Chiran był ich ostatni przystanek.
Tutaj przechodzili szkolenie. Bo w większości byli młodzi, świeżo po pierwszych kursach pilockich. Pisali ostatnie listy. Malowali. Robili sobie zdjęcia. Grali w baseball. Chcieli ochronić swój kraj.
W tej ludzkiej tragedii jest jakaś prawda o tym, czym jest ofiarowanie...
Jest wśród poległych pilotów Takahashi Mitsuyoshi, siedemnastolatek, chyba zbyt młody jak na taką misję. Ale zgłosił się do bazy sam, w obawie przed gniewem ojca uciekł z domu. Chłopiec został uwieczniony na fotografii z psim szczeniakiem na ręku. Zdjęcie to obiegłego swego czasu cały świat.
Uśmiech tego chłopca robi o wiele większe wrażenie niż pokrwawione mundury, rozbite gogle, pogięte kokpity samolotów, a nawet rozpaczliwe listy…
logo
Chiran, zdjęcie Tomasz Rudomino
Zbiory muzeum to ofiary rodzin zabitych pilotów. Zatem mamy wspomniane listy, rzeczy osobiste i zdjęcia. Do licznej kolekcji dołączyły z czasem odrestaurowane samoloty w tym arcydzieło ówczesnej techniki lotniczej jak Kawasaki Ki-61 oraz używany do walki przez kamikaze Nakajima Ki-84. Są też artefakty, dokumentacja z życia codziennego pilotów, wiersza, rysunki…
Jest jeszcze coś ulotnego, przejmującego jednak grozą i nieuchronnością śmierci tam…w Chiran.