Prostackie brednie typu: “Niedaleko pada jabłko od jabłoni” mają przykryć fakt, że atakowanie kogoś przez kompromitowanie jego ojca czy matki jest znamieniem m.in. koncepcji nazistowskiej.
Filozof prawa i konstytucjonalista, publicysta, bloger
Przetoczyła się – także przez niniejszy portal – dyskusja pod hasłem: Czy należy grzebać w życiorysach ludzi? Powodem był rzecz jasna nowy tekst Cezarego Trotyla Gmyza, który znienawidzonemu przez prawicę sędziemu pogmerał w rodzinie, jak na razie tylko na jedno pokolenie wstecz.
Pytanie jest źle postawione. Trotyl Gmyz nie szperał w “życiorysie” sedziego Tulei, ale w jego przodkach. To wielka różnica.
Różnicę tę dostrzega i w praktyce realizuje sama PiS-owska prawica. Gdyby bowiem grzebała w życiorysach, miałaby zapewne problem w tak ciepłym witaniu w swych szeregach ludzi takich jak Krzysztof Czabański, Waldemar Łysiak, Jerzy Targalski, Krystyna Grzybowska, Marcin Wolski, Marek Król, Jarosław Marek Rymkiewicz, Katarzyna Łaniewska, Bogusław Wolniewicz i innych – ludzi o paskudnej PRL-owskiej karcie, skompromitowanych członkowstwem w PZPR i/lub gorliwym uczestnictwem w PRL-owskim froncie ideologicznym. Nie, tym eks-komuszkom przemalowanym na katolicko-narodową prawicę, chłopaki od Sakiewicza, Karnowskich lub Lisickiego, do życiorysów nie zaglądają. Bo gdyby zajrzeli, musieliby jednak złapać się za nosy.
Natomiast zaglądają do przodków. To różnica, bo nasi rodzice nie są częścią naszego życiorysu. Są czymś, czego nie wybieramy, na co nie mamy wpływu i za co nie ponosimy odpowiedzialności. Prostackie brednie typu: “Niedaleko pada jabłko od jabłoni” mają przykryć fakt, że atakowanie kogoś przez kompromitowanie jego ojca czy matki jest znamieniem m.in. koncepcji nazistowskiej i bolszewickiej: człowieka ocenia się po tym, kim byli jego przodkowie (w przypadku nazistów, chodziło o Żydów, w przypadku bolszewików: o posiadaczy, burżujów i kułaków).
A wiec – nie “grzebanie w życiorysach” lecz powrót do zasad, przyświecających nazistom i bolszewikom. Gratuluję, Pawle Lisicki. A sprawdziłeś już aby, Pawle, mamusie i tatusiów wszystkich swoich współpracowników? Bo różne rzeczy ludzie na mieście opowiadają, oj różne…