Filozof prawa i konstytucjonalista, publicysta, bloger
Już parę osób, oplutych przez resortowe dzieci: Panią Sernik (Dorota K., pseud. Pożyczka), towarzysza Targalskiego (PZPR) i tego trzeciego, zwierzyło się publicznie, że rozważają pójście do sądu przeciw autorom tego parcianego paszkwilu. Napisał to w zakończeniu swojego artykułu w Polityce Jerzy Baczyński, mówiąc że się jeszcze waha; niezdecydowana jest – jak wynika z wywiadu w Newsweeku – Monika Olejnik; domyślam się, że paru innych dziennikarzy, którzy narazili się Pani Sernik tym, że są od niej zdolniejsi, ładniejsi i mądrzejsi, waha się, czy to robić. Za stroną „przeciw” przemawiają względy, nazwijmy to „estetyczne” (ładnie tu kiedyś wyłożone przez Hannę Lis przy użyciu znanej maksymy, czego nie należy dotykać) no i zasadnicza kwestia etyczna, wyartykułowana przez red. Baczyńskiego, że przecież przeproszenie przez Kanię czy Targalskiego, to żadna satysfakcja.
Moja rada - zdecydowanie ścigać oszczerców. Normalna w takim przypadkach idea, że najlepszą na oszczercze słowo jest odpowiedź albo machnięcie ręką, nie stosuje się do tego towarzystwa, bo oni rozumieją tylko argument w postaci trzepnięcia po kieszeni, albo i po palcach, jeśli obierze się procedurę karną. Poza tym chodzi o moralność publiczną – jest czymś głęboko niemoralnym przyzwalać na czerpanie korzyści z robienia świństwa, nawet jeśli autorami są osoby stuknięte, jak Targalski, co mówią wszyscy którzy go spotkali, albo potrzebujące pieniędzy bo mają kłopoty z prawem, jak Dorota K.
Zupełnie za darmo podsuwam, jako prawnik wierzący choć niepraktykujący, kilka sugestii w przedmiotowej sprawie (słowo honoru, tak się w naszej branży mówi, "w przedmiotowej sprawie"). Zarówno w przypadku zniesławienia na mocy kodeksu karnego, jak i ochrony dóbr osobistych w świetle prawa cywilnego, bardzo proszę nie obawiać się, Koledzy i Koleżanko Publicystko, że Wasza pozycja jako osób publicznie znanych, funkcjonujących w sferze publicznej, popularnych, zajmujących się polityką itp., w jakimkolwiek stopniu osłabi Wasze szanse sukcesu prawnego w procesie przeciwko Sernikom. Rozpowszechnione jest w Polsce mniemanie, że przeciwko „osobom publicznym”, takim jak Wy, o Koledzy Publicyści i i Koleżanko Publicystko, można więcej. Z punktu widzenia obowiązującego prawa, jest to absolutnie błędne.
Zarówno polskie prawo karne, jeśli chodzi o zniesławienie, jak i prawo cywilne, jeśli chodzi o ochronę dóbr osobistych, w tym wizerunku, nie posługuje się pojęciem „osoby publicznej” ale „osoby pełniącej funkcję publiczną”. Tak np. art 213 kk, uściślający karanie za zniesławienie na mocy art. 212, mówi, że nie popełnia się przestępstwa z art. 212, jeśli ktoś publicznie rozgłasza prawdziwy (podkreślam: prawdziwy) zarzut, dotyczący postępowania osoby „pełniącej funkcję publiczną”. (Wymóg prawdziwości nie dotyczy wszelkich innych osób, gdy pomówienie może poniżyć daną osobę w opinii publicznej lub narazić ją na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu itp., czyli dokładnie to, co Pani Sernik wraz ze Stukniętym zrobiła. A zatem nawet prawdziwy zarzut, mający te cechy, naraża zniesławiającego na karę, jeśli nie dotyczy „osoby pełniącej funkcje publiczną”. A co dopiero zarzut nieprawdziwy!).
Podobnie jest w prawie cywilnym: wizerunek (czyli jedno z podstawowych dóbr osobistych, chronionych przez prawo cywilne; potocznie acz akuratnie zwane „facjatą”) podlega specjalnej ochronie: nie wolno wizerunku rozpowszechniać bez zgody danej osoby. Jest wyjątek: zgoda nie jest wymagana, jeżeli „wizerunek osoby powszechnie znanej wykonano w związku z pełnieniem przez nią funkcji publicznej”.
A zatem kluczowe pytanie brzmi: czy dziennikarze, najbardziej znani ludzie mediów, przedstawieni na okładce książki napisanej przez resortowe dzieci, są osobami pełniącymi funkcje publiczne w świetle polskiego prawa? Odpowiedź jest jednoznaczna – nie
.
Jednoznacznie wyjaśnił to Trybunał Konstytucyjny, w wyroku z dnia 11 maja 2007, sygnatura akt K 2/07. Oto cytaty, przepraszam, że dość długie, ale ma to fundamentalne znaczenie, gdyż zawiera wiążące, obowiązujące wszystkie sądy, określenie pojęcia „osoby pełniącej funkcje publiczne:
„należy na początek wskazać, że pojęcie „osób pełniących funkcję publiczną” jest zawarte w art. 61 ust. 1 Konstytucji. (...) W świetle przywołanych regulacji konstytucyjnych nie może ulegać wątpliwości, że osoba pełniąca funkcję publiczną staje się nią poprzez wykonywanie zadań władzy publicznej i gospodarowanie mieniem komunalnym lub majątkiem Skarbu Państwa (zdanie drugie art. 61 in fine). Znajduje to także potwierdzenie w rozważaniach Trybunału Konstytucyjnego na temat znaczenia terminu „osoba pełniąca funkcję publiczną”, prowadzonych w sprawie z 20 marca 2006 r., sygn. K 17/05 (OTK ZU nr 3/A/2006, poz. 30). Trybunał podkreślił przede wszystkim, że pojęcie „osoba publiczna” nie jest równoznaczne z pojęciem „osoba pełniąca funkcje publiczne”. Ten pierwszy termin jest znacznie szerszy i obejmuje również osoby zajmujące w życiu publicznym istotną pozycję z punktu widzenia kształtowania postaw i opinii ludzi, wywołujące powszechne zainteresowanie ze względu na różnorakie dokonania, np. artystyczne, naukowe czy sportowe. Analizowane pojęcie osoby pełniącej funkcję publiczną jest w tym wypadku ściśle związane z konstytucyjnym ujęciem prawa z art. 61 ust. 1 Konstytucji, a więc nie może budzić wątpliwości, że chodzi tu o osoby, które związane są formalnymi więziami z instytucją publiczną (organem władzy publicznej).
(...)
Odnosi się to szczególnie do dziennikarzy. Dziennikarze mają, poprzez media, w tym elektroniczne, niejednokrotnie olbrzymią możliwość wpływania na ludzkie zachowania. Wpływ ten następuje jednak nie w drodze działań opartych na wyraźnie wskazanej podstawie prawnej, tak jak to się dzieje w wypadku „osób pełniących funkcje publiczne” (osoby te, działając, realizują swoją kompetencję, wynikającą z wyraźnego wskazania przez przepis prawa); działanie dziennikarzy ujawnia się w przestrzeni publicznej poprzez zachowania dozwolone, niebędące realizacją kompetencji udzielonej przez prawo, które co najwyżej mogą podlegać ograniczeniom czy wręcz zakazom”.
Myślę, że wystarczy. Z punktu widzenia polskiego prawa, sprawa jest jasna: obrzuceni błotem przez resortowe dzieci, tow. Targalskiego i panią Sernik, nie są osobami pełniącymi funkcje publiczne, a zatem mogą śmiało składać oskarżenie prywatne z art. 212 par. 2 (zagrożenie: grzywna, kara ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku) lub pozew o naruszenie dóbr osobistych, w szczególności (choć nie tylko) bezprawne rozpowszechnianie wizerunku (wysokość odszkodowania: sky is the limit). Przedmiot zniesławienia z art. 212: pomówienie o to, że swoją pozycję zawodową i/lub materialną oskarżyciel zawdzięcza swym rodzicom lub innym wstępnym lub zstępnym, ulokowanym rzekomo w aparacie państwa komunistycznego i jego agendach, mających charakter związków przestępczych. (Uwaga, na mocy art. Art. 213 par. 2, ost. zdanie, nie musi być na to przeprowadzony dowód prawdy, czyli ciężar dowodu spoczywa na oskarżonych, w tym wypadku na Dorocie K. i Stukniętym. Z kolei w przypadku pozwu cywilnego o ochronę dóbr osobistych, radzę nie ograniczyć się do zarzutu o bezprawne rozpowszechnianie wizerunku (co zresztą nie dotyczy wszystkich, oplutych przez resortowe dzieci) lecz iść na całość, wywodząc o daleko idącym naruszeniu czci, godności, honoru, prywatności itp.
Więcej szczegółów prawnych mogę podać bezpośrednio zainteresowanym, ale już nie nieodpłatnie, bo w końcu ile mogę robić za darmo? Chyba, że tym czterem osobom figurującym na okładce, które znam osobiście, no bo jednak koleżeństwo (a w jednym przypadku – przyjaźń) do czegoś zobowiązują.
Uważam, że korzyść społeczna, w postaci dania przykładnej lekcji oszczercom, jest ogromna, ale jest też pewne ryzyko: Dorota K. może, w wyniku sankcji prawnych, zmniejszających jej korzyści nagromadzone z działań nieobyczajnych (do których należy publikacja resortowych dzieci) sięgnąć po wyłudzanie pożyczek, by w ten sposób zaspokoić swoje potrzeby konsumpcyjne, np. powołując się na kontakty we władzach Prawa i Sprawiedliwości. Dlatego strażnicy Prawa i organy wymiaru Sprawiedliwości powinny zachować odpowiednią czujność wobec dobranej trójki.