Gest rozpaczy Ministra Rostowskiego, tylko tak można nazwać rządowe przymiarki do prywatyzacji Lasów Państwowych. Czy po tej transakcji do lasu będą mogli wejść tylko ich właściciele? Reszta społeczeństwa będzie zaś oglądała drzewa przez wysoki płot lub będzie mogła wejść na teren prywatny kupując wcześniej bilet?
Wanda Nowicka. Posłanka na Sejm VII kadencji i Wicemarszalkini Sejmu. wieloletnia działaczka na rzecz praw kobiet i praw człowieka
Prywatyzacja lasów to proces budzący wątpliwości pod każdym względem – społecznym, ekonomicznym i moralnym. Lasy Państwowe to dziś państwowe przedsiębiorstwo, zatrudniające ponad 24 tys. osób, które jako pierwsze odczują zmianę właściciela. W następnej kolejności sprzedaż lasów dotknąć może resztę społeczeństwa.
Teraz do lasu możemy wejść w każdej chwili bez ograniczeń. Poza obszarami chronionymi możemy w nich wypoczywać, obcować z przyrodą, zbierać grzyby, jagody, jeżyny, czyli czerpać do woli z tego, co oferują nam polskie lasy. Czy dostęp do prywatnego lasu będzie nadal nieograniczony po prywatyzacji Lasów Państwowych?
Media snują dziś apokaliptyczne wizje, prognozując, że wstęp do sprywatyzowanych kompleksów leśnych będzie uzależniony wyłącznie od dobrej woli ich właściciela. Nie są to obawy bezpodstawne. Dziś nie ma z tym większego problemu. Lasy prywatne stoją otworem, ale ich właściciele stanowią zdecydowaną mniejszość. Większość areałów leśnych należy do państwa. Co stanie się gdy sytuacja ta ulegnie zmianie i pozbędzie się ono publicznego drzewostanu? Pod względem społecznym decyzja ta może mieć niezwykle, negatywne konsekwencje. Lasy są przecież wspólnym, dobrem społecznym. Odebranie do nich dostępu społeczeństwu jest moralnie naganne.
Pod kątem ekonomicznym to również kontrowersyjna decyzja. Na początek pod młotek ma pójść 36 tys. hektarów lasów należących do państwa. Informowano o tym już rok temu. Czy rząd pójdzie jednak dalej i przeprowadzi prywatyzację całego państwowego przedsiębiorstwa, w którego posiadaniu są polskie lasy? Aktywa Lasów Państwowych, zarządzających dziś polskim drzewostanem publicznym są warte 4.8 mld zł. Roczny przychód tej firmy to prawie 7.5 mld zł.
Każdego roku przedsiębiorstwo to odprowadza do kasy państwa dziesiątki milionów złotych podatków. Prywatyzacja tak cennego podmiotu, o ile w ogóle powinna nastąpić, wymaga wcześniejszej debaty społecznej, być może nawet referendum. Rząd nie może z powodów czysto księgowych, ratując budżet i Ministra Rostowskiego, sprzedawać majątku tak ogromnej wartości.
Lasy mają służyć społeczeństwu, a nie łatać dziurę budżetową, do której doprowadzili rządzący, swymi błędnymi założeniami.