Niesamowity dramat w Paryżu przesłania wszystko. Także fatalny ciąg wydarzeń politycznych w Polsce, składających się na ofensywę kłamstwa, hipokryzji i politycznego autorytaryzmu ze strony formacji rządzącej.
Dosłownie w ciągu kilku dni po wygranych wyborach mogliśmy ujrzeć i usłyszeć m.in.:
• Gigantyczne oszustwo wyborcze, polegające na złamaniu uroczystego przyrzeczenia ówczesnej kandydatki na szefową rządu, że Antoni Macierewicz (w opinii wielu wyborców, słusznej zresztą, niezrównoważony i niebezpieczny) nie zostanie ministrem obrony narodowej;
• Powołanie do nowego rządu m.in. osoby skazanej na razie nieprawomocnym wyrokiem za przestępstwo kryminalne (uwaga: zasada domniemani a niewinności nie stosuje się do ocen politycznych, tylko do statusu prawnego) plus, na stanowisko ministra sprawiedliwości, osoby prawomocnym wyrokiem skazanej na przeprosiny za publiczny akt zniesławienia, w trakcie pełnienia obowiązków służbowych;
• Zapowiedź ze strony Prezydenta RP, że wznowione zostanie „śledztwo smoleńskie”, co oznacza „imprimatur” dla sączonej w dyskurs publiczny ponurej bredni o „zamachu”;
• Groteskowo przymilne przemówienie Prezydenta, w hołdzie dla Prezesa Jarosława Kaczyńskiego („jest Pan wielkim człowiekiem!”), symbolicznie uznające prymat tego polityka nad wszelkimi władzami polskimi, przez niego namaszczonymi;
• Złożenie w pierwszym dnu urzędowania nowego Sejmu, napisanego na kolanie, niechlujnego projektu ustawy o trybunale konstytucyjnym, prowadzącego do natychmiastowego odsunięcia z funkcji obecnego Prezesa, rozciągnięcia większej kontroli Prezydenta nad Trybunałem, i utrudnienia działalności orzeczniczej przez podwyższenie liczby sędziów, obradujących w pełnym składzie;
• Złośliwa odmowa, przez Prezydenta, niezwłocznego zaprzysiężenia nowych sędziów TK, co stanowi delikt konstytucyjny i kwalifikuje się do Trybunału Stanu: bo przyjęcie przysięgi od nowych sędziów (będącej warunkiem objęcia przez nich urzędu) nie jest prerogatywą ale obowiązkiem Prezydenta;
• Pozbawienie, wbrew zwyczajowi konstytucyjnemu, jednej z partii opozycyjnych reprezentacji w Prezydium Sejmu;
• Odgrzanie, przez Prezydenta RP, dawnych insynuacji o rzekomych fałszerstwach w związku z wyborami samorządowymi;
• Powołanie na szefa senackiej komisji do spraw budżetu finansów publicznych twórcę SKOK-ów – quasi-piramidy finansowej, dzięki której stał się multimilionerem przy jednoczesnym doprowadzeniu całego systemu do stanu dziadostwa, wymagającego olbrzymiej pomocy ze środków budżetowych… Trochę jakby mianować Nerona dyrektorem straży pożarnej.
To tak na razie, na dzień dobry. Zwycięzca bierze wszystko – bezczelnie, hardo, bez skrupułów.
A my – co możemy? Na razie – patrzeć, w osłupieniu…
I, koniecznie, wszystko odnotowywać.