Wyrównywanie szans edukacyjnych mieszkańców wsi oraz małych miast i stwarzanie warunków, efektem których będzie polepszanie sytuacji ekonomicznej polskich rodzin, powinno być jedną z głównych strategii, której celem będzie zmniejszenie poziomu biedy wśród dzieci i młodzieży. To recepta na rozwiązanie poważnego problemu ubóstwa, dotykającego 2,5 mln najmłodszych Polaków.
Wanda Nowicka. Posłanka na Sejm VII kadencji i Wicemarszalkini Sejmu. wieloletnia działaczka na rzecz praw kobiet i praw człowieka
Ostatnie dane GUS szokują. 30 proc. osób w wieku do 17 roku życia, czyli dzieci i młodzież, korzysta w Polsce ze świadczeń rodzinnych. 2,5 mln osób w wieku do 24 roku życia pobierało w ubiegłym roku zasiłki rodzinne. Oznacza to, że dochód netto na osobę w tych rodzinach nie był wyższy niż 504 zł. Ludzie o takich dochodach nie są w stanie samodzielnie wydostać się ze spirali biedy. Dlatego potrzebna jest przemyślana i kompleksowa pomoc Rządu dla będących w złej kondycji ekonomicznej polskich rodzin, w tym dzieci, które zmuszone są żyć, balansując na krawędzi minimum egzystencji. Dane GUS pokazują, że stajemy dziś przed wyzwaniem, z którym jak najszybciej należy się zmierzyć tzn. rozwiązać problem biedy dzieci i młodzieży. W tej sferze nie możemy sobie pozwolić na porażkę.
Prócz efektywnego wykorzystania środków, jakimi dysponują Ośrodki Pomocy Społecznej, rząd musi przygotować programy, które pozwolą na zwiększenie szans rozwojowych najbiedniejszej części społeczeństwa. Dziś mimo szumnych zapowiedzi Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej nie robi się nic, by zniwelować różnice w poziomie edukacji i sytuacji ekonomicznej osób żyjących w ubóstwie. Kuriozalne jest stwierdzenie Ministra Pracy, który w jednym z ostatnich wywiadów bez pardonu przyznał, że „nie znajdzie każdemu pracy”. Rolą Rządu i jego resortów jest tworzenie takich warunków, dzięki którym obywatelki i obywatele, w tym ci najbiedniejsi, będą mieli większe szanse i możliwości na to, by samemu polepszyć swoją sytuację.
Wyrównywanie szans edukacyjnych jest metodą na zwiększenie szans rozwojowych najmniej zamożnych grup społecznych. Edukacja nie może stać się dobrem luksusowym, za które trzeba słono płacić. Łatwy dostęp do szkolnictwa powinni mieć przede wszystkim mieszkańcy wsi, małych miejscowości i słabiej rozwiniętych regionów kraju. Wykształcenie i kwalifikacje ułatwią młodym ludziom samodzielny start w życie. Pozwolą na znalezienie lepszej pracy lub rozwój własnej działalności gospodarczej, a w efekcie tego, zapewnią poprawę sytuacji materialnej całych rodzin. To samonapędzająca się machina, którą Rząd powinien uruchomić. Dalej rozpędzi się już ona samodzielnie, wciągając te 2,5 mln potrzebujących.
Tylko systemowe rozwiązania, inicjowane przez Rząd i wspierane przez Parlament, pozwolą na zniwelowanie przepaści społecznej, pogłębianej dziś przez kryzys gospodarczy. W tych sprawach nie stać nas na porażkę. Przegrywając je, stracimy 2,5 mln młodych ludzi, za których los jako politycy jesteśmy odpowiedzialni.