Polski rząd oficjalnie wycofuje się z konwencji antyprzemocowej. Dzisiaj pogotowie Niebieskiej Linii ogłosiło, że minister Ziobro odciął dotacje na funkcjonowanie infolinii, na którą mogły dzwonić osoby poszkodowane przez przemoc domową. W imię ideologicznej walki rządząca ekipa dezorganizuje nienajgorzej działający system wspierania ofiar przemocy.
Tomasz Wojciechowski – psycholog, trener, Przewodniczący Sekcji Trenerskiej Polskiego Towarzystwa Psychologicznego, prezes Falochronu – Fundacji na Rzecz Bezpieczeństwa i Współpracy w Szkole, współwłaściciel rodzinnej firmy szkoleniowej Perspektywy S.C..
Głównym zarzutem prawicowych środowisk wobec konwencji antyprzemocowej było szerzenie za jej pomocą "ideologii gender" - czymkolwiek by ona była. Ma ona zagrażać polskiej tradycji, rodzinie, tradycyjnym rolom kobiety i mężczyzny.
Nie dyskutując z różnymi fobiami, chciałbym zauważyć, że w toku całej społecznej debaty doszło do bardzo dużego przekłamania i zrównania walki z przemocą domową z szerzeniem równościowych poglądów.
W rzeczywistości - istnieje co najmniej kilkanaście mechanizmów prowadzących do przemocy w domu, której najczęściej ulegają kobiety, a sprawcami są mężczyźni. Wywodzące się z "genderowych" teorii wyjaśnienia, że przemoc służy mężczyznom do zdobywania i utrzymywania dominacji nad kobietami opisują tylko wycinek rzeczywistości. Istotny, ale nie jedyny.
Inne - odwołujące się do odmiennych koncepcji, podają znacznie więcej mechanizmów. W przemocy domowej może chodzić na przykład o rozładowanie napięcia emocjonalnego. Może ona także służyć do stawiania granic, czy budowania bliskości. Bywa używana do ochrony własnego zdrowia psychicznego - alternatywą jest depresja. W końcu - służy ochronie własnego terytorium. Pomaga radzić sobie z lękiem. Funkcji przemocy domowej jest niestety bardzo wiele. Pozwala osiągnąć określone cele, olbrzymim kosztem - cierpieniem ofiar.
Pewnym grzechem konwencji antyprzemocowej jest jej wstęp, który rzeczywiście odnosi się tylko do "genderowego" (piszę w cudzysłowie, gdyż to bardzo duże uproszczenie) opisu przemocy domowej. Może to sprawiać wrażenie, jakby w konwencji chodziło o wprowadzanie równości (w czym osobiście nie widzę niczego zdrożnego), a nie o pomoc ofiarom przemocy. Zastanawiam się jednak, jakie to ma znaczenie dla tysięcy poszkodowanych przez swoich bliskich? W części "wykonawczej" jest mnóstwo dobrych, działających i realnie pomagających ofiarom rozwiązań.
Brak konwencji będzie oznaczać, że Polska będzie mogła odwrócić się od poszkodowanych przez przemoc. Tak, jak zrobili to radni rządzonego przez PiS powiatu tatrzańskiego. Przegłosowali, że u nich nie ma przemocy domowej. Obcinają pieniądze przeznaczone na te cele. W ciągu ostatnich lat w powiecie tym otwieranych jest znikoma liczba niebieskich kart. Górale stali się najspokojniejszymi ludźmi na świecie?