Jeszcze w poniedziałek wydawało się, że afera taśmowa nie nabierze rozpędu. Oczywiście nagrania ujawnione przez Puls Biznesu są bulwersujące, ale nie mogły zaskoczyć uważnego obserwatora życia politycznego. Zatrudnianie "swoich", podróże mniej lub bardziej związane z interesami spółki jako "delegacje służbowe" czy zbyt wysokie pensje to zjawiska, o które posądza się polityków każdej formacji, która sprawuje rządy od Warszawy po najmniejszą gminę.
SKUPIEŃSKI MARKETING - marketing polityczny, budowa stron www, copywriting, media społecznościowe, blogosfera
Taśmy prezentowały oczywiście wyjątkową skalę tych zjawisk w spółce ELEWARR oraz wzbogacone były o dodatkowy smaczek uwiarygadniający sprawę - o nadużyciach rozmawiali sami działacze PSL. W sumie jednak nie wniosły one niczego nowego do postrzegania polityki. Przecież "wszyscy" wiedzą, że tak to wygląda.
We wtorek jednak sprawy nabrały rozpędu. Konferencje prasowe zwołali Ruch Palikota oraz Prawo i Sprawiedliwość. Media chcąc nie chcąc musiały się tematem zainteresować. Internet zaczęła też podbijać infografika portalu gazeta.pl prezentująca "stereotypową" rodzinę PSL. Po południu zrobiło się jeszcze ciekawiej - Marek Sawicki, minister rolnictwa pod którego auspicjami znajdują się ARR i pośrednio ELEWARR, podał się do dymisji. W moim odczuciu była to decyzja zaskakująca, zwłaszcza że Sawicki na taśmach nie pojawia się w charakterze głównego rozgrywającego, ale co najwyżej osoby tolerującej pewne zjawiska, ewentualnie wywierającej naciski. Myślę, że gdyby PSL miał wolę, żeby swojego ministra bronić, mógłby to spokojnie czynić, kto wie czy nie skutecznie.
Zapowiedzi Donalda Tuska, że PO nie jest na PSL skazana brzmią bardziej jak pobożne życzenie niż realne polityczne groźby. A co zrobi Platforma po wyrzuceniu z rządu Ludowców? Wejdzie w wiszącą na włosku koalicję z SLD? Zaprosi do rządu Ruch Palikota, żeby odbierał PO wyborców lewicowych, a potem centrowych? PO pójdzie na wcześniejsze wybory żeby po nich uzyskać układ bardzo podobny do obecnego, może już bez PSL w Sejmie? Żadna z tych opcji nie wydaje się kusząca.
Skoro więc PSL nie przestraszył się PO, bo ta nie miała go czym straszyć, wygląda na to, że całą sprawę Ludowcy załatwili we własnym gronie, a ujawnienie nagrań mediom jest wyjątko brutalnym elementem kampanii wyborczej, która trwa wewnątrz PSL. Zapewnienia, że Sawicki nie był kandydatem na prezesa PSL w jesiennych wyborach są półprawdą. Minister rolnictwa, jeszcze się nie zadeklarował gdyż miał się zdecydować dopiero, gdyby był pewny wygranej. O konflikcie Pawlak-Sawicki pisała w lutym "Gazeta Wyborcza".
Jeśli faktycznie takie są motywy afery taśmowej, to Waldemar Pawlak zdecydował się na wypalanie partyjnej konkurencji gorącym żelazem. Bez względu na to jaki będzie rezultat śledztw prokuratury i CBA, straty wizerunkowe jakie poniósł Sawicki będą bardzo trudne do odrobienia. Marek Sawicki stał się w oczach opinii publicznej twarzą nepotyzmu i kolesiostwa. Premier Pawlak natomiast może, o ironio, wystąpić na wyborczej konwencji z programem walki z negatywnymi zjawiskami we własnej formacji i jeszcze bardziej umocnić swoją pozycję w Stronnictwie.
Jeśli to faktycznie Waldemar Pawlak stoi za całą sprawą, to nie jest wcale prekursorem tego typu walki. Jarosław Kaczyński przecież także zastawił potężne sidła na własnego współpracownika. Wszyscy pamiętamy przecież aferę gruntową i prowokację CBA wobec Andrzeja Leppera. Patrząc z tej perspektywy Donald Tusk, który po kolei wypychał z partii jej współzałożycieli i konkurentów do władzy wydaje się niewinny jak baranek.
Jedno jest pewne. Partyjni liderzy w Polsce wolą bezbardonowe eliminowanie konkurentów politycznych we własnych formacjach, niż merytoryczne starcia z wykorzystaniem marketingu politycznego, którego techniki można przecież stosować nie tylko w kontaktach z wyborcami, ale także z członkami własnej partii.