
Reklama.
Są trzy różnice pomiędzy największym hitem Donatana i Cleo „My Słowianie”, a najnowszą produkcją „Slavica”. W nowej produkcji:
1. Cleo śpiewa po angielsku, zamiast po polsku
2. Eksponowane są pośladki, zamiast piersi
3. piosenka nie jest żartobliwa, ale śmiertelnie poważna.
1. Cleo śpiewa po angielsku, zamiast po polsku
2. Eksponowane są pośladki, zamiast piersi
3. piosenka nie jest żartobliwa, ale śmiertelnie poważna.
Pierwszy hit Donatana i Cleo drażnił mnie tym głupawym uwielbieniem swojskości, ale trzeba przyznać, że zrealizowany był żartobliwie, z dystansem. Głupi, bo głupi – ale przynajmniej trochę śmieszny, a na pewno wesoły. Tym razem jednak, produkcja jest serio. Nic do śmiechu, wszystko na poważnie. Oglądając kolejne sekwencje drgających pośladków spodziewałem się, że jeszcze chwila, a Cleo zaintonuje Rotę. Do tego wprawdzie nie doszło, ale nawet bez wsparcie Konopnickiej Cleo stała na straży słowiańskiej dumy. Wyśpiewywała po angielsku swoje (nasze?) ideologiczne credo: słowiańskie dziewczyny mają najfajniejsze tyłki! Zachęcała przy tym dziewczęta, by potrząsały „tym co mama dała”, i by dużo klaskały w rytm muzyki. W myśl wojskowego modelu dydaktyki „pokazuję i objaśniam”, koleżanki Cleo pokazywały jak trzeba potrząsać, a Cleo, jak klaskać.
Cleo śpiewała także o wódce, kałasznikowie i matrioszkach - widać zatem wyraźnie, że nie chodziło wyłącznie o dupy, ale obronę najważniejszych zdobyczy cywilizacyjnych kultury słowiańskiej.
To smutne, że para młodych muzyków, którzy są u progu kariery, zdradza się z przerażającym brakiem pomysłowości. Jadą na „patencie” disco polo, tyle że realizowanym w nieco nowocześniejszej, młodzieżowej formie: ma być swojsko, rytmicznie, no i mają być fajne dupy. Pomysł chyba ok, skoro działa, ale czy naprawdę nie można realizować go na jakiś nowy sposób? I czy koniecznie trzeba rezygnować z wesołości (choćby głupawej) na rzecz patosu?
Kiedyś była taka wesoła pioseneczka śpiewana przez Marlenę Drozdowską i Marka Kondrata. Polacy ją pokochali, a Kondrat do dziś musi się tłumaczyć, że śpiewał ją wyłącznie dla wygłupu, jako pastisz. Było, jak było – spierać się nie ma sensu, bo „Mydełko Fa” pozostanie na wieki klasykiem. Dlaczego przywołuję ten hit? Bo oglądając następną po „My Słowianie” produkcję Donatana i Cleo mam takie odczucia, jakby Marek Kondrat nagrał kolejny szlagier pod tytułem „Mydełko Nivea”, przed czym racz nas zachować Panie...
Mydełko Fa :-)
Mydełko Nivea :-(