Wczoraj wieczorem w siedzibie IPN odbyła się premiera książki Krzysztofa Ziemca poświęcona Akcji Wisła, w wyniku której przymusowo wysiedlono blisko 150 tys Ukraińców z ich ojczystych ziem.
Krzysztof Ziemiec uniknął polemik historyków i polityków na temat samej akcji i jej kontekstu historycznego, skoncentrował się na jej ofiarach. Książka jest zapisem rozmów z ludźmi pamiętającymi terror wojny domowej, potem same wywózki, osiedlanie na terenach opuszczanych przez Niemców. Bohaterowie tej książki są rozmaici, rozmaite są także ich losy – jedni identyfikują się jasno jako Ukraińcy, inni nie – bo wysiedlano jako „element ukraiński” przede wszystkim prawosławnych, grekokatolików, a zatem zdarzali się zatem wśród ofiar przymusowej wywózki także Polacy. Losy tych ludzi były rozmaite, bo jedni bez większych cierpień dotarli do względnie bezpiecznych i zasobnych terenów, inni przeżywali koszmar brutalnej ewakuacji, transportów w tak ciężkich warunkach, że niektórzy tracili życie z głodu, chłodu, bicia. Niektórzy lądowali w obozie w Jaworzu, który pod polskim zarządem kontynuował haniebne tradycje obozu koncentracyjnego utworzonego tam wcześniej przez Niemców.
Nie zawiodłem się na znanej mi od lat wrażliwości Krzysztofa. Nie pisał o Akcji Wisła, ale o ludziach, których ta „akcja” porwała. To ich osobiste tragedie, a nie abstrakcyjne konflikty narodowościowe umieścił w samym centrum dramatu. Ból, upokorzenie, strach, a czasem śmierć konkretnego człowieka – to w relacji Krzysztofa Ziemca była Akcja Wisła – nie zaś jakieś procesy historyczne o złożonej genezie, niejasnym przebiegu. I dlatego książkę Krzysztofa Ziemca „WYSIEDLENI Akcja Wisłą 1947” uważam za cenną i potrzebną – bo zwraca uwagę na samo sedno problemu. W centrum każdej historycznej katastrofy, każdego politycznego konfliktu są jacyś konkretni ludzie. Czy to Akcja Wisła, czy wojna w Syrii – w każdej takiej tragedii, o którą spierają się historycy i publicyści, jest jakieś osierocone dziecko, zgwałcona kobieta, bezdomna rodzina. Książka Krzysztofa Ziemca jest chyba potrzebna, byśmy nie rozumowali w kategoriach „kwestii ukraińskiej”, czy „konfliktów na tle narodowościowym”, ale chcieli dostrzec losy konkretnych, żyjących wśród nas ludzi.
Niech nie będzie zarzutem wobec autora, a zachętą wobec czytelnika uwaga, byśmy zechcieli przyjąć do świadomości fakt, że sprawcami opisywanych gwałtów, terroru i mordów byli... Polacy. Nie oczekuję sypania głowy popiołem, ale nie powinniśmy prześlizgnąć się nad tym zagadnieniem tak, jak cytowana w książce opinia prof. Grzegorza Motyki: „Pamięć tej akcji powinna Polaków i Ukraińców łączyć, a nie dzielić. Powinno nas łączyć wspólne odrzucenie komunistycznej przemocy”. W moim głębokim przekonaniu sprowadzenie Akcji Wisła do przejawu komunistycznej przemocy fałszuje obraz tak, byśmy jako Polacy mogli wyjść z tej sprawy z honorem. Bo wiadomo, myśmy są rycerze bez skazy: dzielni, waleczni, honorowi. A jeśli coś tam się przydarzyło, to winni są komuniści, Ruscy, albo Żydzi.
...Bo Ukraińców prześladowała zarówno sanacyjna, przedwojenna – jak komunistyczna, powojenna Polska. Ukraińców prześladowali Polacy – bolesna to prawda, ale prawda.
W przeddzień Święta Niepodległości zachęcam do lektury książki Krzysztofa Ziemca, bo jest prawdziwa w wymiarze ludzkim, i potrzebna, jako zachęta do refleksji na temat naszej dumy narodowej. By w pełni poczuć dumę, trzeba przełknąć czasem wstyd. Skoro jesteśmy dumni z polskiego wojska pod Samosierrą, czy Cudu nad Wisłą – to pochylmy głowę z szacunku dla cierpień zadanych przez polskie wojsko Ukraińcom. Krzysztof Ziemiec te cierpienia uczciwie opisał.