"Ćwiartka raz" Karoliny Korwin-Piotrowskiej. Czytam i zaśmiewam się. Choć to lektura wcale nie do śmiechu. Powinna być w zestawie tych obowiązkowych w liceum. Świetnie napisana książka, łyka się ją jednym tchem. Opowiada o 25 latach polskiej wolności prasy, mediów i wolności w ogóle. O fascynacji "Dynastią" i Bogusiem Lindą. To kompendium wiedzy dla kilku pokoleń, które otarły się o lata 90., ale już nie pamiętają, jak niewiele mieliśmy, a jak wielki był nasz apetyt na życie.
Kwiaty soli (feurs du sel), które przywiozłam z Salina d'Anana, z Kraju Basków. To grube ziarna, podobno 300 razy bardziej słone niż zwykła sól kamienna. Podoba mi się historia wokół tej soli, to, że solanki odkryli wieki temu Rzymianie i to, że każdej, nawet przeciętnej kanapce z pomidorem te kryształki nadają niepowtarzalny smak.
Mydło Heno de Pravia jest moją drugą zdobyczą z wyjazdu. Moje małe zboczenie... bo z każdej podróży przywożę mydła w kostce. To jest kupione w zwykłym spożywczaku (na szczęście w 3-paku!). Pachnie ziołową pastą do golenia dla mężczyzn i ma niemal tę samą recepturę (widać - dobrą!) od 1905 roku. Jest tak intensywne, że może zastąpić perfumy. I megapociągające, szczególnie na mężczyźnie...
Różowa Wstążka, jako październikowy ukłon w stronę kobiet chorych na raka. Zestaw lakierów i pomadki Estee Lauder w ultraróżowej kosmetyczce to świetny prezent. A 20 procent jego ceny jest przeznaczone na pomoc chorym na nowotwory. I na tym polega jego wyjątkowość.
Tomasz Golonko
Krem pod oczy Dermika. Jeden z lepszych kremów do pielęgnacji męskiej twarzy, jakie miałem okazje używać. Ten od Dermiki, konkretnie pod oczy - sprawdza się znakomicie. Po pierwsze - jest bezzapachowy, do tego - nie jest tłusty, więc szybko się wchłania. I co najważniejsze - po nim naprawdę znikają cienie pod oczami! Pierwszy krem, który sprawił, że pozbyłem się oznak zmęczenia. Naprawdę polecam.
"Bogowie". Kiedy obce serce staje się ważniejsze niż te należące do ukochanej osoby. O tym jest ten film. "Bogowie" nie bez powodu został okrzyknięty najlepszym filmem na tegorocznym Gdynia Film Festival. Nasze serce kradnie Tomasz Kot, Piotr Głowacki, a także aktorzy drugoplanowi, scenografia i muzyka. To wszystko złożyło się na wielki sukces tego filmu. To się po prostu ogląda!
Muzyka z filmów. Kompozytor muzyki do głośnego filmu "Pokłosie" powiedział mi kiedyś, że magia muzyki filmowej to przywoływanie emocji towarzyszącym nam w kinie. I coś w tym jest. Dlatego polecam wam ścieżkę dźwiękową z filmu "Mama" - najnowszego obrazu Xaviera Dolana. To piosenki nam bardzo dobrze znane, ale i takie kompozycje, których mogliście nie słyszeć. Wspólnym ich mianownikiem jest - wybitność.
Aleksandra Zawadzka
Zrobiło się już chłodniej, a ja złapałam przeziębienie, więc od paru dni biegałam już w ciepłej czarnej beanie od Tassious. A książki, owoce i inne graty targałam w świetnej biało-czarnej torbie tej samej marki.
Do czytania w tym tygodniu Roland Barthes i jego "Fashion System" oraz, w sumie też i do oglądania, książkę Marty Smolińskiej o genialnym i trochę niedocenionym malażu, Stańczaku - "Julian Stańczak. Op art i dynamika percepcji".
A muzyka? Wiadomość o odejściu Alice Glass z zespołu mnie zszokowała, toteż nic dziwnego, że w tym tygodniu najczęściej w moich słuchawkach było słychać - swoją drogą genialny - pierwszy album Crystal Castles. Odkryłam też na nowo twórczość Baascha.
Maja Święcicka
Jesienny warzywniak: Chociaż jesienią znikają z bazarków moje ulubione brzoskwinie, jest to sezon prawdziwej obfitości kulinarnej. Bardzo tanie, ostatnie cukinie, świeżutkie jabłka (moje ulubione to celesty) i dynie. „Jedź sezonowo” to jeden z najlepszych sposobów na różnorodność w kuchni. W tym roku zajęłam się poznawaniem jabłek na święcie jabłka i postanowiłam sobie przetestować różne rodzaje dyni. Póki co najbardziej smakuje mi słodka dynia piżmowa, upieczona. Przyprawiona tylko szczyptą soli, pieprzu i świeżo zmielonej, domowej garam masali. Poranki zaczynam teraz nie tylko od szklanki wody z cytryną, ale także świeżo wyciskanego soku z jabłka i buraka. Wierzę w te buraczane antyoksydanty i zdają się mi służyć, bo póki co jesień dobrze mnie traktuje i nie chodzę przeziębiona.
Do czytania polecam wszystkim tym, którzy uważają się za pechowców, książkę autorstwa Richarda Wisemana. Kupiłam ją za okładkę. Robię tak często, wbrew popularnej zasadzie. Zdarza mi się zawieść ale dużo częściej jestem mile zaskoczona. W „Kodzie szczęścia” znalazłam ciekawe badania i dowody na to, że szczęście leży w naszych rękach i nie istnieje coś takiego jak „ślepy los”, w który lubią wierzyć osoby czujące się bezsilnymi pechowcami. Jest to część serii poświęconej psychologii wydawnictwa W.A.B, w której wszystkie książki są naprawdę ładnie wydane. Następne w kolejce czeka „Zmysłowe życie roślin”Daniela Chamovitza.