Wygląda na to, że na dobre zagościła u nas moda na wege-burgery. Od pewnego czasu mięsożercy, mający ochotę na burgera nie musieli już wybierać między dwiema konkurencyjnymi mega sieciami, ale mogli kupić burgery w małych punktach, które proponowały przyrządzane po domowemu kotleciki w bułce. Przy niektórych biurowcach parkować zaczęły nawet mobilne „burgerownie”, w których zgłodniałe białe kołnierzyki mogą zaspokoić swój niepohamowany apetyt na dużą ilość zwierzęcego białka. Teraz jarosze nie muszą już czuć się gorzej. Coraz więcej barów i restauracji (szczególnie wegetariańskich, ale nie tylko) proponuje swoim klientom bezmięsne burgery, a dla miłośników gotowania pojawiły się nawet oferty kursów przygotowywania wege-burgerów.
Beata Martynowska & Marek Łaskawiec. Założyciele firmy „Spiżarnia” specjalizującej się w tradycyjnej polskiej żywności. Wspólnie prowadzą blog kulinarny www.zniejednegogarnka.pl. Prywatnie małżeństwo...szczęśliwe.
Miłośnikom burgerów pomysł taki może wydać się nieco cudaczny, bo burger większości kojarzy się ciągle z dużą ilością mielonego mięsa. Wegetariańska jego odmiana nie musi wcale jednak być gorsza, wygląda równie okazale, a dodatkowo jest bardzo pożywna i smaczna. Szczególnie, że często do takich kotlecików wykorzystuje się roślinne składniki, które zawierają nie tylko mnóstwo białka, ale także całe bogactwo minerałów, błonnika i witamin. Dobrym przykładem może tu być komosa ryżowa, zwana czasem z obca quinoą, która zyskuje powodzenie głównie dzięki wysokiej zawartości białka i zdrowych tłuszczów oraz aminokwasów, żelaza, wapnia, manganu, magnezu i miedzi. Częstym składnikiem wegetariańskich kotlecików bywają także brokuły, popularne dzięki zawartości m.in. białka potasu, wapnia, żelaza, fosforu, magnezu oraz licznych witamin. Tak naprawdę jednak jedynym ograniczeniem jest tylko wyobraźnia kucharza, bo możliwości przyrządzenia wege-kotlecików jest bez liku.
Czy wege-burgery to tylko przelotna moda? Trudno powiedzieć. Pomimo tego, że żyjemy w kraju o silnej tradycji konsumpcji mięsa, coraz więcej osób z powodów etycznych lub zdrowotnych wybiera dietę bezmięsną. Jarskie kotleciki to także ciekawe urozmaicenie diety dla osób, które na co dzień nie mogą odmówić sobie schabowego lub steku. W Warszawie przy ulicy Dobrej jest takie miejsce, które zawsze było dla nas wyznacznikiem kulinarnych trendów stolicy. W zamierzchłych czasach był tam bar mleczny, który karmił zgłodniałych studentów z pobliskiej filii Uniwersytetu na ul. Browarnej znakomitymi skądinąd pierogami leniwymi i kaszą gryczaną ze szpinakiem i jajkami sadzonymi (dania jak najbardziej jarskie). Potem powstała w tym miejscu jedna z pierwszych restauracji sushi, którego jakość była prawie tak wysoka, jak ich cena. Studentów zastąpili menadżerowie, wchodzących na polski rynek korporacji, którzy za służbowe pieniądze jedli tam kolacje z klientami. Kiedy ostatnio tam przejeżdżaliśmy, zamiast restauracji zobaczyliśmy sklep sieciowy, w którym ktoś zgłodniały w najlepszym razie może kupić jakiś wiecznie żywy rogalik w celofanie. Kiedy w tym samym miejscu powstanie wege-bar z burgerami, będziemy mieli pewność, że moda na bezmięsne burgery zagościła u nas dobre. Nawiasem mówiąc, nie mielibyśmy również nic przeciwko powrotowi baru mlecznego.
A każdemu, kogo naszła ochota na domowego wege-burgera podajemy nasz prosty, sprawdzony przepis.
Bułeczki:
50 g drożdży świeżych
½ kg mąki
2 łyżki oliwy
Sezam
Cukier, gruba sól morska
Dodatki:
2 czerwone, słodkie papryki
3 łyżki przecieru pomidorowego
2 ząbki czosnku
1 mała cebula czerwona
1 duża cebula czerwona
½ papryczki chilli
Sól i pieprz do smaku
Kilka listków sałaty rzymskiej
Garść kiełków brokułów
Rukola do przybrania talerza.
Przygotowanie:
Bułeczki:
Najpierw budzimy drożdże w kąpieli ciepłej wody z cukrem (wody ok. 2/3 szklanki, cukru tak ze dwie łyżki, do tego odrobina mąki). Obudzone drożdże mieszamy z mąką i oliwą i dokładnie wyrabiamy ciasto do takiej konsystencji, aby sprężyście odchodziło od ręki. Odstawiamy ciasto w misce, przykryte szmatką w ciepłym miejscu na ok. 1 godz. 30 min., aby wyrosło. Ciasto będzie gotowe, kiedy podwoi swoją objętość. Ciasto zagniatamy raz jeszcze z odrobiną soli i formujemy w małe bułeczki, które obtaczamy w sezamie, a następnie rozkładamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Odstawiamy na ok. 20 min., a następnie wkładamy do piekarnika rozgrzanego do ok. 170 stopni. Bułeczki są gotowe, gdy ciasto nabierze lekko złocistej barwy (potrzeba do tego ok. 20 min.)
Burgery:
Słodkie ziemniaki pieczemy w piekarniku, aż będą miękkie. Następnie trochę przestudzamy, obieramy ze skórki (powinna właściwie sama odchodzić) i rozgniatamy widelcem w misce na puree. Komosę ryżową gotujemy w wodzie z odrobiną soli, a następnie mieszamy z ziemniaczanym puree. Dodajemy kurkumę, kolendrę, mieszamy i doprawiamy do smaku solą i pieprzem. Następnie dodajemy mąkę, jajka i dokładnie mieszamy. Formujemy kotleciki, które obtaczamy w bułce tartej i smażymy na kolor złoty. Jeżeli mamy patelnią z rusztem grillowym lub grilla, można je usmażyć na niej lub zgrillować.
Sos do burgera:
Pieczemy paprykę w rozgrzanym do ok. 180 stopni piekarniku, aż skórka dobrze się przypiecze ze wszystkich stron. Paprykę wyjmujemy ostrożnie z piekarnika i przekładamy do foliowej torebki, którą szczelnie zakręcamy. Zostawiamy paprykę w torebce na ok. 20 minut, dzięki temu skórka będzie łatwiej odchodzić . Następnie zdejmujemy skórkę z papryki i siekamy ją w jak najdrobniejsze kawałki. Na rozgrzaną oliwę wrzucamy posiekaną cebulę, papryczkę chilli i czosnek. Podsmażamy przez 5-7 minut, a następnie dodajemy przecier pomidorowy rozpuszczony w odrobinie wody. Dusimy na wolnym ogniu przez 10 minut, a potem dodajemy posiekaną paprykę. Doprawiamy solą i pieprzem do smaku.
Faza końcowa:
Bułkę kroimy wzdłuż. Spód bułki kładziemy na talerz posypanym rukolą. Na bułkę nakładamy łyżkę sosu, listek sałaty, cienki plasterek czerwonej cebuli, burgera, łyżkę sosu, szczyptę kiełków z brokułów, a na to wszystko wierzch bułki.
Polecamy także nasze inne wegetariańskie kotelciki: