Przypominają ręce babci czy mamy, stawiającej przed nami w każdej porze roku talerz innej zupy - wiosennie zielonej szczawiowej z wesołymi połówkami jajka na twardo, rozgrzewającego, starego, jak z westernu krupniku, naszej klasyki - barszczu czerwonego, czy lekko szalonego chłodnika. Potem zapominamy o tych smakach i rękach, żeby przypomnieć je sobie wtedy, kiedy już ich nie ma.
W zupie jest coś z muzyki. Wiele składników stapiających się w całość i możliwość skomponowania za każdym razem nowej piosenki. Czyli zupy.
Nie ma ograniczeń w wyborze i kompozycji warzyw użytych do gotowania, wszystko zależy od wyobraźni. Może ugotować zupę tylko z zielonych warzyw,pamiętając przy tym, że warzywem jest też surowy ogórek, sałata ( a nawet zwykła noga od brokuła, więc proszę, nigdy jej nie wyrzucajcie). Sałatki i surówki robimy właśnie w ten sposób, z dużo jednak większą fantazją i odwagą. Odpowiedź na: "jaką by tu dziś zupę ugotować?" ogranicza, podpowiadając stały repertuar. Tytuł nadamy później, właśnie tak, jak piosence. Najpierw treść, czyli wybranie składników. W jednej z położonych nisko szuflad w lodówce jest miejsce do przechowywania warzyw. Tam powinno być parę marchewek, cebula, może brokuł, por.
Dbanie o siebie nie oznacza doklejanych paznokci (a przynajmniej nie tylko); dbamy o swoją urodę i zdrowie nie poprzez świetne szampony i preparaty witaminowe. Zachodzi jakaś "dziwna" zależność między tym, co jemy, a tym, jak wyglądamy po latach.
Czy osoba, którą zobaczymy przed sobą w lustrze bardziej przypominać będzie grzyb niż postać? A włosy znajdowane na dywanie to psa,czy moje?Ciekawe, czy gdyby do tankowania samochodów była tańsza benzyna w proszku, którą wystarczyło by rozmieszać z wodą, wlewalibyśmy ją do swoich ukochanych aut? Te wszystkie błyskawiczne kubki, zupki z torebek, te "pomysły na ..." (ciąg dalszy brzmi chyba "bez mózgu każdego dnia") . Wszystko, co błyskawiczne,nie może byc dla nas dobre, bo zostało przetworzone w taki sposób, aby było możliwie jak najtrwalsze, jak najtańsze i jak najbardziej opłacalne.
Jest parę sztuczek, które pomogą nam ułatwić i przyspieszyć gotowanie. Potrzebna jest dobra obieraczka, nie warto obierać warzyw nożem, to niepotrzebne utrudnienie. Żeby szybciej obrać cebulę, trzeba jeszcze nieobraną przekroić na pół, wtedy łatwiej usuwa się z niej łupinę, od razu potem można kroić ją w piórka czy kostkę. Obraną marchewkę przekrawamy wzdłuż na pół, położona na desce przekrojoną powierzchnią daje się łatwo kroić na mniejsze części. Tak samo ziemniak, seler, nie krójmy warzyw w powietrzu, tylko na desce, to o wiele bezpieczniejsze i szybsze. Nie krójmy też zbyt małym nożem, to przedłuża czas przygotowań.
Wracając do muzycznych porównań, piszę tu o twórczości pop wśród zup, nie o klasyce; wielogodzinnym gotowaniu zup na mięsie, różnicach między rosołem a consomme (to drugie to ponownie gotowany z nowymi warzywami i mięsem rosół). Chodzi o lekkie, warzywne danie, gotowe najdalej w 30 min.
Żeby zacząć, obieram najpierw warzywa, kroję w kostkę cebulę i czosnek. W dobrym, najlepiej żeliwnym garnku rozgrzewam na małym ogniu 3-4 łyżki oliwy (właśnie dobrej,nie wytłoczyn), wrzucam cebulę i czosnek, często też pokrojoną drobno papryczkę chili. Smażę na małym ogniu przez ok. 5 min. i oprószam cukrem. L ekkie podsmazenie warzyw korzeniowych wydobywa z nich więcej aromatu, polepsza smak i barwę.Wszystkie tego typu sztuczki służą późniejszemu smakowi zupy. W tym momencie można dodać też przyprawy, najlepiej ubite w możdzierzu (jeśli ma być ostrożnie to ziele ang., pieprz czarny, listek laurowy).
Od teraz zaczynam komponowanie. Na przykład zupa jak piosenka reggae, w oczywistych trzech kolorach.
Czerwieni użyczą marchewka, papryka i pomidor (lub dowolny z tych składników).
Warzywa trzeba pokroić w kostkę. Warto wiedzieć, że w profesjonalnym świecie kulinarnym często obiera się paprykę - zwykłą obieraczką - ze skóry, jest lepsza i lżej strawna.
Żółty kolor uzyskamy dzięki ziemniakom, jeśli lubimy - kukurydzy w puszce, kurkumie, (ewentualnie curry), dla prawdziwych fanów reggae w grę wchodzą kozieradka i gorczyca.
Ziemniaki pokroić w kostkę, przyprawy utrzeć w moździerzu.
Zieleń to dużo posiekanych, świeżych ziół, dobra byłaby też gałązka selera naciowego (to reguła dla każdej z zup). Z gałązki selera obieraczką lekko usuwamy wzdłuż wierzchnie włókna.
Przyprawy wsypujemy do podsmażonej cebuli, chwilę dusimy razem, ciesząc się żółtym kolorem, który dała kurkuma. Po 2 - 3 min. wsypujemy wszystkie pozostałe (bez kukurydzy, w puszce jest już gotowa do jedzenia), pokrojone nie za drobno ( albo starte na tarce)warzywa, smażymy jeszcze około 5 minut, ewentualnie dodając łyżkę oliwy. Zalewamy gorącą wodą, (tak, aby tylko lekko przykryć warzywa),dodając sól (ok. 1 łyżeczka na 1 l wody) i gotujemy ok. 20 min. Po ugotowaniu dodajemy świeże zioła, ewentualnie trochę śmietanki, trochę startego parmezanu. Zupę możemy też zmiksować.
To Projekt Zupa, wszystko zależy od DJa.
Zupa w stylu country- wiem,to trochę banał, ale tak dobrze ilustruje ideę pomysłu.
Konieczne będą wiejskie warzywa- marchewka, seler, słodki albo zwykły ziemniak, kawałek kapusty , liście szpinaku, świetna byłaby rzepa, ale z racji swego rzadkiego występowania chyba przestała już być wiejska. Jak nie rzepa, to niedoceniana kalarepa. Warzyw nie musi być wcale dużo, dwie marchewki, dwa ziemniaki, garstka szpinaku. Pasowałaby też tutaj pokrojona w plasterki dobra kiełbasa. Pyszna byłaby ostra węgierska, w Warszawie jest stoisko przy Tesco na ul. Górczewskiej, (równie dobra jak hiszpańskie chorizo).
I znowu - na podsmażaną cebulę z czosnkiem (ma byc złota, nie brązowa!) wrzucamy drobno pokrojone warzywa (oprócz szpinaku, który gotuje się 3 minuty) i kiełbasę . Po 8 min. zalewamy gorącą wodą, dodajemy sól, pieprz, listek laurowy i gotujemy 20 min. Pod sam koniec wrzucamy listki szpinaku.
Propozycja bardziej wyrafinowana, czyli piosenka francuska; raczej mruczana, niż zaśpiewana, lekko szeleszcząca, w pastelowych kolorach, miękka i gładka jak aksamit, pachnąca ziołami.
Potrzebne: groszek zielony (może być mrożony, ale proszę, nigdy nie z puszki), pokrojony w ukośne krążki (nie za drobno) kawałek pora, selera, cebula, ziemniak, gałązki tymianku, sporo natki ,listek laurowy, kozi serek albo śmietana (albo to i to).
Wierzcie mi, nie w każdej zupie musi byc marchewka. Prawdopodobnie, jeśli chodzi o zupy, jako naród padliśmy ofiarą włoskiej zmowy zwanej włoszczyzną.
Do podsmażanej cebuli dodajemy łyżkę masła, jest to masło dodane na cześc kuchni francuskiej,a jeśli kto tej kuchni nie czci, to i masła nie doda, lecz biada mu, bo czy nic nie czcząc, czczy zbyt nie jest...
O przepraszam, zakradł mi się tu Gombrowicz.
Jeszcze parę newsów z wcale nie tak odległego świata zup, których oryginalność ma Was wytrącić z równowagi i pokazać, że w tej dziedzinie wolno chyba wszystko.
Zupa "Thatcher" - składniki: zielona sałata, banan, jabłka, pomidor, kalafior, krewetki, kurkuma, cynamon, śmietana.
Zupa gruzińska- obrane zmielone orzeczy włoskie, utarte z oliwą, mąką kukurydzianą i przecierem pomidorowym ,dodane do rosołu gotowanego z papryką.
Zupa "Signoret" - z cykorii, pomidorów, brzoskwiń,białego wina i rodzynek.
Zupa ze startej na tarce rzodkiewki, podsmażonej z chrzanem i pomidorami.
Holenderska zupa z gotowanego w piwie węgorza, z warzywami, gruszką i suszonymi śliwkami.
Mam nadzieję, że zostawiam Was jednak zainspirowanych bardziej tym muzycznym kluczem tworzenia zup.