Filozof prawa i konstytucjonalista, publicysta, bloger
Głosowanie sejmowe nad zachowaniem immunitetu dla Mariusza Kamińskiego, a także większość komentarzy na temat tej kuriozalnej decyzji, wykazują całkowite niezrozumienie dla istoty immunitetu – czyli tego, czego głosowanie miało dotyczyć.
Bo zauważmy: głosowanie nie dotyczyło sprawy majątku Aleksandra Kwaśniewskiego i jego żony. Głosowanie nawet nie dotyczyło tego, czy CBA pod wodzą Kamińskiego przekroczyło było prawo czy nie. Głosowanie dotyczyło wyłącznie tego, czy w tej drugiej sprawie powinno toczyć się postępowanie przed niezawisłym polskim sądem, jak wnioskowała prokuratura, czy też normalne procedury sądowe mają być zawieszone, bo tak się składa, że podejrzanym w tej sprawie jest aktualny poseł.
Tylko tego dotyczyć miało głosowanie o immunitecie. Nie za lub przeciw Kwaśniewskiemu i na pewno nie za lub przeciw Kamińskiemu. Czy tak trudno to zrozumieć? Chodziło tylko o to, czy polski sąd powinien mieć szansę zbadania winy Kamińskiego – zgodnie z procedurami cywilizowanego procesu, polegającymi na tym, że to prokurator musi taką winę udowodnić, zaś Kamiński nie musi udowadniać swej niewinności. Sąd takiej szansy nie dostał. A przecież jest niewykluczone, że wynik procedury sądowej bylby dla Kamińskiego przychylny. Skoro jest tak przekonany o swej niewinności – dlaczego aż tak bardzo obawiał się procesu?
Paradoksalnie, postanowienie Sejmu otacza Kamińskiego niesławą: przekaz jest bowiem taki, że Kamiński potrzebuje specjalnej ochrony przed polskim sądownictwem. Przekaz ewentualnego postanowienia o zniesieniu immunitetu byłby zaś taki: nie wiemy, czy Kamiński jest winny czy nie, bo nie od nas zależy taki werdykt – ale niech zostanie on oczyszczony przed sądem.
Sejm postawił Kamińskiego ponad prawem, działając wbrew idei, stojącej u podstaw samej idei immunitetu. Immunitet jest po to i tylko po to, by nie pozwolić na stosowanie przewodów sądowych dla utrudniania bieżącej pracy reprezentantom Narodu. Nie jest po to, by szafować werdykty o ich niewinności ani by stawiać ich ponad prawem.
Niech więc PiS, Kamiński i ci którzy głosowali za utrzymaniem immunitetu tak się nie cieszą. Ich zwycięstwo jest pyrrusowe: pokazali, że Kamiński potrzebuje sztucznego wsparcia przed niezależnym sądownictwem, czyli coś może być na rzeczy. A przy okazji, pokazali, że nie rozumieją, po co jest immunitet – może by stworzyć precedens, ktory ich w razie czego w przyszłości też ochroni przed prawem?