RUBIN – CHELSEA 3:2 ! Moskiewski stadion na Łużnikach stał się świadkiem spektakularnej porażki milionerów Romana Abramowicza z kazańskim Rubinem w ćwierćfinałowym meczu rewanżowym Ligi Europy. Zwycięstwo nie wystarczyło jednak Rubinowi do awansu, bo "The Blues" wygrali pierwszy mecz w Londynie 3:1.
48 lat, 19 lat w Moskwie jako korespondent kolejno: Polskiego Radia, TVN, TVP i Polsat News, producent amerykanskiej agencji tv AP, od grudnia 2013 redaktor naczelny pomorska.TV
Ach, cóż to był za mecz !... Faworyt rozgrywek, ubiegłoroczny tryumfator Ligi Mistrzów, osławiony zespół miliardera Romana Abromowicza Chelsea Londyn, poległ pod naciskiem ambitnej drużyny z Tatarstanu. Rubin atakował już od pierwszych sekund, odchodząc od tradycyjnej taktyki wciągania przeciwnika na własną połowę i atakowania celnymi kontrami. Zaskoczony bramkarz „The Blues“ Czech od pierwszych sekund dwoił się i troił, wyręczając równie zaskoczoną atakami przeciwnika obronę. Po 5 minutach Chelsea rozwiała jednak nadzieje Rubina: w 5 minucie, po kolejnym zamieszaniu pod bramką Czecha, Lampard dalekim podaniem gra na Fernando Torresa, ten „przerzuca“ kazańskiego bramkarza Ryżykowa, który źle oblicza trajektorię podania i niepotrzebnie wychodzi daleko poza pole karne i już jest 1:0 dla faworytów. Wydaje się, że to koniec marzeń Rubina, ale drużyna z Kazania nadal atakuje – do przerwy jeszcze co najmniej dwukrotnie ma szanse na wyrównanie. Petr Czech dokonuje w bramce cudów zręczności i ratuje swoich kolegów przed stratą bramki. Trybuny są jednak zaskoczone. Początkowe poparcie moskiewskich kibiców dla gwiazd Chelsea, których traktują niemal jak swoich z racji właściciela klubu, Abramowicza, gwałtownie spada. Natomiast sektor kibiców z Tatarstanu szaleje, zagłuszając 3 tysiące przyjezdnych Londyńczyków.
Tuż po przerwie rozpoczyna się prawdziwie „ostre strzelanie“. Po salwie Ivana Marcano Rubin wyrównuje, ale Chelsea 5 minut później znów obejmuje prowadzenie. Na listę strzelców wpisuje się Nigeryjczyk, Victor Moses. Drużyna z Tatarstanu gra jednak do końca, chociaż w tym momencie od półfinału dzielą ją aż cztery bramki. Rubin wciąż atakuje i po kolejnych 6 minutach Goekdeniz Karadeniz zdobywa wyrównanie. W 75 minucie gry Bibars Natcho z karnego ponownie zmusza Czecha do kapitulacji, „The Blues“ zaczynają się denerwować. Do gry wkraczają Ivanovic, Oscar i Mata. Turecki sędzia dodaje 3 minuty, napięcie sięga szczytu. Trybuny oglądają końcówkę piłkarskich zmagań na stojąco, tego się naprawdę nikt nie spodziewał. Jeszcze chwila i Rubin zgotuje prawdziwą sensację ! Końcowy gwizdek kładzie kres tym marzeniom, Rubin nie przechodzi do półfinałów Ligi Europy, kończy jednak z wysoko podniesioną przyłbicą. Czego nie można powiedzieć o moskiewskich kibicach.
Blisko 20 tysięcy mieszkańców rosyjskiej stolicy przyszło na Łużniki, aby dopingować nie rodzimy Rubin lecz brytyjskich gości. „To już taka mentalność – mówi Rawil, który przyjechał z grupą kibiców z Kazania – Chelsea to wielka kasa, światowe sławy futbolu. Rosjanie zazdroszczą, myślą, że jeśli przyczepią się jak g... do okrętu z okrzykiem –Płyniemy! to i na nich spadnie część splendoru a może i pieniędzy“. Coś w tym jest, bo gdy Rubin zaczyna upokarzać utytułowanego przeciwnika, stołeczni kibice spuszczają z tonu i na trybunach pojawia się coraz więcej zielonych szalików Rubina. Organizatorzy to przewidzieli, sprzedając dwustronne szarfy z atrybutami Rubina z jednej i Chelsea z drugiej strony: wystarcza odwrócić szalik na drugą stronę... Kibice po cichu szaliki odwracają.
Goście z Kazania mają żal do moskiewskich kibiców o brak solidarności. Tu i tam gorące spory między kibicami przybierają niebezpieczną postać, policja jednak czuwa. OMON rozdziela sektor kibiców z Tatarstanu od stołecznych sektorów, Anglicy w ogóle wyprowadzani są innym wyjściem. Mimo woli wspominam niedawną dyskusję radiową na temat bezpieczeństwa na rosyjskich meczach piłkarskich i po nich: że za wąskie przejścia, za mało bramek, że policja konna i przerażone zwierzęta, ze za mało agentów w cywilu, że wojska wewnętrzne. Tym razem obyło się bez konfrontacji, po meczu policja skierowała wszystkich w stronę metra, kilku najaktywniejszych kiboli zostało na wszelki wypadek zatrzymanych. Przed mistrzostwami świata w 2018 rosyjska policja rzeczywiście robi wiele, aby profesjonalnie a nie po radziecku zadbać o stadionowe i wokółstadionowe bezpieczeństwo. Tyle że mecz Rubin - Chelsea to taki sobie sprawdzian: 80-tysięczne Łużniki nie były zapełnione nawet w do połowy. Może dlatego przerażone zazwyczaj konie policyjne tym razem były wyjątkowo spokojne i nikogo nie chwyciły zębami za czuprynę, co zazwyczaj prowokuje pierwsze starcia z OMONem. Między kibicami skończyło się na pogróżkach „zdefasonowania facjaty“ temu i owemu oraz na zażartych dyskusjach, czy Abramowicz jest Żydem. Ale to już materiał na inną opowieść.