Powtarzanie statystycznej prawdy o „płciowym charakterze przemocy” tak samo jest bliskie prawdy rzeczywistej, jak wyciąganie wniosków ze statystycznej analizy listy laureatów nagrody Nobla pod kątem płci. Czy mamy mówić o „płciowym charakterze inteligencji, geniuszu?
„Człowiek gryzie psa tak samo często, jak pies gryzie człowieka.” - taką prześmiewczą tezę wyczytałem w tekście Andy Dryjańskiej, która by dowieźć „płciowego charakteru przemocy” powołuje się często na statystykę. Ja dodałbym, że statystycznie rzecz biorąc pan i jego pies mają po trzy nogi – tylko co z tego wynika.
Anna Dryjańska statystycznie ma rację, ale skutki takiego rozumowania są bardzo szkodliwe. Dowodząc bowiem „płciowego charakteru przemocy” tworzy pozór, że znalazła prawdę, jej istotę. A statystyka jest zazwyczaj próbą uchwycenia jakiegoś fragmentu rzeczywistości, a prawie nigdy tej rzeczywistości nie tłumaczy.
Statystycznie rzecz biorąc:
Polacy piją więcej wódki od Brytyjczyków
Cyganie są częściej notowani na policji, niż rdzenni Słowianie
Żydów było znacznie więcej niż Polaków w UB
Czarni Amerykanie rzadziej pracują niż biali Amerykanie
Powyżej przytoczyłem kilka tez, z których każda jest statystycznie rzecz biorąc prawdziwa, ale jej powtarzanie świadczy o głupocie, lub głupocie połączonej z niechęcią. Dając pozór dotarcia do prawdy, takie „statystyczne prawdy” dają jednocześnie prawo do szczucia ludzi przeciw sobie. Ich obiegowe wersje przybierają formę następującą:
Polacy z natury są pijakami
Cyganie to złodzieje
Żydzi to oprawcy polskiego narodu
Murzyni są leniwi
Powtarzanie statystycznej prawdy o „płciowym charakterze przemocy” tak samo jest bliskie prawdy rzeczywistej, jak wyciąganie wniosków ze statystycznej analizy listy laureatów nagrody Nobla pod kątem płci. Czy mamy mówić o „płciowym charakterze inteligencji, geniuszu”? Nie, bo sama konstatacja faktu posiadania (lub nie) fiutka, nie tłumaczy zjawiska. Czy kolportując określenie „żydokomuna” i dowodząc „żydowskiego charakteru opresji ubeckich” mamy rację, czy nie. Otóż statystycznie rację mamy, ale tylko statystycznie. Bo prawda taka nie zasługuje na miano wiedzy, i nie posuwa nas ku zrozumieniu czegokolwiek. Żyd oprawca, leniwy Murzyn, Cygan złodziej - każde z tych określeń ma jakieś umocowanie w statystyce, ale nie służy w najmniejszym stopniu do rozwiązania jakiegokolwiek problemu, a jedynie potęguje antagonizmy.
Jestem żywotnie zainteresowany walką z przemocą mężczyzn wobec kobiet, ale najlepiej by temu posłużyło dociekanie prawdziwych przyczyn. Próba uchwycenia rzeczywistości wyłącznie poprze kryterium, kto ma siurka, a kto nie ma – wydaje się mi tak samo mądra, jak stosowanie kryterium, czyj siurek jest obrzezany.
Pisząc prześmiewczo, że „Człowiek gryzie psa tak samo często, jak pies gryzie człowieka” pani Dryjańska nie tylko arcydowcipnie przekonuje do swej prawdy statystycznej. Sugeruje też pewne wyjaśnienie: przecież pies gryzie, bo taka jego psia natura. Rozumiem, że ten akurat przykład w tekście o przemocy mężczyzn wobec kobiet pomaga wnioskować o naturze mężczyzn - a przez to jest głupi i haniebny. Ja sam, najwyższym wysiłkiem woli i intelektu bronię się od pochopnego wnioskowania, jaka jest natura feministek.