Bardzo mnie obeszło to, że uzdrowiciel z Ugandy zgromadził blisko 60 tys ludzi chętnych zapłacić 40 zł za udział w nabożeństwie. Nie sposób nie spytać przy tej okazji o wiarę Polaków w... zdrowy rozsądek.
Przyznam, że mi osobiście szkoda było 40 zł na wejściówkę, a poza tym podejrzewam, że większe mam szanse na rozwiązanie swych kłopotów wydając 40 zł w kolekturze Lotto, niż na Stadionie Narodowym. Pisząc zatem o nabożeństwie ks. Bashobory opieram się na relacjach prasowych, głównie tych wyczytanych w Gazecie Wyborczej.
Od wielu już dni Gazeta przygadała się z pewnym zażenowaniem przygotowaniom do niezwyczajnego nabożeństwa. Choć taktownie i powściągliwie, to jednak z pewnym przekąsem informowała o pomyśle pobierania 40 zł od uczestników modlitw. Gdy okazało się, że chętnych, by te 40 zł wydać jest dość, by zapełnić cały Stadion Narodowy, Gazeta zaczęła tym pilniej dociekać fenomenu księdza z Ugandy. Przytaczano relacje o jego uzdrowieniach, a nawet wskrzeszeniach, zaś komentarz powierzono autorytetom naukowym. Naukowcy wzięli na siebie trud edukacji społeczeństwa w kwestii naukowego podejścia do zagadnienia zmartwychwstania. Poproszono też pewnego uczonego medyka, by pouczył społeczeństwo, na czym polega zjawisko placebo. ...Jednym słowem, uczyniono wszystko, by w sposób taktowny i godny, zmierzyć się z przeczącą rozumowi wiarą w cuda. I właśnie ta obrona rozumu w wykonaniu lewicy laickiej wzbudziła we mnie sprzeciw dalece większy, niż rozegzaltowane, łaknące cudu tłumy.
Choć każdy ma swoja własną estetykę i wrażliwość, to samą wiarę w cuda podzielają zarówno Tadeusz Rydzyk, jak szalenie lubiani przez Gazetę ks. Boniecki, czy ks. Lemański. Nie próbuję sugerować, że ks. Boniecki jest fanem wieców Bashobory, ale że - będąc księdzem katolickim - musi wierzyć w uzdrawiającą moc łaski Jezusa Chrystusa. Tym Boniecki i Lemański różnią się od Adama Michnika, że wierzą – co Michnikowi musi wydawać się nieco krępujące – że zmarły przed blisko dwoma tysiącami lat żydowski cieśla nadal żyje, i jest w stanie realnie ingerować w naszą rzeczywistość. Czy jednak Michnik, lub tym bardziej któryś z jego podwładnych, pozwoliłby sobie zatrudniać autorytety medyczne, by weryfikować naukowo wiarę ks. Bonieckiego? Nie zauważyłem takiej dążności. Ponieważ krytyczne poglądy ks. Bonieckiego, czy ks. Lemańskiego na postawę hierarchii kościelnej wydają się Gazecie roztropne, więc jej dziennikarze nie dociekają, czemu naprawdę parafianie Lemańskiego wierzą, że ten co niedziela trzyma w dłoniach prawdziwe ciało Chrystusa. Oręż rozumu celują zatem w stronę ugandyjskiego księdza, którego wbrew oczywistemu rozsądkowi chce posłuchać na żywo blisko 60 tys ludzi.
I tu kolejna moja wątpliwość, nie co do samego Bashobory, ale co do rozumu, któremu służy bez chwili wytchnienia instytucja Gazety Wyborczej. Otóż - proszę wybaczyć całkowicie idiotyczne porównanie, ale jednak się ośmielę - jeśli ktoś nie wierzył w Chrystusa, ale wierzył w Stalina, oraz w to, że logika dziejów wymaga by poważna część współobywateli rozstała się z życiem, to GW nie tłumaczy tego zwykle jako akt głupoty, czy podłości. Wręcz przeciwnie, interpretuje to raczej jako powodowaną szlachetnym idealizmem wiarę w naukę i postęp. Nieodzowne błędy i wypaczenia, które powstały podczas realizacji nowego, wspaniałego świata, brały się – zdaniem większości publicystów Gazety Wyborczej - nie z prymitywnej arogancji, ale wręcz przeciwnie – arcy-subtelnej fascynacji filozofią najwyższej próby, ukąszeniem heglowskim.
Mógłbym próbować dalej bawić się w sarkastyczne igraszki słowne, ale to nie na moje siły. Jestem tylko prostym stolarzem, i mam nieznośną skłonność do bolesnych uproszczeń. Dla mnie głupota pozostaje głupotą, kurewstwo kurewstwem, a zbrodnia zbrodnią. No, ale rozpędziłem się nieco, przypomniawszy sobie pełen zrozumienia dla marksistów stosunek Gazety Wyborczej. A tymczasem życzyłbym sobie, by wykazała ona choć ułamek tej delikatności, kiedy przychodzi do omawiania spotkania modlitewnego życzliwie i pogodnie usposobionych ludzi. Czy frustracja, że jest ich aż tak wielu musi skłaniać do protekcjonalnych wywodów o wierze sprzecznej z nauką?
Ale jeśli Gazeta Wyborcza - z pewnością nadal wierna subtelnej filozofii i wierze w postęp – chce dzielnie walczyć z zabobonem, to pragnę podpowiedzieć nowe wyzwanie. Niechże Gazeta zechce dociekać naukowej oceny cudów uzyskanych za wstawiennictwem Jana Pawła II. Czy i przy tej okazji Gazeta poszuka uczonych medyków, którzy tłumaczyć będą fenomen skuteczności placebo? Czy cytować będzie co bardziej egzaltowane wypowiedzi na temat uzdrowień czynionych przez świętego Jana Pawła? Adam Michnik wprawdzie wie, że z uczuciami Polaków wobec papieża żartów nie ma. Znając jednak bezkompromisową służbę prawdzie Gazety Wyborczej, spodziewam się także w sprawie świętości Karola Wojtyły zdecydowanej walki o naukę i postęp!