Reklama.
Wrocławski „Europa na widelcu” to dotychczas był show na żywo prowadzonym przez kulinarnych aktywistów: Roberta Makłowicza i - niestety zmarłego w tym roku – Piotra Bikonta. Ich błyskotliwe wystąpienia na temat różnych tradycji kulinarnych przeplatane były pokazami na żywo i konkursami. Poznański „Ogólnopolski Festiwal Dobrego Smaku” to głównie jarmark i regionalne konkursy smaku wraz z finałem konkursu o tytuł Polskiej Nalewki Roku. Festiwal Smaku w Grucznie wyrósł z małego lokalnego jarmarku ze swojskimi wiktuałami do potężnej imprezy osadzonej w tradycji dolnej Wisły, na którą przyjeżdżają krajowi i zagraniczni goście specjalni, a publiczność może brać udział w merytorycznych seminariach; to także konkurs Smak Roku i najczęściej są to produkty lokalne, rzemieślnicze, autentyczne, podobnie jak w przypadku konkursu na Nalewkę Roku. W tym roku festiwal w Grucznie zasłynął też z powodu mniej związanego z dobrym jedzeniem: służby skarbowe zrobiły nalot i zarekwirowały kilkaset butelek nalewek bez akcyzy oraz wlepiły kilkanaście mandatów za brak paragonów przy sprzedaży na jarmarku. Szkoda, że przez nieuczciwość kilkunastu sprzedających Gruczno przebiło się do mediów ogólnopolskich, ale przy okazji warto zwrócić uwagę, że restrykcyjne przepisy stanowią dla wielu drobnych producentów i sprzedawców pułapki, w które bardzo łatwo wpaść.
Na tym tle Europejski Festiwal Smaku w Lublinie najbardziej wyróżnia się artystyczno-kulturalnym charakterem. To bowiem nie tylko jarmark z jedzeniem i konkursy oraz pokazy kulinarne, ale i występy artystyczne i dyskusje, których osnową jest wymiana kulturowa i jednoczenie ludzi wokół różnych tradycji etnicznych i geograficznych. Ostatni w kalendarzu jest zimowy krakowski Terra Madre Slow Food Festival Central Europe, najbardziej odwołujący się do ruchu slow food, którego ideą jest uświadamianie konsumentów na temat potrzeby etycznego i prospołecznego podejścia do produkcji, dystrybucji i konsumpcji żywności. Degustacjom towarzyszą laboratoria smaku, warsztaty gotowania dla dzieci oraz pokazy kulinarne szefów kuchni, koncerty muzyczne, spektakle teatralne oraz tematyczne kolacje w krakowskich restauracjach.
Wśród mniejszych imprez warto wspomnieć wiosenny Toruński Festiwalu Smaków, który – dzięki udziałowi profesora Jarosława Dumanowskiego, najważniejszego polskiego naukowca z zakresu historii kulinariów - skupia się na historii i pochodzeniu różnych dań i ich składników. Przejawia się to na przykład tym, że szefowie kuchni biorący udział w konkursie kulinarnym o Chochlę Prezydenta Miasta Torunia, korzystają z odtworzonych historycznych receptur autorsko interpretując dania.
Z kolei festiwal na sopockim molo to domena lokalnych restauracji, które oferują porcje degustacyjne po 5 złotych za talerzyk – to oferta szczególnie dla osób, które na co dzień nie korzystają z restauracji. Slow Fest Sopot, tak jak imprezy w Grucznie i w Krakowie, także odwołuje się do idei slow food poprzez propagowanie tradycji regionu i wsparcie dla drobnych przedsiębiorców produkujących wg tradycyjnych receptur z naturalnych i lokalnych produktów.
Na tej mapie poważnych imprez z kulinariami w tle brakuje Warszawy. Co prawda odbywa się tu kilkanaście mniejszych imprez, jak choćby wiosenny promocyjny piknik żywnościowy w ogrodach Szkoły Głównej Gospodarsrtwa Wiejskiego, zloty foodtrucków i mniejsze imprezy z dyskusjami, warsztatami czy projekcjami filmów . Jest też największa w Polsce impreza dla blogerów kulinarnych Food Bloger Fest, a przez kilka lat mieliśmy duże Targi Ksiązki Kulinarnej (w 2017 imprezy nie było). Ale dużego festiwalu nie ma. Taka impreza musiałaby konkurować o uwagę Warszawiaków i turystów z dziesiątkami innych wydarzeń – nie tylko kulturalnych - które w każdy weekend odbywają się w stolicy. Poza tym warszawska gastronomia stoi na bardzo wysokim poziomie nawet bez festiwalowej promocji a dostęp do dobrych produktów od certyfikowanych producentów jest dużo łatwiejszy, niż w innych miastach – wystarczy wspomnieć cykliczne imprezy typu Restaurant Week czy świetnie zaopatrzone żywnościowe stoiska w Fortecy czy pod Halą Mirowską. Warszawiacy są obeznani z dobrym jedzeniem, dlatego festiwal kulinarny w stolicy, jeśli ma być i popularny i wyróżniający się na tle innych, musi oferować o wiele więcej, niż jarmark z najlepszym nawet jedzeniem czy proste warsztaty.
Czy taką imprezą na wysokim poziomie będzie Warszawski Festiwal Kulinarny "Rośliny, owady i miód" 9 i 10 września 2017? Ma szanse, bo jego formuła jest daleka od jarmarku spożywczego, a zbliża się do spotkania świadomych konsumentów, dla których ważne jest nie tylko co jedzą, ale skąd się bierze jedzenie i jakie skutki dla środowiska ma to co i jak jemy.
logo
Warszawski Festiwal Kulinarny WFK

Dotychczas organizowane przez Ogród Botaniczny spotkania z cyklu „Rośliny, owady i miód” odbyły się już 10 razy jako rodzinne wydarzenia edukacyjne. Dotychczas pracownicy naukowi UW pokazywali świat dzikich zapylaczy, rośliny które im towarzyszą i działania podejmowane na rzecz zachowania przyjaznego dla owadów środowiska naturalnego. W tym roku doszedł jeszcze nowy element, czyli właśnie Warszawski Festiwal Kulinarny – i przez to impreza ma charakter kulinarny ale i naukowy. To widać w programie merytorycznym, w którym są spotkania i dyskusje na tematy dobrego jedzenia, czym naprawdę jest ekologia, czy w ogóle istnieje coś takiego jak nowa kuchnia polska, czy ryb starczy dla przyszłych pokoleń, o mięsie, winach, piwach, food designie, gustach Polaków, zakupach żywności, niemarnowaniu jedzenia czy jedzeniu w przyszłości. Wśród dyskutantów i prelegentów są naukowcy, jak np. Fabio Parasecoli , profesor z nowojorskiego wydziału Food Studies, redaktor sześciotomowej historii jedzenia i książek o kulturze jedzenia, jedzeniu w filmie, food design, oznaczeniach geograficznych żywności i wielu innych, który zresztą w Polsce był już w ubiegłym roku i opisał swoją kulinarną podróż; profesor Jarosław Dumanowski z UMK w Toruniu – ten sam, który wspiera merytorycznie festiwale w Toruniu, Grucznie i Lublinie; profesor Andrzej Elżanowski, Przewodniczący Sekcji Dobrostanu Zwierząt Polskiego Towarzystwa Etycznego; profesor Joanna Pijanowska, zajmująca się m.in. w różnorodnością biologiczną i profesor Agnieszka Wierzbicka, zajmująca się m.in. współczesnymi trendami w technologii żywności. Profesorski zespół wspierają dziennikarze związani z tematami żywnościowymi, jak choćby Małgorzata Minta, pisząca od lat o jedzeniu m.in. w Gazecie Wyborczej i Kukbuku; Katarzyna Bosacka znana z telewizyjnego „Wiem, co jem”; Łukasz Modelski prowadzący radiową „Drogę przez mąkę”; piszący kulinarne felietony Paweł Bravo z Tygodnika Powszechnego; znany z polsatowskich programów Top Chef Grzegorz Łapanowski, szef Food Lab Studio; Daria Pawlewska, redaktor naczelna magazynu Kukbook czy Aleksandra i Piotr Stanisławscy, prowadzący portal Crazy Nauka.
8 i 9 września będzie można nie tylko posłuchać i podyskutować z prelegentami i panelistami, ale także spotkać szefów kuchni: Magdalenę Łapanowską, Jakuba Emanuela Malca (prowadzi w orbisowskim Novotelu projekt na rzecz zmniejszania odpadów kuchennych) i Macieja Nowickiego z Muzeum Pałacu Króla Jana II w Wilanowie, zajmującego się rekonstruowaniem dawnych dań z polskiej tradycji kulinarnej. Wykładom i dyskusjom będą towarzyszyć spacery, warsztaty i degustacje – na część z nich obowiązują zapisy, większość jest bezpłatna. Warto śledzić profil imprezy na Facebooku. Można też obejrzeć filmy o tematyce kulinarnej, wyświetlane w kinie Muranów.
Wydarzeniem, które zakończy festiwal, będzie zbiorowe gotowanie „Zupy Disco”. Uczestnicy, w ramach europejskiego projektu EFECT poświęconemu niemarnowaniu jedzenia, razem z Bankami Żywności, będą mieli okazję nie tylko dobrze się bawić, ale też nauczyć się lepiej gospodarować żywnością gotując zupę ze składników, które zwykle określamy jako odpadki.
logo
Zupa Disco Banki Żywności