Kiedyś mogliśmy nie wiedzieć. Pewne rzeczy po prostu były, nikt nie dociekał jak to jest i dlaczego, taki był świat i już. Dziś kiedy każdy “siedzi w internecie" nie może już powiedzieć, że nie wie.
Zajmujemy się prowadzeniem kampanii informacyjnych, interwencjami w przypadkach znęcania się nad zwierzętami, szkoleniami i edukacją.
W tych czasach liczy się to, co z tą wiedza zrobimy i czy odpowiada nam to, że bezmyślnie powielany styl życia, został sprzedany nam przez zacofanych pra pra przodków (którzy pewne rzeczy robili bo nie wiedzieli, że można inaczej i czasem nie mieli wyboru).
Odrzuciliśmy palenie na stosie za czary, wrzucanie dzieci do pieca bo chore, nikt normalny nie neguje już tego, że człowiek czarnoskóry to człowiek, nie rozumiemy innych barbarzyńskich ludów, które prześladują albinosów albo są kanibalami - bo to złe i nieludzkie. I super bo jesteśmy cywilizowanymi ludźmi, mamy wiedzę, latamy w kosmos, potrafimy przewidzieć tsunami i trzęsienia ziemi i wiemy, że to nauka a nie gniew boga X czy zemsta bogini Y.
Dlaczego więc robimy coś, czego nie da się wytłumaczyć racjonalnie?
Dlaczego mimo takiej wiedzy nadal robimy krzywdę sobie, środowisku i innym istotom?
Dlaczego robimy coś, czego wstydzimy się tak bardzo, że nie jesteśmy w stanie powiedzieć o tym naszym dzieciom?
Czemu uczestniczymy w czymś o czym nie jesteśmy w stanie obejrzeć kilkusekundowego filmiku: "bo to potworne".
Wszelkie materiały nas szokują, są za drastyczne, są niewyobrażalnie złe i chcemy chronić siebie i nasze dzieci przed takimi doznaniami.
Dlaczego więc to robimy? Płacimy za to? Zlecamy każdego dnia w każdej sekundzie?
Myślę i ryczę i ogarnia mnie bezsilność i złość, a one tak głośno płaczą, ze za chwile pęknie mi serce... Korek na A2, One w tirze na środkowym pasie, ja najpierw po jednej stronie, teraz po drugiej bo nie mam ich jak wyprzedzić.
Tir na niemieckich numerach, trzy piętra zapełnione nimi: wystraszonymi, zapłakanymi, ryczącymi dzieciakami.
Kolczyki większe od głów, maluchy góra 3 miesięczne. Pewnie pierwszy raz oglądają świat, jadą w pierwszą i ostatnią podróż. Wielkie oczy i prawdziwe potoki łez bo strach, głód, pragnienie, walka o utrzymanie równowagi przy każdym hamowaniu czy ruszaniu. Radzą sobie z tym na różne sposoby, ciumkają ucho dzieciaka obok, próbują ssać pręty okna, łapczywie wdychają powietrze, ryczą i tupią.
Są tak małe, że pierwsza myśl to: jak one przeżyją taką podróż bez matki?
To jednak tylko podświadome skojarzenie bo przecież one matki nie pamiętają, nie mogą.
Cielęcina to nie dziecko krowy tylko produkt uboczny produkcji mleka. Takie in vitro, żeby do kawy było mleko albo jogurt light na śniadanie. Cielęcina to taki noworodek, zabrany po urodzeniu do budki, w której karmiony sztucznie poczeka aż da radę przejechać do rzeźni i ani dnia mniej bo padnie, ani dnia więcej bo szkoda karmić.
I teraz ta zapłakana cielęcina tuż obok mnie, wpatruje się we mnie, w ten nasz ludzki świat i woła o pomoc. Nie do mnie, nie do ludzi - bo my nie pomagamy, nie kojarzymy się z kimś kto podniesie. One tak krzyczą żeby mniej bolało to straszne życie, które im zgotowaliśmy.
Urodziły się, przeżyły tych kilka-kilkanaście tygodni to wiedzą co to znieczulica i brak pomocy, są w tirze czyli wiedzą co to skup żywca i znają ładowanie na auto więc wiedzą co to bicie, kopanie i szarpanie.
Krzyczą bo nie radzą sobie z emocjami. Jak każdy, a dzieci szczególnie. Nie wiedzą ze najgorsze jeszcze przed nimi. Rozładunek, podczas którego już nikt nie musi uważać na połamane nogi, bo zaraz i tak będzie po nich, nie ma już żadnych zasad, jest koniec.
Tylko, że ten koniec jest tak potworny, że zanim nastąpi, przejdą przez piekło. Wyobrażaliście sobie jak to jest być w takim miejscu jako ofiara? Co się czuje patrząc na śmierć i ból innych? Jak to jest kiedy wisi się głową do dołu i czuje, że to koniec? Jak to musi boleć i jak bardzo musi przerażać? Czy ktoś umie sobie wyobrazić gorszą śmierć? Gdybyśmy chcieli umrzeć czy ktoś wybrałby ten właśnie sposób? Dlaczego wiec obrusza nas porównanie do obozów zagłady? Jestem pewna, że każdy kto przeżył tamten horror, tak właśnie opisałby to co dzieje się w rzeźniach.
Bronimy tak bardzo swojego prawa do przywileju innego, bo ludzkiego odczuwania bólu i strachu, ale to tylko nasz wymysł. Już wiadomo, że one tak samo czuja jedno i drugie tylko, że są zwierzętami, są od nas zależne i dlatego im to robimy.
Teraz stoimy razem w korku, pan w mercedesie za fortunę, zaraz pojedzie do swojej willi, pani obok do fryzjera, ja do schroniska, w którym inne - takie same dzieciaki dożyją spokojnie swych dni (jak istoty - nie rzeczy) i one, pojadą na ubòj. Naprawdę tak wygląda XXI wiek?
Tak bardzo nienawidzimy zwierząt, kochamy przemysł mięsny czy jesteśmy tak bardzo znieczuleni? Co jest z nami nie tak? Bo nikt nie może powiedzieć, że znęcanie ze szczególnym okrucieństwem zakończone zabiciem, po to aby przez kilka minut kogoś przeżuć, a potem wydalić jest w porządku.
Monika
-- Tylko likwidując popyt na takie produkty jesteśmy w stanie zapobiec hodowaniu, transportowi i zabijaniu zwierząt “gospodarskich”. Nie ma co liczyć na to, że jakaś służba przypilnuje humanitarnych metod hodowania i zabijania zwierząt (jeśli takie w ogóle istnieją). Nie łudźmy się też, że to hodowcy będą się troszczyć o zwierzęta - pamiętajmy, że kierują się rachunkiem ekonomicznym a nie miłością do zwierząt. Chęć zysku jest w stanie wypaczyć każdą ideę i sprowadzić zwierzęta do roli produktów i maszyn, które na końcu zawsze trafią na rzeź. Nie chcesz przyczyniać się do cierpienia zwierząt? Wypróbuj diety bezmięsnej - www.zostanwege.pl/zostan-wege-na-30-dni teraz również w aplikacji na telefony z systemem Android: https://play.google.com/store/apps/details?id=pl.zostanwege.zostanwege
Możesz też wesprzeć powstanie pierwszej na świecie aplikacji na telefony, która ułatwia przejście na dietę bezmięsną: www.pomagam.pl/wegeapka
Wideo z najnowszego śledztwa CIWF dotyczącego transportu młodych zwierząt:
Więcej informacji i petycja w tej sprawie pod adresem: www.ciwf.pl/transportcielat