#excusemoi
#excusemoi

Afera ewoluuje. Taśmy opublikowane przez „Wprost” przestały mieć jakiekolwiek znaczenie. Słowa Sienkiewicza ucichły. Belka przeprosił za knajacką gwarę, a Nowak znalazł się tam, gdzie i tak był od dłuższego czasu – na trybunach lub politycznym outcie, trzymając się nomenklatury mundialowej. Dodajmy, w momencie, gdy jego drużyna gra właśnie baraż o przetrwanie. Pozostaje zanucić nieoficjalny w ostatnich latach hymn piłkarskiej reprezentacji: „Nic się nie stało, Polacy nic się nie stało” i można gasić światło. Tylko do cholery ciężkiej, tym razem coś się jednak stało!

REKLAMA
Wymarzmy na moment z pamięci przepychankę o laptopa z nagryzionym jabłkiem, najsłabiej przygotowaną w dziejach konferencję urzędującego premiera, komiczną zabawę w ABW, czy żenujące podziały w środowisku dziennikarskim, które ten jeden jedyny raz powinno stanowić monolit mocniejszy od kunktatorstwa, przejawiającego się politycznym wazeliniarstwem.
Wróćmy na chwilkę do meritum w postaci zapomnianych nagrań.
Wielogodzinne roszady personalne przy homarze, czy popijane zimną wódką nieśmieszne anegdotki mnie nie interesują. Carpaccio opłacone z moich podatków podane w sosie z nieco nazbyt dopieprzoną Radą Polityki Pieniężnej też nie jest w kręgu moich zainteresowań. Za to słowa, że polskie państwo istnieje tylko teoretycznie a praktycznie nie istnieje, które padły z ust szefa MSW powodują lekki zachłyst. I nudności. Bo poziomem fałszu mogą nie tylko spalić obwody w najlepszym wariografie, ale także każą zastanowić się, czy bliższą rodziną ministra jest autor „Potopu”, czy może rzeźbiarz Gepetto.
Państwo to ja! I nie potrzebne są tu królewskie tytuły czy meldunek w XVII- wiecznym Wersalu. Państwo, które mnie interesuje to rzeczywistość która otacza nas każdego dnia. Niemiły ton pani z piekarni podającej mi co rano ciepłe pół chleba, paliwo które nalewam do baku, szefowa przed którą ledwo zdążam chwilkę przed ósmą, komunikacja miejska z której nie korzystam, urlopy na które szkoda mi czasu, a nawet nie podpisujący żadnej klauzuli lekarz, do którego chodzić będę wyłącznie prywatnie. To uśmiech współpracowników i radość, że po raz kolejny biegnę do przodu. To dobry obiad bez podsłuchów i zakupy, podczas których i tak o czymś zapomnę. To rodzina i znajomi, których nie oddam za stołek. To moja wiedza i czas, których zawsze będę miał za mało. To kasjer w kinie, kwiaty dla ukochanej i książka, którą czytam wyłącznie na papierze. Podatki, które płacę i czas wolny, który spędzam tak jak chcę. To codzienne wiadomości i reprezentacja, która prawdopodobnie w następnym meczu zajmie drugie miejsce. To wreszcie historia, z której nie wyciągamy wniosków i tradycja, którą przeważnie mamy gdzieś.
Każdy z nas ma swoją Polskę, zawierającą się w dwudziestoczterogodzinnej przestrzeni, w której bez wytchnienia istnieje. Przecież kraj to emocje. Wrażenia. Odczuwanie.
I nic do tego panu Sienkiewiczowi.
l’État c’est moi.
Excuse - moi.

Dużo więcej tekstów autora na jego popkulturalno - lifestyle'owym blogu:
MARMOLADA.ST - TRENDSETTER RADOŚCI - KAT CHAŁTURY ( KLIK i czytasz )