Czy NIK boi się kontrolować instytucje kościelne?
Najwyższa Izba Kontroli jest bardzo krytyczna wobec działań instytucji publicznych, w tym działań rządu, co zasługuje na szczególną uwagę tym bardziej, że z szeregów partii rządzącej wywodzi się jej obecny Prezes Krzysztof Kwiatkowski. NIK okazuje się być jednak wyjątkowo pobłażliwa i tolerancyjna dla Kościoła Katolickiego i jego instytucji, które sięgają po środki publiczne i unijne dofinansowanie. Kontroli legalności i celowości wydatkowania funduszy przez te instytucje, Izba już nie chce. Nie widzi potrzeby kontroli wykorzystania środków unijnych przez organizacje katolickie, przy pomocy których mają one obowiązek wdrażać zasadę równości płci (gender mainstreaming). Wniosek taki NIK wysnuła w oparciu o dane otrzymane od 3 z ponad 140 instytucji, w których kontrola tego typu jest wskazana. Wśród nich są Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju oraz dwie katolickie placówki edukacyjne. NIK najwyraźniej bagatelizuje fakt, że sięgając po publiczne, w tym unijne, dofinansowanie, Kościół Katolicki i organizacje katolickie stają się takimi samymi beneficjentami, jak wszystkie inne instytucje, korzystające z tych środków. Muszą więc one podlegać takim samym zasadom kontroli legalności i celowości wykorzystania tych funduszy.