Jednym z gości dzisiejszego Poranka TVN 24 była Pani Minister Edukacji Narodowej Krystyna Szumilas. Nie chodzi o to, czy czuję się usatysfakcjonowany czy zawiedziony tą rozmową. Rzecz w tym, że w sprawach edukacji ciągle poruszamy się po ich powierzchni!
Studentów fascynuje idea społeczeństwa obywatelskiego. Jakiś czas temu zadali mi z pozoru proste pytanie: czy w takiej postaci, w jakiej to społeczeństwo jest, może ono odmienić polskie szkoły? Hm, niech pomyślę!
Rodzice przedszkolaków czy 6-latków, ale i sami nauczyciele, pełni są obaw, zadają pytania, protestują, nie rozumieją wielu kwestii, ale w odpowiedziach, i to powtarzanych przy różnych okazjach, słyszymy jedynie o sprawach organizacyjnych, prawnych, ekonomicznych – że Pani Minister bronić będzie pewnych decyzji, bo ma na biurku „twarde dane” czy „pozytywne opinie”, że nie będzie zajmować się liczbą godzin nauczycieli, zwłaszcza psychologów czy pedagogów, bo to kwestia Karty Nauczyciela, że wróci sprawa tańszych opłat za pobyt przedszkolaka, bo załatwia u ministra finansów pieniądze na ten cel, etc. etc.
Powstaje w ten sposób wrażenie, że szkoła to wyłącznie warunki nauczania, infrastruktura, wszelkie zaplecze, no i oczywiście – finanse. Bo o niczym innym nie rozmawiamy! To także nasza wina! Tych, którzy pytają!
Gdy wraca temat „Cyfrowej szkoły” – jak w dzisiejszej porannej rozmowie – słyszymy o technikach informacyjno-komunikacyjnych, o e-podręcznikach i przetargach, ani słowa zaś o tym, czy mentalnie przygotowujemy uczniów, nauczycieli i nas wszystkich na ten „cyfrowy zwrot” – bo to przecież ogromna zmiana cywilizacyjna i społeczna, a nie jedynie projekt technologiczny! Ale tematu nie drążymy!
Kiedy wraca sprawa 6-latków, pytamy o kontrolę NIK-u, zaglądamy szkołom do sanitariatów i na place zabaw – nie pochylamy się natomiast nad najważniejszym! A przecież to procesy poznawcze 6-latków i sprawy związane z ich rozwojem umysłowym spędzają sen z oczu rodzicom i nauczycielom (zwłaszcza w kontekście łączenia edukacji 6 i 7-letnich dzieci)! Czy z tym sobie szkoły radzą? Czy na te wyzwania umiemy właściwie reagować i odpowiadać? Czy w ogóle wiemy, jaka suma spraw i problemów wiąże się z tą zasadniczą zmianą?
Tu kryją się najpoważniejsze kwestie, nie zaś w tym, czy wprowadzając wcześniejszy obowiązek szkolny doszlusujemy w ten sposób do innych krajów i zbliżymy się do światowych standardów.
Oczywiście, że 6-latek może chodzić do szkoły! Oczywiście, że powinien być objęty system edukacji!
Tylko dlaczego nie tłumaczymy rodzicom i wszystkim innym istoty problemu i zjawiska, sprowadzamy natomiast sprawy do politycznych decyzji, infrastruktury, a niekiedy wręcz – do warunków sanitarnych?
Pokażmy to wszystko od środka, zademonstrujmy to inaczej, zadbajmy o uwierzytelnienie przekazu i całego przesłania (że jest głęboki sens w posyłaniu 6-letniego dziecka do szkoły!), nie rozgrywajmy natomiast tego na poziomie reklamy i propagandy! To już nie wystarcza!
A w każdym razie – nie ograniczajmy się do tego! Bo rodzice w dalszym ciągu nic z tego nie mają!
Nie mają być uderzani sloganem, tylko mają rozumieć „dlaczego”!
***
W sprawach najważniejszych, tyczących się szkolnictwa i edukacji, w dalszym ciągu porozumiewamy się nieskutecznie! A nawet – niewłaściwie!