Na brukselskich korytarzach mówi się, że Polska mogła uniknąć 80-milionowej kary dla rzekomo niedostateczne kontrole programu wsparcia dla gospodarstw niskotowarowych. Rząd w ciągu ostatnich kilku miesięcy wykazał się jednak kompromitującą pasywnością. Działania zabrakło także w ostatnich tygodniach. Pismo o nałożonej karze wpłynęło do resortu rolnictwa już 17 kwietnia. Tak przynajmniej informuje Marek Sawicki doskonale rozeznany w pracach ministerstwa.
Rocznik 1974. Poseł do Parlamentu Europejskiego, Przewodniczący SLD w latach 2005-2008, Przewodniczący Klubu Poselskiego Lewicy w latach 2007-2009, Wicemarszałek Sejmu V kadencji, Minister Rolnictwa w rządach Leszka Millera i Marka Belki
Nałożeniu kary można było zapobiec, gdyby obecna ekipa kierująca resortem rolnictwa była wyposażona w argumenty merytoryczne. Komisja Europejska w opisywanej sprawie działała wybitnie nieprofesjonalnie. Komisja zastosowała wątpliwą metodologię ekstrapolacji zweryfikowanych nieprawidłowości, w trakcie której stwierdzone przypadki naruszeń były następnie naliczane po raz kolejny w procesie uogólniania wyników i przenoszenia ich na ogół beneficjentów danego środka wsparcia.
Mówiąc prostszym językiem, kara nałożona na Polskę została dwukrotnie zawyżona. Europejski Trybunał Obrachunkowy powinien „od ręki” zmniejszyć karę nałożoną na Polskę o 40 mln euro.
Komisja Europejska zarzuca Polsce, że biznesplany składane wraz z wnioskami o wsparcie dla gospodarstw niskotowarowych w ramach Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich były „mało ambitne”. Jest to pojęcie wysoce niekonkretne i dobrze rokuje szansom na skuteczne odwołanie.
Osobiście uważam, że są duże szanse, aby kara została anulowana. Urzędnicy Komisji Europejskiej skończyli audyt zakwestionowanego programu już w roku 2011. Pokazuje to, że sprawa ma także swój wymiar polityczny. Budżet Unii jest w trudnym stanie i na gwałt szukane są pieniądze. Na skutek bierności naszego rządu znaleziono je w Polsce.