Sejm powołał Posła Krzysztofa Kwiatkowskiego na stanowisko prezesa Najwyższej Izby Kontroli. Polityk Platformy Obywatelskiej zapowiada neutralność polityczną. Na tym stanowisku potrzebna jest jednak przede wszystkim aktywność, szczególnie w poszukiwaniu obszarów wymagających kontroli, także tych znajdujących się w sferze działań podejmowanych przez władze. Czy stać na nią nowego prezesa NIK, który teraz będzie musiał kontrolować swoich dawnych partyjnych kolegów?
Wanda Nowicka. Posłanka na Sejm VII kadencji i Wicemarszalkini Sejmu. wieloletnia działaczka na rzecz praw kobiet i praw człowieka
Krzysztof Kwiatkowski jest politykiem i prawnikiem, którego cenią nawet polityczni przeciwnicy. Mimo tych pozytywnych opinii zgłaszane są wątpliwości pod adresem jego kandydatury na stanowisko szefa Izby. Dotyczą one tego, czy będzie on w stanie bezstronnie kontrolować dawnych kolegów z rządu, którego wcześniej sam był ministrem. Wywołany do tablicy Kwiatkowski zapowiedział, że jeżeli NIK kontrolował będzie jakiś fragment pracy, na przykład Ministerstwa Sprawiedliwości za okres kiedy był ministrem, wyłączy się z podejmowania jakichkolwiek decyzji w tej sprawie.
Od tak ważnego urzędnika państwowego oczekiwałabym czegoś więcej niż tylko neutralność, która faktycznie powinna cechować prezesa NIK. Ważne jest jednak, aby prócz tego wykazywał się on proaktywnością i wolą poszukiwania nowych obszarów w funkcjonowaniu władzy i podległych jej instytucji państwowych, które należy kontrolować i to szczególnie drobiazgowo. Mam tu na myśli również te obszary, których kontrola może być niewygodna dla byłych kolegów partyjnych prezesa Kwiatkowskiego.