Sam fakt podpisania paktu fiskalnego jest dla naszego kraju niekorzystny. Dlatego w tym momencie dla Polski nie powinno być w ogóle istotne czy zostaniemy dopuszczeni do obrad. Prawo i Sprawiedliwość jest przeciwne unii fiskalnej samej w sobie. Przekazywanie kompetencji w sprawach gospodarczych czy w ogóle jakichkolwiek z poziomu krajowego na poziom ponadnarodowy nie jest dobre i temu całkowicie się sprzeciwiamy.
Poseł Prawa i Sprawiedliwości, republikański wolnościowiec. Współzałożyciel Fundacji Republikańskiej, Kolibra, Fundacji Odpowiedzialność Obywatelska
Sprowadzając to do prostego przykładu, mamy nadzieję, że podatki będzie kontrolować rząd w Warszawie, a mniej uprawnień będzie przekazywanych na poziom europejski.
Prawo i Sprawiedliwość będzie zadowolone nie tylko jeżeli premier nie wypracuje kompromisu, ale przede wszystkim, jeżeli paktu fiskalnego nie podpisze.
Jeżeli chodzi o same negocjacje to dzisiejsze stanowisko premiera było dobre. Tusk, mówiąc że nie wyrazi akceptacji dla paktu, który zagraża wspólnocie próbuje sprowadzić pakt fiskalny do kwestii dzielącej całą Unię. Ta kwestia budzi i będzie budzić napięcie pomiędzy krajami, które są w strefie unii walutowej i tych, których w niej brakuje. Zgadzając się na proponowane zasady, według których w obradach uczestniczyłby tylko kraje ze strefy euro zwiększy się poczucie istnienia Unii A i Unii B, Unii lepiej i gorzej poinformowanej. Unii, w której część krajów będzie podejmować wspólne decyzje i takiej, której podczas tych decyzji zabraknie. Taki podział to oczywista konsekwencja rozwiązania, które zostało nam zaproponowane. Jeżeli wyrazimy zgodę na przystąpienie do paktu w takiej wersji będzie to wyjście najgorsze z najgorszych.
Nie znaczy to jednak, że podpisanie paktu na naszych warunkach jest mniejszym złem. To jak wybór między dżumą, a cholerą - a między tym nie chciałbym wybierać.