Filozof prawa i konstytucjonalista, publicysta, bloger
W końcu września 2009 Sejm przyjmuje – wbrew żarliwej opozycji ze strony PiS – ustawę o SKOK-ach. Przekazuje ją do Senatu, ten ma drobne poprawki, Sejm przyjmuje je i uchwala ustawę 5 listopada. To zła wiadomość dla Grzegorza Biereckiego i wąskiej grupy ludzi – jego brata i kolegów – którzy z centrali SKOK uczynili sobie dojną krowę, zbierając wpłaty z poszczególnych SKOK-ów w kraju i pozostając poza normalnymi bankowymi kontrolami i restrykcjami.
Ale na szczęście dla nich, po stronie SKOK-ów jest jeszcze prezydent: Bierecki idzie do Lecha Kaczyńskiego i lobbuje. Prezydent, przy pomocy cichego, usłużnego urzędnika nazwiskiem Andrzej Duda przygotowuje wniosek o zbadanie konstytucyjności ustawy do TK (oparty na ekspertyzach SKOK-owych lub bliskich SKOK-om prawników, np. profesora Andrzeja Bałabana, który nadal figuruje w składzie rady naukowej Spółdzielczego Instytutu Naukowego Grzegorza Biereckiego). Teraz bardzo liczy się czas: , Prezydent dosłownie w ostatniej chwili, na pół godziny przed ustawowym terminem (ma na to 21 dni), składa wniosek do TK, wstrzymując na dłuższy czas obowiązywanie ustawy. Zegar przestaje tykać nad SKOK-ami.
To daje oddech Biereckiemu i kolegom na czary-mary z majątkiem: pozwala zlikwidować w 2010 fundację i przekazac fundacyjne 65 milionów na konto całkowicie już prywatnego Spółdzielczego Instytutu Naukowego. Przemieniona cudownie w Instytut fundacja daje wlascicielom grube miliony dywidend corocznie. Miliony są też wyprowadzane do SKOK Holding (w Luksemburgu), założonego przemyślnie w grudniu 2007.
A co się dzieje z ustawą? Po dojściu do władzy Bronisława Komorowskiego, nowy Prezydent praktycznie wycofuje całość wniosku (w marcu 2011), poza drobiazgiem o charakterze instytucjonalnym i drugorzędnym, dotyczącym mianowicie możliwości powoływania walnego zgromadzenia Kasy (zamiast tego przyjmując instytucję „zebrania przedstawicieli” – trzeciorzędny drobiażdżek prawny, który nikogo specjalnie nie interesuje). W tej sytuacji Trybunał zajmuje się tylko tym drobiazgiem i orzeka 12 stycznia 2012 że istotnie, jest on niezgodny z Konstytucją, ale nie ma to żadnego wpływu na resztę ustawy, która jest w pełni OK. Zgodnie z prawem TK nie musi – w istocie nie ma prawa – rozpatrywać wniosków złożonych przez jednego prezydenta, ale wycofanych przez jego następcę przed podjęciem orzeczenia. (Jak stwierdza Trybunał: „W związku z częściowym wycofaniem wniosku przez Prezydenta przedmiot zaskarżenia został radykalnie ograniczony w stosunku do pierwotnego wniosku”). Ustawa, rozciągająca nadzór bankowy na SKOKi wchodzi więc w życie w 2012 roku.
Ale już jest dobrze, już jest spokojnie, już nowa ustawa tak nie boli, bo to, co trzeba było zrobić, zostało zrobione...
Wróćmy do rozmów w Pałacu Prezydenckim. W końcu października i w listopadzie 2009 odbyły się trzy wizyty Biereckiego w Pałacu. W ostatniej, towarzyszy mu podobno (opieram sie na relacjach gazetowych) Adam Jedliński, jeden z czołówki kierownictwa SKOK – zaprzyjaźniony z Prezydentem Kaczyńskim – który nie jest jednak tylko szychą w Kasie Krajowej SKOK, ale także partnerem i współwłaścicielem czołowej w Trójmieście kancelarii adwokackiej. Przed rozmową o SKOK-ach, mógł, gdyby chcial, w charakterze tak zwanej „small talk” zamienić parę słów o prezydenckiej córce, Marcie Kaczyńskiej, która była praktykantką w jego kancelarii. Oczywiście prywatny właściciel prywatnej firmy może zatrudnić kogo chce, na podstawie jakich chce kryteriów – nie musi mu przeszkadzać to, że Marta Kaczyńska nie była chyba przodującą absolwentką, a na prawo początkowo nie została przyjęta i dostała się dopiero z odwołania.
A więc tak domyka się klasyczny układ: Prezydent idzie na rękę biznesmenom, którzy zyskują czas na obejście niefortunnych dla nich przepisów, biznesman zatrudnia córkę Prezydenta w swojej kancelarii, partia prezydencka oponuje przeciwko zmianom niekorzystnym dla biznesmena, biznesman wspiera finansowo partię i jej media… Scenariusz do filmu o układzie finansowo-polityczno-medialnym, może trochę zbyt toporny, nie wiem czy komisja przy PISF by go zakwalifikowała do produkcji, bo przydałoby się coś nieco bardziej subtelnego.
Ale oczywiście to wszystko można przedstawić – i będzie przedstawiane, zapewniam Państwa – zupełnie inaczej. Szef firmy ma ustawowy obowiązek prezentować stanowisko firmy, zwłaszcza w obronie drobnych, niezamożnych ciułaczy, władzom państwowym. Władze państwowe uwzględniają to stanowisko: prezydent szczerze dostrzega usterki konstytucyjne w przyjętej przez Sejm ustawie, a urzędnik wedle najlepszego rozeznania zdobywa ekspertyzy wybitnych uczonych w prawie i kieruje wniosek do TK. Związany z firmą wybitny adwokat zatrudnia młodą praktykantkę, traf chce, że akurat córkę Prezydenta, bo ocenił, że jest akurat najlepsza ze wszystkich kandydatów.
Można w to wszystko uwierzyć, zupełnie tak samo jak w to, że Elvis żyje, atak 9/11 został zaplanowany przez Żydów, a szczera modlitwa skutkuje zapłodnieniem.