Ukraina budzi żywe zainteresowanie Polski. Uznajemy niepodległą Ukrainę za jeden z gwarantów bezpieczeństwa Polski. Jeśli coś może wywrócić ukraińską łódź to nie knucie sąsiadów, ale gigantyczne nierówności społeczne.
Rocznik 1974. Poseł do Parlamentu Europejskiego, Przewodniczący SLD w latach 2005-2008, Przewodniczący Klubu Poselskiego Lewicy w latach 2007-2009, Wicemarszałek Sejmu V kadencji, Minister Rolnictwa w rządach Leszka Millera i Marka Belki
Ukraina jest krajem gigantycznych kontrastów. Gigantycznej biedy i gigantycznego bogactwa. Wielu zszokowało bogactwo i przepych willi Janukowycza. Ale jak zauważają znawcy Ukrainy Janukowycz tylko starał się dorównać oligarchom. Jego willa jest tylko namiastką rezydencji osób sprawujących na Ukrainie władzę ekonomiczną.
Jeśli nowy rząd chce zapewnić Ukrainie spokój społeczny powinien opodatkować oligarchów. Nie wywłaszczać ich – to wschodnie metody. Ale obłożyć ich dochody np. 75 proc. podatkiem. Być może wprowadzić tymczasowy podatek majątkowy. Znaleźć europejski sposób, aby zmusić oligarchów do podzielenia się swoim majątkiem z resztą społeczeństwa.
Domyślam się, że na Ukrainie jest niewielu Warrenów Buffetów. Bajecznego bogactwa jest jednak sporo. I to po obu stronach politycznego sporu. Oligarchowie stali za Janukowyczem. Ale oligarchowie stoją też za Tymoszenko.
Jeśli Ukraina pójdzie tą drogą, drogą sprawiedliwego rozłożenia kosztów transformacji, to ten proces może się udać. Jeśli rady Międzynarodowego Funduszu Walutowego będą sprowadzać się do podwyżek cen gazu, czy żywności, to nie sposób być optymistą. Terapia szokowa realizowana kosztem społeczeństwa może skończyć się tragicznie. Nie tylko dla Ukrainy. Dla całego regionu.