
Wakacje. Nic się nie dzieje. Pada deszcz lub jest upał. Znajomi piją, tańczą, próbują poderwać w pobliskiej mordowni miłość swojego życia. Ty nie masz na to ochoty. Chcesz zostać na mieszkaniu, z winem/lodami/czekoladą/chipsami/paluszkami (lub ze wszystkim naraz) i OBEJRZEĆ DOBRY FILM. Tylko co?
REKLAMA
Nie wiem czy wiecie ale jestem wielkim fanatykiem kina. Totalnie zafiksowanym kinomanem. Nawet byłem na studiach (rocznych) scenariopisarskich by nauczyć się pisać scenariusze filmowe (podobno jeden z nich leży na akceptację w siedzibie HBO, a przynajmniej tak mi powiedziano). Zamiast imprezy, weekendu spędzonego nad piwem i bolączkami znajomych – ja wolę obejrzeć film, pójść do kina, poczytać książkę. Oddać się w ramiona kinematografii bądź beletrystyki. Uwielbiam to.
Ostatnio wielu znajomych pisze do mnie na Facebooku, czy poleciłbym im jakiś dobry film, co robię z wielką satysfakcją, jednakże zapytań w ostatnim czasie było tak dużo, że postanowiłem napisać wpis o filmach. Pomyślałem sobie, że stworzę sobie taki cykl. O filmach, które zdobyły hasztag #KardysApproved (mój osobisty znaczek jakości). Które mocno polecam. Które naprawde warto obejrzeć.
Moi drodzy, zaczynamy.
(Kolejność przypadkowa)
(Kolejność przypadkowa)
- Saving Mr. Banks – Czytaliście Marry Poppins? Właśnie ja też nie. Podejrzewam, że w Polsce nie była to seria zbyt popularna, a na pewno nie tak jak w Stanach. Bohaterka w książce (napisanej przez P.L. Travers) była opiekunką do dzieci, która posiadała magiczne zdolności. Była wredna i zrzędliwa mimo to miała dobre serce i zawsze stawała w obronie dzieci. Tak jak bohaterka filmu, grana przez rewelacyjną Emme Thompson.
Film opowiada historie kiedy to Walt Disney (grany przez Toma Hanksa) postanawia nakręcić musical inspirowany Marry Poppins i w tym celu zaprasza do siebie zgorzkniałą i oziębłą pisarkę. Nie musicie znać historii z książki , bardziej skupiamy się tu na autorce, jej dzieciństwie i lękach. Świetna fabuła, jednakże wysoka ocena należy się przede wszystkim dzięki aktorom. Tom, Emma oraz Colin Farrel stworzyli bardzo ciekawe i oryginalne kreacje. Film idealny z lampką wina i z paczką chusteczek – potrafi wycisną niejedną łzę. Nie zawiedziecie się.
- 99 Francs - Uwielbiam kino francuskie. Głównie za to, że nie kręcą filmów sztampowych. Lubią eksperymentować, lubią wychodzić poza znane horyzonty filmowe. Przykładowo Doberman z Vincentem Casselem i Monicą Bellucii - fantastyczna zabawa formą. Taki koktajl artystyczno - kwasowy. Taki właśnie jest film 99 franków.
Opowiada on o copywriterze, ambitnym przedstawicielu jednej ze znanych i cenionych agencji reklamowych we Francji. Octave Parango (ciekawie zagrany przez Jean Dujardin) jest dobry w tym co robi, ale zdecydowanie za dużo zarabia, za dużo ćpa, za dużo pije i spotyka się nie z tymi kobietami co trzeba. W dodatku jest wstrętnym typem, co sam przyznaję na początku filmu. Wszystko się zmienia gdy poznaję Sophie...
Film ukazuję wszelkie truizmy, które rządzą w reklamie (podprogowość, scenariusz, klient, jakość produktu). Oczywiście, jest to totalnie przerysowane, jednakże w bardzo inteligentny sposób. To taki manifest krytykujący konsumpcjonizm, świat w którym na ''bezwartościowe'' reklamy wydaje się 500 mld dolców. Troszkę hermetyczny, bo kto wie (nie pracujący w agencjach reklamowych) czym jest taki packshot? Mimo to, scenariusz jest tak napisany, by wszystko było w miare zrozumiałe nawet dla największego laika.
Dobre francuskie kino. Trzeba jedynie pamiętać, że środowisko reklamy jest w nim pokazane jak środowisko lekarskie w Na dobre i na złe. Polecam, zwłaszcza ludziom z agencji kreatywnych - niech zobaczą co ich na końcu czeka.
- True Detective - Wydaję mi się, że kinematografia telewizyjna jest na etapie pewnej ewolucji. Już jest kładziony większy nacisk na aktorów (True Detective), charakteryzację (Walking Dead), budżety są ogromne (Game of Throne) i wszystko ładnie zamknięte w parę sezonów (House of Cards). Teraz zamiast iść do kina, będziemy siadać przed TV.
No i to ma sens. Tutaj świetnym przykładem jest właśnie True Detective. Nie nazwałbym go serialem, bardziej jest to 8 godzinny film. Bez zbędnych wątków, poznajemy dwójkę, ambiwalentnych postaci. Fantastycznie zagranych (Matthew McConaughey ma obecnie najlepszy rok aktorski w swoim życiu, gdzie nie zagra - tam sukces) zaś historia została opowiedziana od początku do końca (pozostawiając odrobinę miejsca na swoje domysły) w mistrzowskim klimacie.
Fabuła opiera się na rytualnym morderstwie dziewczyny. Śledztwo prowadzi dwójka detektywów, którzy raz stają się bohaterami a raz wrogami - nie wiemy czy im ufać czy nie. Są również dziwne znaki, klimat grozy, niedopowiedzenia, dopracowana czołówka, oprawa audiowizualna na najwyższym poziomie, masa filozofii, wybitne dialogii i zrujnowana Luizjana po huraganie. Najpiękniejsze było to, że widz sam może się pobawić w detektywa. Internet był swego czasu zapchany domysłami i poszlakami - kto jest mordercą.
Jeżeli chcecie sobie zrujnować cały dzień, nie mogąc oderwać się od kompa - polecam.
- La Grande Bellezza (Wielkie Piękno) - Coż za majstersztyk kinomatograficzny.
W tym filmie, jest absolutnie wszystko doskonałe.
Gra aktorska, zwłaszcza Toni'ego Servillo, który w filmie gra głównego bohatera - Jep Gambardella, pisarza szukającego tytułowego wielkiego piekna (a w między czasie temperuje pretensjonalnych artystów - cudowna scena gdy Jep przeprowadza wywiad z pewną młodą artystką po jej dziwnym występie).
Gra aktorska, zwłaszcza Toni'ego Servillo, który w filmie gra głównego bohatera - Jep Gambardella, pisarza szukającego tytułowego wielkiego piekna (a w między czasie temperuje pretensjonalnych artystów - cudowna scena gdy Jep przeprowadza wywiad z pewną młodą artystką po jej dziwnym występie).
Wizualnie - masakruje jak filmiki na youtubie lewaków. Te loty, ta płynność kamerą - ukazują oryginalną i cudowną atmosfere/klimat Włoch.
UJĘCIA! Ten film to jak obraz genialnego malarza. Sam początek filmu, byłby świetną etiudą przedstawiającą Rzym (wirowanie kamery, dzieci, biegające zakonnice, fontanna, dzwony).
Muzyka - można się w niej zatracić, a w połączeniu z ujęciami powyższego filmu - toniesz w pięknie kina.
UJĘCIA! Ten film to jak obraz genialnego malarza. Sam początek filmu, byłby świetną etiudą przedstawiającą Rzym (wirowanie kamery, dzieci, biegające zakonnice, fontanna, dzwony).
Muzyka - można się w niej zatracić, a w połączeniu z ujęciami powyższego filmu - toniesz w pięknie kina.
Fabuła - spotykałem się z głosami, że ten film to wydmuszka, piękna na zewnątrz w środku zaś pusta. Absolutnie nie. Sorrentino (reż.) zabiera nas w podróż po uliczkach Rzymu co jest jednak iluzoryczne, gdyż prawdziwą historią filmu - jest Jep i jego samotność, cynizm, zblazowanie, który nie pamięta poranków i nigdy nie traci czasu na rzeczy, których nie ma ochoty robić. To również historia o jego snobistycznym towarzystwie, elitach zadufanych i głupich zarazem a w tle, znikająca żyrafa. W połączeniu z ujęciami, muzyką - powstaje dzieło na miarę samego Felliniego, mistrza kina.
Geniusz.
Geniusz.
- Everyone Says I Love You – Kocham Woodego Allena. Uwielbiam i ubóstwiam. Jest to jeden z moich najukochańszych reżyserów. W każdym wpisie poświęconym filmom, będę podrzucał zawsze jednego ''Allena''.
Dziś musical. Bo jest idealny na wakacje. Film opowiada o perypetiach członków zamożnej rodziny intelektualistów z Nowego Jorku. Mamy tutaj np: ultra-konserwatywnego syna (Allen w cudowny sposób kpi sobie z republikanów), mamy Skylar (w tej roli Drew Berrymore), która wydaje się ma ułożone życie z obiecującym prawnikiem a zakochuje się w gangsterze. Mamy dziadka, który mimo to, że jest schorowany to wcale mu nie przeszkadza spacerować w samym szlafroku po Times Square oraz wiele wiele innych genialnie nakreślonych osobowości.
Oczywiście wystepuje tutaj creme de la creme Hollywoodu czyli Woody Allen (rzecz jasna), Edward Norton (trochę taki pipkowaty w tym filmie), Julia Roberts, Goldie Hawn, Natalie Portman, Tim Roth i wielu innych. Wszystko polane muzyką, tańcem i (typowymi dla Allena) dialogami. Jesteście z grupką znajomych i chcecie spędzić miło czas? Wszyscy mówią: Kocham Cie – ten film Wam to zapewni.
To tyle. Przynajmniej na dzisiaj.
(Wszystki te filmy posiadają certyfikat #KardysApproved)
Znajdź mnie na Twitterze - @WojciechKardys
