Podatnicy sfinansują specjalistyczny wybieg dla psów, który powstanie kosztem dwóch milionów złotych, oraz drzew, które trzeba będzie na Polu Mokotowskim wyciąć, by tę inwestycję zrealizować.
Zazwyczaj urzędnicy są obiektem ataków, bo skąpią grosza na potrzebne inwestycje. Tym razem jest wprost odwrotnie, bo hojnie sypią kasą na inwestycje chyba raczej niepotrzebną. W każdym razie niepotrzebną lokalnej społeczności Ochocian, która przeciwko niej protestuje. A chodzi o specjalistyczny wybieg o powierzchni ponad dwóch hektarów, który powstać ma na Polach Mokotowskich, u zbiegu ulic Wawelskiej i Niepodległości.
Jeśli ktoś by zapytał, czy koniecznie trzeba wycinać drzewa w parku, żeby mogły się w nim bawić psy, to odpowiedź brzmi: Owszem, trzeba. Bo szykowany psi wybieg to inwestycja z rozmachem! Powstaną trzy wydzielone obszary, a w nich hopki, tory do slalomów, górki, tunele, dwa stawy i trzy wysepki. Teraz chyba jest już dla wszystkich jasne, że trzeba wyciąć rosnące tam obecnie drzewa i wydać 2 miliony złotych. ...To znaczy nie dla wszystkich, bo jednak okoliczni mieszkańcy mają pewne wątpliwości.
Po pierwsze, mieszkańcy dziwią się, że nikt z nimi niczego nie konsultował, nie pytał, czy potrzebują tak specjalistycznego placu treningowego dla psów, kosztującego 2 miliony zł. Dla porównania można podać, że na plac zabaw dla dzieci zadysponowano jedynie 150 tys zł. Nie przesądzając, jak wypadłyby konsultacje społeczne – bo ich przecież nikt nie przeprowadził – warto przytoczyć choćby w skrócie argumenty wątpiących w sens wycinki drzew w parku i budowania tam specjalistycznego wybiegu dla psów:
- Rejon Wawelskiej i Niepodległości jest wyjątkowo zasmrodzony nieustannym korkiem samochodów, więc każda zieleń jest tam na wagę złota, a drzewa odgradzają wypoczywających w parku ludzi od hałasu.
- Na obszarze planowanej inwestycji żyją obecnie różne gatunki ptaków, w tym gatunki pod ochroną.
- Specjalistyczny park dla psów z przyrządami do psich ćwiczeń agility ściągać będzie dodatkowo amatorów tej dyscypliny z całej Warszawy – czy zatem jest sens ściągać ich w samo centrum miasta? Początkowo zresztą projekt uwzględniał budowę dodatkowo parkingu na sto samochodów, ale urzędnicy już po przygotowaniu projektu zorientowali się (pewnie ze zdumieniem), że miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego nie przewidywał likwidacji zieleni w parku pod budowę parkingu.
- Tuż obok rekultywuje się większy, a przede wszystkim pozbawiony drzew teren po zajezdni MPO. Czy zatem nie lepiej nie wycinać drzew, a psi wybieg zbudować tam, gdzie one dzisiaj nie rosną? Na Polu Mokotowskim jest zresztą więcej polan bez drzew, choćby od strony ul. Rostafińskich, gdzie nota bene w niemal każdy weekend trenują szkoły tresury.
Argumentów jest sporo, więc ich wszystkich nie streszczę. Kontrargumenty wiceprezydenta Warszawy Michała Olszewskiego są takie, że wycięte mają być jedynie drzewa zakwalifikowane do usunięcia ze względu na kwestie sanitarne, czyli chore. Argument dość bałamutny, bo całą procedura kwalifikowania do wycinki dotyczy wyłącznie drzew podlegających ochronie, a tak się akurat składa, że na terenie planowanej inwestycji rosną głównie drzewa owocowe, nie podlegające ochronie. Te się wytnie bez ceregieli z pozwoleniami. Prezydent zapewnia dodatkowo, że konsultacje społeczne oczywiście się odbędą. ...Tyle że najpierw drzewa się wytnie, teren przygotuje pod inwestycje, zatwierdzi gotowy projekt urządzenia wybiegu. Mieszańcy będą mogli się więc do woli wypowiedzieć w kwestii: gdzie ma być hopka, a gdzie opona, oraz jaki kształt ma mieć wysepka na stawie. Wiceprezydent Olszewski sprawę stawia jasno: kwesta lokalizacji psiego wybiegu jest przesądzona i nie będzie żadnej dyskusji.
Byłoby lekkomyślne formułować sądy bez gruntownego rozważenia wszystkich aspektów sprawy. ...Ale ja jednak zaryzykuję. Otóż uważam za debilny pomysł, żeby kosztem dwóch milionów budować park dla psów ćwiczących agility. To pewnie wspaniała zabawa dla psa ćwiczyć na przyrządach, i ja sam – gdybym był psem – z radością ćwiczyłbym to agility. Ale to chyba przesada, by na te psie radości wydawać dwa miliony złotych. A już dech w piersiach zapiera koncepcja, wedle której rekreacja psów w parku wymaga, wycinania drzew w parku!
Tylko dr Dolittle umiał rozmawiać ze zwierzętami, i bez jego pomocy nie można się dowiedzieć, czego sobie życzą psy. Ale nie jest wcale trudne, by się dowiedzieć czego sobie życzą mieszkańcy. Pomysł, że narzuci im się konkretną lokalizację i przeznaczenie dla niej, a potem konsultować się będzie wyłącznie szczegóły projektu, to bolszewicka interpretacja demokracji. Przypomina mi to swobodę, jaką zapewniano mi w przedszkolu w kwestii uczestnictwa w pochodzie 1 Maja: kazano mi się ładnie ubrać i iść na pochód, ale mogłem przecież wybrać, czy chcę nieść kwiatek na patyku, czy chorągiewkę.
Gorąco wszystkich zachęcam, byście się zapoznali ze sprawą, wyszukali w internecie publikacje, odniesienia prasowe, odwiedzili profil FB Ochocianie.
A przede wszystkim apeluję, byście podpisali się pod petycją, którą wystosowała w imieniu Stowarzyszenia Miłośników Starej Ochoty „Ochocianie” radna dzielnicy Ochota, pani Monika Mossakowska Link do petycji