W wielu szkołach wybory reprezentantów rodziców do ich Rady przypominają łapankę. Pełnienie w niej funkcji kojarzy się z męczeniem się z innymi rodzicami przy zbiórkach pieniędzy. Niewiele osób jednak wie, że Rada Rodziców na wpływ na program wychowawczy szkoły. Może go nawet stworzyć po swojemu.
Tomasz Wojciechowski – psycholog, trener, Przewodniczący Sekcji Trenerskiej Polskiego Towarzystwa Psychologicznego, prezes Falochronu – Fundacji na Rzecz Bezpieczeństwa i Współpracy w Szkole, współwłaściciel rodzinnej firmy szkoleniowej Perspektywy S.C..
Z formalnego punktu widzenia Rada Pedagogiczna i Rada Rodziców muszą zaakceptować Szkolny Program Profilaktyki i Program Wychowawczy szkoły. To dwa dokumenty, w których powinny być opisane wszelkie działania szkoły mające wpływ na wychowanie uczniów. Nie tylko ogólne założenia, ale i bardzo konkretne zadania, z terminami ich realizacji, nazwiskami osób odpowiedzialnych za ich wykonanie.
Oznacza to, że nauczyciele chcąc zabrać dzieci na "Smoleńsk" zgodnie z sugestią minister edukacji, powinni najpierw uzyskać na to zgodę Rady Rodziców.
Rodzice mają wpływ nie tylko na treści wychowawcze, ale także na to, jakie zewnętrzne organizacje prowadzą działania na terenie szkoły. Oznacza to, że możemy nie życzyć sobie ONRu na terenie szkoły, ale i edukatorów seksualnych z Pontona (przy całym moim szacunku i uznaniu dla tych drugich). Musimy tylko chcieć nieco czasu poświęcić na analizę tego, w jaki sposób szkoła planuje wychowywać nasze dzieci.
Rodzice mają nie tylko moc "blokowania" różnych inicjatyw wychowawczych ze strony nauczycieli. Mogą tworzyć swoje własne i zapraszać do nich grono pedagogiczne. Od strony prawnej może być tak, że na przykład program wychowawczy opracowuje grono pedagogiczne, a zatwierdza Rada Rodziców, ale może być i na odwrót. Wszystko zależy od lokalnego "kolorytu" danej szkoły.
Gorąco zachęcam do angażowania się w działalność rad rodziców. Realnie działające w szkołach dają możliwość budowania współpracy z nauczycielami w sprawie wychowania naszych dzieci. Inaczej - to z jakimi poglądami wyjdzie ze szkoły nasze dziecko, zostawiamy całkiem w nieswoich rękach.