– Przed Rosjanami niewielki wybór. Wybór czysto teoretyczny: Władimir Putin władzy bowiem nie odda a tzw. opozycja nie ma do zaproponowania niczego, poza demagogicznymi hasłami.
48 lat, 19 lat w Moskwie jako korespondent kolejno: Polskiego Radia, TVN, TVP i Polsat News, producent amerykanskiej agencji tv AP, od grudnia 2013 redaktor naczelny pomorska.TV
Ani prezydent Władimir Putin ani przywódca szeroko pojętej, antykremlowskiej opozycji Alieksiej Nawalny nie ukrywają: największym zagrożeniem dla Rosji jest korupcja i usankcjonowane w świetle prawa rozkradanie majątku państwowego. Dyktator i jego oponent czerpią jednak środki i siły do realizowania swojej polityki właśnie z przegniłych na wskroś mechanizmów władzy. Czerpią nieproporcjonalnie: majątku Nawalnego, byłego doradcy gubernatora obwodu kirowskiego, nie można porównywać z majątkiem Putina – przywódcy skorumpowanego mocarstwa. Podobne są jedynie mechanizmy pochodzenia tych majątków i polityczne ambicje oponentów.
Tematem numer jeden ostatnich dni w rosyjskich (i nie tylko) mediach, stała się bezprecedensowa sprawa wypuszczenia z więzienia Aleksieja Nawalnego: ten nieformalny przywódca rosyjskiej opozycji wyszedł na wolność tuż po tym, jak sędzia skazał go na 5 lat kolonii karnej za rzekome defraudacje i nadużycia w kirowskim przedsiębiorstwie drzewnym „Kirowlies“. Nawalny a za nim cała tzw. opozycja (czyli wszyscy przeciwnicy polityki Kremla i Władimira Putina) od początku twierdzili, że sprawa ma charakter czysto polityczny i jest zemstą reżimu za ubiegłoroczny zryw antyputinowski na Placu Błotnym w centrum Moskwy, za antykorupcyjne inicjatywy Nawalnego, za jego polityczne ambicje i niepokorność.
W podobnym duchu wypowiadają także zachodni krytycy Kremla, organizacje obrony praw człowieka, politolodzy a także tzw. wolna prasa. Jednostronność tych ocen budzi zdziwienie: jakoś nikt do tej pory nie zainteresował się tłem całej sprawy, wszyscy przypominają słynny proces Chodorkowskiego (pierwszego więźnia sumienia współczesnej Rosji) oraz krzyczą o dławieniu opozycji i demokracji przez pogrążoną w korupcji autorytarną dyktaturę Putina. Tymczasem (podobnie jak w przypadku Yukosu i Chodorkowskiego) prawda leży po środku: z jednej strony, rzeczywiście, karanie wybranych biznesmenów za to, że odważyli się głośno krytykować Kreml oraz wypowiadać swoje polityczne ambicje budzi niesmak. Za znacznie poważniejsze nadużycia w procesie prywatyzacji rosyjskiego majątku narodowego nigdy nie odpowiedzieli ci, którzy wykradli z budżetu miliardy dolarów, ale są lojalni, uchodzą za żyjące portfele Putina i jego świty. „Mierny ale wierny“ – brzmi rosyjskie przysłowie, które tłumaczy, kto może czuć się ponad prawem. Z drugiej jednak strony zarówno Chodorkowski, jak i Nawalny oraz wielu innych ludzi sukcesu, którzy odkryli w sobie polityczne ambicje, zanim zajęli się walką z obecnym reżimem sami (z tym że na różną skalę) korzystali z układów i mechanizmów, które obecnie z takim zapamiętaniem zwalczają.
Alieksiej Nawalny w 2009 roku został doradcą gubernatora obwodu kirowskiego, Nikity Biełycha, mianowanego na to stanowisko w ramach liberalnego eksperymentu ówczesnego prezydenta, Dmitrija Miedwiediewa. Biełych a w ślad za nim Nawalny szybko stali się zakładnikami sprawowanej władzy. Jak powiedział w jednym z wywiadów były wicepremier a obecnie tzw. opozycjonista, Borys Niemcow: władza jest jak narkotyk - uzależnia niepostrzeżenie i może zabić. Nawalnego nie zabiła, mocno nadszarpnęła jednak jego wizerunek. Zakończony w ubiegłym tygodniu proces o defraudację 1,3 mln Rubli (ok. 130 tys PLN) był procesem o wiarygodność człowieka, którego okrzyknięto (i który natychmiast się z tym pogodził) liderem opozycji.
Przeciwnicy Kremla w Rosji i na Zachodzie widzą w procesie spisek Władimira Putina, który kurczowo trzymając się władzy wykorzystuje każdy pretekst do zwalczania swoich oponentów. To prawda, tylko że w przypadku samego Nawalnego takich pretekstów było aż nadto. W rosyjskich realiach nie jest niczym wyjątkowym, że doradcą gubernatora tego czy innego obwodu zostaje się wyłącznie na zasadach kumoterstwa i finansowych zależności. Dzisiaj Nawalny się tym brzydzi, wczoraj – skrzętnie wykorzystał fakt, że gubernatorem obwodu kirowskiego został jego dawny kolega, Biełych. Doradcy gubernatorów mają w regionach niczym nie ograniczoną (bo bliżej nie sprecyzowaną) władzę: boją się ich dyrektorzy lokalnych przedsiębiorstw, liczą z nimi regionalni urzędnicy wyższego szczebla. Dzięki temu Nawalny spokojnie przekonał ówczesnego dyrektora „Kirowlasu“ do zawarcia niekorzystnego dla przedsiębiorstwa kontraktu, na którym sam mógł się jako pośrednik wzbogacić. To tylko jeden znany epizod działalności Nawalnego – wkrótce potem dzisiejszy lider opozycji w niejasnych okolicznościach zdał egzamin adwokacki i już solidniej przygotowany nie pozwalał sobie na tak rażące potknięcia jak w przypadku „Kirowlasu“. O całej sprawie pisała szerzej swego czasu część rosyjskiej prasy (miedzy innymi dziennik Kommersant), ale że nie opublikowała tego „Nowaja Gazeta“, uchodząca za najważniejszy, antyreżimowy organ, nie zostało to dostrzeżone przez zwolenników tzw. opozycji w Rosji i za granicą. Teraz Nawalny utrzymuje, że cała sprawa jest grubymi nićmi szyta a on, niewinny, padł ofiarą putinowskiej dyktatury.
Postępowanie kremlowskiej administracji, bezlitośnie tępiącej swoich przeciwników, jest powszechnie znane i nie wymaga komentarzy. Problem polega na bezkrytycznym przyjmowaniu przez światową opinię publiczną poczynań tych, którzy mienią się głosem sumienia rosyjskiego narodu, pragną uchodzić za demokratów i wykorzystują niewiedzę a często naiwność przeciwników Kremla do prowadzenia swej politycznej gry. To, co dzisiaj robi Nawalny (chociażby walka z korupcją), zasługuje na uznanie. Wątpliwości budzi jego przeszłość a także ubogi program polityczny, który bazuje na szowinistycznych, nacjonalistycznych nastrojach Rosjan (np. zdecydowane „Nie!“ dla imigrantów oraz dla pobłażliwej, jego zdaniem, polityki państwa wobec dotowanego Kaukazu). Nie jest wykluczone, że to właśnie dlatego Kreml zdecydował się wypuścić Nawalnego na wolność, aby we wrześniu mógł on wziąć udział w wyborach na stanowisko mera Moskwy –licząc na to, że w otwartej rywalizacji politycznej opozycjonista sam się wystarczająco skompromituje. Na razie zachodni dziennikarze w większości przyjmują Nawalnego bezkrytycznie, widząc w nim szansę dla rosyjskich przemian. Nie przeszkadza im arogancja 37-latka, który otoczony liczną ochroną nie dopuszcza do siebie przypadkowych osób, wybiórczo udzielając wywiadów tylko wówczas, gdy rozgłos może mu pomóc (jak w przypadku procesu w Kirowie). Ta arogancja to jednak cecha wszystkich, którzy w Rosji choć przez chwilę cieszyli jakąkolwiek władzą – dotyczy to także innych opozycyjnych liderów, takich jak były wicepremier Borys Niemcow czy były premier Michaił Kasjanow.
Władza, szczególnie w Rosji, demoralizuje i uzależnia. Ofiarą tego narkotyku padł Władimir Putin, który gotów jest utrzymać się „u żłoba“ za wszelką cenę, łamiąc swobody obywatelskie i bezlitośnie eliminując swoich przeciwników. Skąd jednak pewność, że jego przeciwnicy również nie padną ofiarą „nałogu władzy“, szybko zapominając o swoich przedwyborczych obietnicach i wprowadzając dyktaturę i terror w imię dobra narodu...? W przypadku takich liderów jak Nawalny czy Siergiej Udalcow rzecz jest tym bardziej niebezpieczna, że podkuta duchem nacjonalizmu. Nawalny sprytnie wykorzystał antyputinowską koniunkturę i w tej chwili praktycznie nie ma konkurencji. Szkoda, że na przywództwo w szeregach opozycji nie mają szans tacy ludzie, jak Liudmiła Alieksiejewa, stojąca na czele Moskiewskiej Grupy Helsińskiej – bezsporny autorytet moralny, którą trudno posądzić o jakiekolwiek niecne zamiary i osobiste ambicje. Tacy ludzie budzą największy strach Kremla – Putin jednak wie, że nigdy mu nie zagrożą: nie mają ani pieniędzy ani potrzebnej siły przebicia zaprawionej cynizmem i cwaniactwem. Nawalny posiada zarówno środki jak i w/w cechy charakteru: w walce z sobie podobnymi lecz znacznie lepiej zaprawionymi w bojach przeciwnikami kremlowskimi nie ma jednak szans, może już teraz budować więc swój wizerunek ofiary putinowskich intryg i prześladowań. Wybierając między obecną dyktaturą a tym, co proponuje niezłomny jakoby wróg korupcji i autorytarnych rządów warto może jednak poczekać na kogoś, kto będzie prawdziwą alternatywą dla obecnego reżimu a nie jedynie koniunkturalistą, liczącym na pieniądze i przychylność Zachodu dla zdobycia władzy.