Głęboko frustruje mnie nie tyle bezideowy cynizm naszego wicepremiera, ale głupawe zachwyty publiczności nad jego zwierzeniami. Nie odmawiam Giertychowi inteligencji, ale czy rzeczywiście godzien uznania jest ex-polityk, który przepis na sympatię obywateli skopiował po Jerzym Urbanie.
REKLAMA
Być cynicznym, zrobić kasę i mieć wszystko w dupie – oto przepis na sukces Jerzego Urbana, którego pozazdrościł mu Roman Giertych. Obaj przecież odchodzili z polityki w aurze niesławy, klęski i powszechnej antypatii społeczeństwa. Obaj jednak odkuli się finansowo, i zaczęli cynicznie obnażać mechanizmy, w których sami funkcjonowali. Posłuchać anegdot rzecz przyjemna, ale czy tak strasznie mało oczekujemy po politykach, że dopiero ich obnażony bezideowy cynizm i gruba kasa zjednują nasze uznanie?
W bardzo obszernym wywiadzie udzielonym dla Gazeta.pl Giertych podsumowuje swą karierę polityczną, opowiada jak zdobywał władzę, i jak ją tracił. I jedno i drugie przedstawia jako arcyinteligentną rozgrywkę, którą prowadził błyskotliwie, wytrwale, z sukcesami. Zdradza tajemnice swych sztuczek, do których zalicza akcję okupacji mównicy sejmowej przez posła Janowskiego. Sam nazywa ją operacją „Kangurek”, bo przecież całą Polska widziała dziwacznie podskakującego posła Janowskiego wyprowadzanego przez straż marszałkowską. Potem były jeszcze akcje „Kangurek 2” i chyba „Kangurek 3”. Giertych grał z Rydzykiem przeciw PIS-owi, potem przeciw Rydzykowi. Kumplował się z Tuskiem, którego po dwóch butelkach wina przekonać miał do becikowego wizją głosów na Sądzie Ostatecznym.
Nie znam kulis polityki, ale nie zaskakuje mnie, że politykę robi się poprzez rozmaite gierki. Nie wierzę jednak we wszystko, co Giertych opowiada, bo dyrdymałki, jakby Tusk (wygrywający od 7 lat wszystkie wybory) dawał się przekonywać Giertychowi, bo ten wypił z nim 2 wina, i zabawnie straszył Sądem Ostatecznym - wkładam między bajki. Bajdurzenie, jak to Giertych ogrywał Rydzyka tez mnie śmieszą, bo to Rydzyk – a nie Giertych – istotnie wpływa na polską rzeczywistość. ...Kasę zresztą tłucze także niemałą.
Nie chcę zajmować się poszczególnymi zagrywkami Giertycha - polityka, jego intrygami i podchodami. Nie chcę zajmować się tym wszystkim, co opisano w wywiadzie, ale tym, czego w nim zabrakło. Nie ma tam bowiem ani jednego zdania, które dotyczyłoby planów, zamiarów, wizji kraju, jakie miał Giertych – polityk. Nie ma śladu jakiejkolwiek myśli szerszej na temat problemów kraju, które chciał rozwiązać, jakiegoś pomysłu co chciał zmienić. To naprawdę groteskowe, jeśli zważyć że wywiadu udziela były wicepremier. Tak samo, jak gdyby były szef NBP opowiadałby o cinkciarskich sztuczkach, jakie realizował podczas pełnienia urzędu, a nie zdradziłby się z absolutnie żadnym pomysłem na politykę gospodarczą, finanse publiczne.
...A przepraszam, wspomniano o naczelnym programie Giertycha – polityka, to jest jego kategorycznym sprzeciwie przeciwko akcesji Polski do Unii Europejskiej. To rzeczywiście uznać należy za ważki postulat, którego spełnienie szalenie wpłynęłoby na losy kraju – tu Giertych rzeczywiście miał jasny i czytelny cel, którego realizacja odmieniłaby losy kraju. Całe szczęście Giertych w tej sprawie nie odniósł tak brawurowego sukcesu, jak w licznych rozgrywkach z Rydzykiem, Kaczyńskim, Tuskiem – które rzekomo miał odnosić. Zresztą, niech ktoś mi wskaże, w jakiej to kwestii politycznej Giertych odniósł sukces, co zmienił, co wniósł do polskiej rzeczywistości. Moim zdaniem nic, a wywiad przekonuje mnie, że nawet nie stawiał sobie takiego celu.
Gratuluję Romanowi Giertychowi inteligencji i sukcesów zawodowych. Gratuluję mu poważania klientów, oraz pieniędzy. Ale, do cholery, niech przestanie wciskać ciemnotę, jakim to diablo skutecznym był politykiem, niech przestanie nas epatować bezideowym cynizmem. Ja rozumiem, że polityka to nie są wyłącznie spory o imponderabilia, a częściej bezwzględna gra. Ale to straszne, kiedy jest to gra o nic, o nic poza władzą.
Nie jestem egzaltowaną gimnazjalistką, którą oburza cynizm. Czym innym jest jednak cynizm Winstona Churchilla, który poznać możemy choćby czytając pozostawione przez niego pamiętniki. Tam też jest bezwzględna gra, podchody i wybiegi. Ale jest też jakaś wizja kraju, pomysł na jego problemy, są wreszcie sukcesy – ot, choćby wygrana wojna światowa.
Lektura wynurzeń Giertycha, przy wspomnieniach Churchilla, to jak przechwałki cinkciarza, który się chwali, jak oszukiwał na bazarze grając w „3 karty”. I szalenie się dziwię, że spryt ujawniony w takiej grze opromienia Giertycha chwałą wybitnego pokerzysty.
Lektura wynurzeń Giertycha, przy wspomnieniach Churchilla, to jak przechwałki cinkciarza, który się chwali, jak oszukiwał na bazarze grając w „3 karty”. I szalenie się dziwię, że spryt ujawniony w takiej grze opromienia Giertycha chwałą wybitnego pokerzysty.
Wszytskich ciekawych wizji świata i Polski, jaką miał wicepremier Rzeczypospolitej odsyłam do wywiadu w Gazeta.pl
P.S. Odnosząc się do porównania Giertycha z Urbanem pragnę dodać, że uważam Jerzego Urbana za człowieka bezsprzecznie bardziej inteligentnego i bardziej moralnego niż Roman Giertych.
