Filozof prawa i konstytucjonalista, publicysta, bloger
Oszczędzam Państwu zazwyczaj refleksji z lektury tego prawdziwego ścieku polskiej głupoty, jakim jest portal wPolityce.pl, ale czytam go regularnie, bo uważam, że trzeba patrzeć na ręce temu towarzystwu – nie tylko po to, by wiedzieć, co myśli się w PiS-ie, w końcu realnemu pretendentowi do władzy w Polsce, ale także by wiedzieć, czy nie przekroczone zostały granice, gdy ekstremizm poważnie zagraża polskiej demokracji. Częściej jednak przekraczane są granice elementarnej, minimalnej nawet przyzwoitości i patriotyzmu.
Tak się stało w przypadku, o którym można by sądzić, że nawet najbardziej wściekli przeciwnicy obecnej władzy umiarkują się choć na chwilę – obchodów rocznicy wyzwolenia Auschwitz. Dla ekstremistów nie ma jednak tabu. Dzisiejsze obchody stały się punktem wyjścia do kampanii, częścią której był wywiad z pewnym nieszczęśnikiem-redaktorem z brukowca , który aż tak się rozkręcił, że powiedział:
„Jeszcze trochę i dojdziemy do sytuacji, w której rząd powie, że nie było II wojny światowej, nikt nas nie zaatakował, a może i gorzej – zakłamanie o polskiej winie i „polskich obozach” przyjmie się w świecie i zostaniemy przedstawieni jako agresor”.
Taka oto myśl zalęgła mu się w głowie, a redaktorzy portalu uznali za konieczne ją upowszechnić, z tego tylko powodu, że na obchody w Auschwitz nie została zaproszona rodzina Rotmistrza Pileckiego – choć przecież to nie oni są byłymi więźniami obozu.
Co robić z ekstremistami z portalu braci Karnowskich i Zaremby? Oburzać się, polemizować, wyśmiewać? Nie – pogarda, na pogardę tylko zasługują. Ale też – obserwować bacznie, patrzeć na ręce, nie banalizować zagrożenia ze strony ekstremistów.
Z niechęcią i zazdrością nazywając innych „głównym nurtem” czyli mainstreamem, jednoznacznie w ten sposób charakteryzują się samych jako margines. W tym mają rację. Ale w niesprzyjających dla demokracji okolicznościach margines może wypełznąć na pierwszy plan – podważając społeczne przekonanie o prawowitości demokratycznie wybranej władzy, kontestując wyniki wyborów, wolność prasy, prawa obywatelskie. Więc gardząc, jak przy okazji oświęcimskiej awantury, bądźmy też uważni.