Wyobraźmy sobie człowieka, któremu wróżono karierę i sławę większą niż miał Bob Dylan czy Jimi Hendrix.
Człowieka, który do dzisiaj jest uznawany za kultowego w RPA (sprzedał tam więcej płyt niż Elvis Presley, Rolling Stones, The Beatels) czy w Australii.
W końcu, wyobraźmy sobie człowieka, o którym nikt nie słyszał i nikt nic o nim nie wie.
Bloger, scenariopisarz, copywriter. Prywatnie, piszę bloga, nagrywam vloga, czytam internety. Uzalezniony od kawy, Facebooka i Lagavulina. Znajdź mnie na Facebooku - https://www.facebook.com /wojciech.kardys
Trudno o dobry film dokumentalny. Swego czasu byłem pod wrażeniem produkcji Michaela Moora. Nakręcił on słynne Zabawy z bronią i Fahrenheita 9/11. Oba dokumenty dobre, świetnie wykonane (zarówno zdjęcia jak i montaż). Tyle, że ta cała babranina polityczna przestała mnie interesować. Widziałem dokumenty o Smoleńsku, i to z obydwu stron barykady. Wrażenia po oglądnięciu (wykonanie obu produkcji słabiutkie) były nijakie. Ani mnie nie poruszyło do refleksji ani niczego nowego się nie dowiedziałem. Bylejakość.
Co należy spełniać by nakręcić dobry film dokumentalny? Każdy ma pewnie swoję kryteria. Ja pozwolę sobie wypisać moje pięć warunków i ułożę je od najważniejszego do najmniej istotnego. Przede wszystkim dobry pomysł (historia), potem świetny scenariusz, następnie montaż, zdjęcia i muzyka pasująca do całości.
Ciężko o taki dokument, który by spełniał wszystkie mojego wymagania, co wcale nie oznacza, że takich nie ma. Oczywiście, że są, jak choćby nominowany w tym roku do Oskara - Searching for Sugar Man. I właśnie ten dokumenty, którego wczoraj odbyła się przed premiera w Krakowie, pozwolę sobie tu zrecenzować.
Historia
Najlepsze pomysły na filmy piszę samo życie. To fakt niepodważalny i niezniszczalny jak przekonania Terlikowskiego. Historia w Sugar Man wygląda mniej więcej tak:
Wyobraźmy sobie człowieka, któremu wróżono karierę i sławę większą niż miał Bob Dylan czy Jimi Hendrix.
Człowieka, który do dzisiaj jest uznawany za kultowego w RPA (sprzedał tam więcej płyt niż Elvis Presley, Rolling Stones, The Beatels) czy w Australii.
W końcu, wyobraźmy sobie człowieka, o którym nikt na nie słyszał i nikt nic o nim nie wie.
W USA sprzedało się 6 jego płyt, i na tym koniec. Przez dwadzieścia lat, dziennikarze muzyczni z RPA szukali swojego idola i nie mogli go odnaleźć. Nie było o nim żadnych informacji. Zostały stworzone nawet strony internetowe, poszukujące wszelkich śladów egzystencji Rodrigueza. W końcu, pojawiły się plotki, jakoby ów muzyk podpalił się na scenie...
Brzmi niewiarygodnie prawda?
Scenariusz
Scenariusz składa się z trzech części. Pierwsza część odpowiada na pytanie dlaczego ten dokument powstał, skąd to zainteresowanie Rodriguezem itd.
Następna część ma znamiona detektywistyczne. Skąd Rodriguez się wziął, gdzie żył, co robił, gdzie go szukać. Twórcy dokumentu nie odpuszczali i sprawdzali każdy trop. Odwiedzili różne zakątki Ziemi po to by przeprowadzić wywiad czy to z producentami czy kolegami Rodrigueza. Znacząca jest rozmowa z pewnym niemiłym człowiekiem, obnażająca struktury show biznesu i ukazując jak artyści przez korporacje muzyczne są oszukiwani.
Trzecia część odpowiada na pytanie czy Sixto Rodriguez żyję czy nie. Nie napiszę tutaj nic więcej o fabule gdyż może to zostać uznane za spoiler.
Montaż i zdjęcia
Montaż jest w filmie delikatny, praktycznie nie rzucający się w oczy. Delikatne przejścia, wywiady nie rozwlekłe, odpowiadające na pytanie okraszone zdjęciami głównego bohatera. Gdzieniegdzie pojawią się animacje, bardzo ładnie wykonane, bez zadęcia. Zdjęcia również zasługują na pochwałę. Piękne krajobrazy z Republiki Południowej Afryki wymieszane są z ujęciami cegielnianych i szarych budynków w Detroit. Wszystko ma swój czas i swoje miejsce. Chapeau bas.
Muzyka
Czy najmniej istotne? W dokumentach Moora muzyka grała rolę podrzędną. Całkiem inaczej jest w Sugar Man gdzie muzyka jest absolutnie najważniejsza. W końcu to film dokumentalny o muzyce. O muzyce która wyzwala ludzi z reżimów aparthaidu i sprawia, że ktoś, choć przez chwilę, może poczuć się wolny przy jej dźwiękach. W filmie puszczane są jedynie kawałki muzyczne nagrane przez Rodrigueza. Utwory te są smutne (jak większość życia muzyka), niekiedy tekst rozrywa serce widza, a wszystko okraszone skąpym akompaniamentem gitary. Majstersztyk!
Podsumowując
Świetny, trochę smutny ale i podbudowujący dokument którego przesłanie wręcz grzmi – przeciwieństwa losu są silne ale, do cholery, warto wierzyć i nie poddawać się. Możesz być przez całe życie murarzem, jednak gdy posiadasz pasję, to kto wie, może któregoś dnia dasz koncert przed 50 000 tysięczną widownią.
Sugar Man zdobył już nagrody na festiwalu w Sundance, Nowym Jorku, Los Angeles, Melbourne i jak dla mnie jest murowanym kandydatem do Oskarów. I to nie dlatego, że świetnie się ogląda, muzyka jest genialna czy zdjęcia rewelacyjne. Oskar należy się za niespotykaną historię, która została napisana przez życie i która pozwoliła mi wierzyć, że słowo ‘’nigdy’’ – nie istnieje.