Są tragedię wobec, których trudno znaleźć słowa. Jedną z nich jest katastrowa kolejowa na Śląsku. Trzeba pochylić się nad ofiarami i przekazać kondolencję ich rodzinom. Temu służy żałoba narodowa ogłoszona przez prezydenta Komorowskiego.
Ale trzeba też zastanowić się nad przyczynami katastrofy.
Rocznik 1974. Poseł do Parlamentu Europejskiego, Przewodniczący SLD w latach 2005-2008, Przewodniczący Klubu Poselskiego Lewicy w latach 2007-2009, Wicemarszałek Sejmu V kadencji, Minister Rolnictwa w rządach Leszka Millera i Marka Belki
Tak było w przypadku zawalenia się hali Międzynarodowych Targów Katowickich. Okazało się wówczas, że mamy systemowy problem z tak prozaiczną kwestią, jak odśnieżanie dachów budynków. Potrzeba było wielkiej tragedii, aby został on rozwiązany.
W przypadku katastrofy kolejowej sprawa jest prostsza. Przez ostatnich dwadzieścia lat kolej była traktowana przez rządzących po macoszemu. Infrastruktura kolejowa jest w opłakanym stanie. Wiele zmienia się dzięki funduszom europejskim, ale te zmiany są zbyt wolne. Wszyscy pamiętamy, jak w zeszłym roku rząd przesunął 5 mld zł z inwestycji kolejowych na drogi. Komisja Europejska, mówiąc obrazowo, kręciła na ten pomysł nosem. Ostatecznej decyzji Komisja w tej sprawie jeszcze nie podjęła. Ma podjąć w marcu.
Dzisiaj jest już pewne, że w perspektywie budżetowej 2014-2020 transport kolejowy będzie absolutnym priorytetem. Już dzisiaj rząd musi stworzyć otoczenie instytucjonalne, które umożliwi wydanie tych środków. By pasażerowie mogli podróżować szybciej, przyjemniej – i co najważniejsze – bezpieczniej.