Z jednej strony Pani Ministra słusznie przyznaje, że edukacja seksualna jest potrzebna już w przedszkolu, że brak takiej wiedzy naraża dzieci na przemoc seksualną, a z drugiej strony zgadza się ze stanowiskiem ministry edukacji Joanny Kluzik-Rostowskiej, która chce by edukację seksualną wprowadzić opcjonalnie w zależności od światopoglądu.
Nie mogę się też zgodzić z przerzucaniem odpowiedzialności za niewprowadzenie nowoczesnej edukacji seksualnej w szkołach na społeczeństwo, które według obu Pań Ministr, mentalnie nie jest przygotowane na to, by do szkół wprowadzić obowiązkowy program edukacji seksualnej. 90% obywateli opowiada się za wprowadzeniem takiego przedmiotu, przeciw są jedynie konserwatywne środowiska, które nie stanowią przecież całego społeczeństwa. Jednocześnie głosami Platformy Obywatelskiej został odrzucony w sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży mój projekt ustawy wprowadzający edukację seksualną do szkół. Zgodnie z nim przekazywana wiedza dotycząca edukacji seksualnej miała być oparta na rzetelnej, obiektywnej i nowoczesnej wiedzy naukowej, czyli dokładnie na tym o czym mówiła pełnomocniczka rządu Agnieszka Kozłowska-Rajewicz. Szkoda, że słuszne poglądy Pani Ministry nie przekładają się na słuszne działania rządu.