Czy w PISie, PO, czy Ruchu Palikota; prawica czy lewica – większość polityków to typy raczej niewydarzone, i trudno byłoby powiedzieć, co tak naprawdę potrafią. Kim byłby – gdyby nie partyjne umocowanie - taki Błaszczak, Brudziński, Schetyna, Nowak, Siwiec, Olejniczak? Nic też dziwnego, że trzyma się taki polityki, jak gówno koca. Wie, że na rynku pracy nic nie znaczy, niczego sobą nie reprezentuje, nic konkretnego nie umie.
Sławomir Idziak napisał, że do świata filmu najłatwiej wchodzą wcale nie ci reżyserzy który są najzdolniejsi, ale ci, którzy najzręczniej pozyskują pieniądze na film. Boję się, że podobnie idiotyczny mechanizm działa w polityce – tyle że skutki są dla nas dalece bardziej bolesne, niż w przypadku nakręcenia kiczu.
Moja przyjaciółka jest wybitną prawniczką o dużym międzynarodowym doświadczeniu. Kiedyś w szerszym gronie dyskutowaliśmy, dlaczego to właśnie ona spośród nas powinna zając się polityką: bo jest inteligentna, kompetentna, zna języki, ma doświadczenie w dziedzinie stanowienia prawa, itd. Potem zgodnie uznaliśmy, że właśnie z tych samych powodów ona... nigdy się polityką nie zajmie. Dlaczego polska polityka to dyscyplina zarezerwowana dla ludzi małego formatu?
Są na świecie okrzepłe już demokracje, w których przepustkę do polityki daje sukces życiowy, kompetencje, pozycja w jakimś środowisku. Ludzie chętniej głosują na kogoś, kto może się poszczycić własnymi osiągnięciami, bo wolą zwycięzców, niż nieudaczników. Po drugie, liczą że doświadczenie zdobyte we własnym życiu da się spożytkować dla dobra ogółu. W Polsce, ku memu szczeremu żalowi, panuje zupełnie odmienny model. Utrudzeni szarym życiem rodacy najwyraźniej łakną rozrywki podczas kolacji spożywanej w porze wieczornych wiadomości. Tylko zamiłowaniem do czarnego humoru należy tłumaczyć fakt, że wybieramy dziwaków, fantastów, pokraki intelektualne i niedorajdy. Większość posłów to ludzie, dla których kariera posła jest największym, a czasem jedynym sukcesem życiowym.
Czy w PISie, PO, czy Ruchu Palikota; prawica czy lewica – większość polityków to typy raczej niewydarzone, i trudno byłoby powiedzieć, co tak naprawdę potrafią. Kim byłby – gdyby nie partyjne umocowanie - taki Błaszczak, Brudziński, Schetyna, Nowak, Siwiec, Olejniczak. O działaczach PSL (oraz o członkach ich rodzin) nawet nie wspominam. Oczywiście, zdarzają się też ludzie kompetentni, ale najprecyzyjniej byłoby powiedzieć, że... jedynie zdarzają się. Bezsprzecznie dominuje bowiem model funkcjonariusza partii, który całe swe życie i cały dorobek zawdzięcza funkcjom partyjnym, nominacjom do spółek skarbu państwa, czy choćby przedsiębiorstw zależnych od władz samorządowych. Nic też dziwnego, że trzyma się taki polityki, jak gówno koca, bo wie, że na rynku pracy nic nie znaczy, niczego sobą nie reprezentuje, nic konkretnego nie umie.
Każdy z nas jest w stanie znaleźć w swym otoczeniu osoby kompetentne, rozumne, obdarzone zdolnościami organizacyjnymi, które swych zalet dowiodły w realnym życiu. Proszę sobie teraz wyobrazić, że spróbowalibyście namówić je, do zabiegania o mandat posła, senatora. Czy nie jest tak, że większość tych rozsądnych ludzi popukałaby się w czoło, usłyszawszy taką zachętę? Czym bylibyśmy w stanie ich przekonać do poświęcenia jakiejś pozycji zawodowej, zawieszenia prowadzonej z sukcesem działalności, na rzecz... no właśnie, czego?
Nawet jeśli z powodów ideowych jakiś dobry lekarz, prawnik czy menedżer chciałby poświecić 4 lata ze swego życia, by coś konkretnego zrealizować w polityce – nie ma na to żadnych szans. Najpierw musiałby toczyć zażartą walkę poczynając od powiatowych, czy gminnych struktur partii, potem zabiegać u decydentów o wysokie miejsce na liście wyborczej, następnie podchody o dostęp do lidera, który arbitralnie decyduje o niemal wszystkim. Szansa na realizację swego programu bliska zeru, bo przecież partyjni bonzowie potrzebują w walkach koterii ludzi przede wszystkim lojalnych. Profesjonalista, człowiek o silnej pozycji i jasno określonym programie uchodzić może w partii w najlepszym razie za wariata, a częściej za szkodnika pchającego kij w szprychy partyjnej maszynerii. Zresztą, żaden człowiek inteligentny nie będzie się kontentował rolą wykonawcy instrukcji dysponowanych przez panów Błaszczaka, czy Schetynę?
Zamiast wytykać jak bardzo zbłaźnił się Palikot, wygłupił Tusk, a skompromitował Kaczyński, warto zastanowić się nad zmianą mechanizmów rządzących naszą sceną polityczną. Czy inicjatywa okręgów jednomandatowych jest jedyną szansą na wyrzucenie koniunkturalnych miernot i zastąpienie ich ludźmi wartościowymi – nie wiem. Wiem, że póki co w Polsce za dużo jest ludzi rozumnych poza sejmem, i za dużo durniów w sejmie. Trzeba jakoś tę prawidłowość odwrócić.
P.S. Jakub Śpiewak zapewnił mnie, że pan Dębski z RP jest prężnym przedsiębiorcą i jego pojawienie się w moim tekście to błąd. Wierzę Panu Śpiewakowi, przepraszam Pana Dębskiego. Na usprawiedliwienie podaję, że Pan Dębski na swojej własnej stronie www nie podaje nawet słowkiem o swoich dokonaniach poza polityką. Jeszcze raz przepraszam.