To nie tak miało być. Tegoroczne rozdawanie Węży dla najgorszych polskich filmów miało być skromną imprezką w jakimś pubie dla 20-30 Akademików i z kamerką online do internetu, by inni nasi fani mogli oglądać na żywo ogłaszanie werdyktu. A skończyło się galą w teatrze, którą poprowadził gwiazdor naszych wężowych filmów, mediów było co niemiara, a po nagrody przyszedł i artysta nagrodzony przez nas za całokształt i producenci trzech najsoczyściej ponominowanych filmów. Pięknie było.
Blog nagród filmowych Węże. Ku chwale złego polskiego kina.
Wszystko przez Tomka Karolaka. W sensie, wszystko z tą galą. On sam zgłosił się do nas, powiedział, że użyczy nam teatr, a nawet chętnie poprowadzi galę. My na to, że z przyjemnością, ale poprowadzi pod warunkiem, że zapowiemy go wężowo – tekstem o jego złym dorobku i fragmentami z „Ciacha” i „Wyjazdu integracyjnego”. Zgodził się bez mrugnięcia okiem. Więc tak zrobiliśmy.
Samą imprezę wykreowali, wyprodukowali i wyreżyserowali nasi przyjaciele z Black Rabbit. To taka mała sympatyczna firma producencka (acz prężna, ot ostatnio dostali za swoje reklamy jakieś złote medale na festiwalu zagranicznym gdzieś w Europie – nie pamiętam dokładnie) Black Rabbit. Do ogarnięcia było wszystko i żadnych pieniędzy. Od zaproszenia gości przez stworzenie filmów z przeglądem nominacji po zapewnienie sprzętu, ludzi i poczęstunku (płynnego). I wszystko się dało – wysiłkiem wielkiej rzeszy ludzi dobrej woli. O nich innym razem.
Kończąc temat budżetu imprezy – Tomek Karolak powiedział w trakcie gali, że to było 800 zł. Tak naprawdę trochę więcej, ale jedynymi pieniędzmi jakie fizycznie przepłynęły między firmami były te za statuetki. I wychodzi na to, że nagrody ufundował Tomek i teatr IMKA. Jeszcze raz wielkie dzięki.
Przygotowując tę galę nie mieliśmy czasu nie tylko na bieżące uzupełnianie tego blogu, ale nawet na cotygodniowe Ilustrowane Magazyny Wężowe na naszym kanale Youtube. Wcześniej solidnie i rytmicznie prowadzone przez kilkanaście tygodni teraz mają dziurę w emisji. Ledwie znaleźliśmy dwie minuty by nagrać taki prosty komunikat z frontu:
Scenariusz samej gali napisaliśmy wspólnie z Wojtkiem Krzyżaniakiem. Potem teksty lektorskie do filmików nagrał ze swadą Krzysztof Banaszyk. Na samą galę zaprosiliśmy Piotrka Kędzierskiego „Kędziora” by na bieżąco mówił, co widzi do kamery (a tę kamerę trzymał przez całą galę Bastien Loiseau-Majewski) Długo by tam można wymieniać. A nawet powinno się. Ale tu to chociaż można już pokazać pierwsze efekty. O proszę:
No ale przejdźmy do samej gali. Atrakcji było sporo od drinków na ciekłym azocie po występy Marka Grabie (mocno abstrakcyjny) i Bartka Walosa (klasyczny stand-up, który nie zostawił suchej nitki na nominowanych filmach, ani zaproszonych gościach). Pokażemy je tu za czas jakiś. Dziś może tylko tekst, który Walos miał przygotowany, ale w ferworze innych o tym zapomniał. A że ładne i godne upamiętnienia, to niech będzie tutaj. Chciał opowiedzieć, że poszedł do Tesco, bo z nominowanych filmów nie widział tylko „Komisarza Blonda i Oko Sprawiedliwości”. Myślał, że po premierze DVD tam go najszybciej znajdzie. Przeszukał wszystkie kosze i wreszcie znalazł jeden egzemplarz. W koszu na śmieci.
Był jeszcze Cyber Marian. Wielka nowa gwiazda polskiego internetu, którego montażowy kunszt doceniają już w niejednym miejscu. Jeśli nie słyszeliście o nim to najprościej tłumacząc mistrz, który bierze dowolny materiał filmowy i robi z niego dobry hollywoodzki trailer. Tak też na naszą prośbę zrobił z filmami nominowanymi do Wielkiego Węża. A oto efekt:
A co do samych wyników. Pewnie już o nich słyszeliście, ale oto jak wyglądały z naszej perspektywy:
Cezary Pazura, który miał do odebrania dwa zaległe Węże za zeszły rok, a w tym roku zdobył jeszcze jednego za plakat do „Sztosu 2” (to jemu się należy jako producentowi filmu), był gdzieś daleko w Polsce. W zamieszaniu Węża przyjął, czy raczej przejął Łukasz Jedynasty, twórca „Twojej Starej. Baśni” (jeśli widzieliście, to z pewnością musicie przyznać, że jej plakat był też paskudny). Ale pewnie jak się go grzecznie poprosi, to odda. Pazura obiecał już rok temu, że jeśli będzie gala to odbierze nagrody. Gala była. Rozumiemy, że nie mógł w tym terminie, ale skoro słowo się rzekło... Węże czekają – zapraszamy po odbiór (w kolejnych wpisach na tym blogu będziemy na bieżąco informować jak z nagrodami, które obiecano odebrać).
Drugim artystą, który po tej Gali ma już w sumie trzy Węże do odebrania (a właśnie napisał na swym profilu FB, że odbierze) jest Borys Szyc. W trakcie naszej imprezy grał w teatrze Hamleta, więc nieobecność usprawiedliwiona, ale statuetki czekają i nigdzie nie odpełzną.
Dopełniając listę nieobecności wśród aktorów laureatów – tego dnia nie było też w Warszawie Marty Żmudy-Trzebiatowskiej, Soni Bohosiewicz i Mariana Dziędziela. Ale Węża dla tego ostatniego (za „występ poniżej godności” w „Komisarzu Blondzie i Oku Sprawiedliwości”) godnie odebrał producent tego filmu Piotr Reisch. Dziękujemy za obecność.
Podobnie był na sali i odebrał swoje (Węża za najgorszy efekt specjalny) producent „Bitwy pod Wiedniem” Alessandro Leone. Sam napisał do nas poprzez FB, że chce przyjść i że ma nadzieję, że nie wyjdzie z pustymi rękami. Osiem nominacji zamieniło się tylko w jednego Węża dla jego filmu, ale przyznajmy, że to była walka Dawida z Goliatem. Goliatem w tym wypadku był oczywiście film „Kac Wawa”. A na sali reprezentował go przede wszystkim koproducent i współscenarzysta Jacek Samojłowicz. Po Węże wychodził więc kilkakrotnie, choć statuetka z jego nazwiskiem była tylko jedna – za scenariusz.
Największą gwiazdą naszej imprezy był zaś sam Mariusz Pujszo. Akademia zdecydowała, że nagrodzimy go za całokształt twórczości a on nie tylko przyjął to z uśmiechem, ale specjalnie przyjechał na galę spod Poznania, gdzie... kręci jakiś kolejny film. Oczywiście jako Węże już się nie możemy doczekać efektów, ale na razie dostał, obok wspomnianej już nagrody za dorobek, jednego bieżącego Węża 2013 za najbardziej żenującą scenę (bo robił świństwa z jedną poduszką. Jak łatwo się domyśleć miało to miejsce w filmie w „Kac Wawa”). I jeszcze, bo bym zapomniał, dodatkiem do statuetki za całokształt była ufundowana przez dyrektora Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni akredytacja na tegoroczną edycję imprezy. Niech sobie poogląda dobre polskie filmy. Niestety dyrektor Michał Chaciński nie mógł zjawić się na naszej gali z powodów rodzinnych, ale przekazaliśmy nagrodę, a Mariusz obiecał, że skorzysta z przyjemnością.
Kolejne imprezowe materiały wideo będziemy tu z radością pokazywać w kolejnych wpisach (mam nadzieję, że również pokażemy przekazanie nagród Cezaremu Pazurze, Borysowi Szycowi, może którejś z pań...), a za rok już zapraszamy do teatru IMKA. Będzie jeszcze mocniej i jeszcze zabawniej. Pierwszego kwietnia we wtorek. Bądźcie z nami i wstępujcie do Wężowej Akademii.
PS Podczas finału gali zwycięzcy pytali czy też mogą być w Akademii. Odpowiedziałem, że oczywiście, że u nas jak na Oscarach - każdy laureat automatycznie staje się członkiem Akademii. O ile tylko ma poczucie humoru...